Prolog

35 1 0
                                    

Było ciepłe późne po południe wróciłam dopiero z kancelarii. W mieszkaniu jeszcze nikogo nie spotkałam co oznaczało że mój chłopak jeszcze nie wyszedł z firmy i już raczej późno przyjedzie. Byłam bardzo zmęczona więc zjadłam resztę sałatki z rana, umyłam się i poszłam spać.

Rano jak wstałam zobaczyłam na kanapie śpiącego Marcello. Musiał bardzo późno wrócić skoro spał na kanapie. Poszłam do łazienki umyć się, pomalować i ubrać. Kiedy wyszłam z łazienki było koło 7 i Marcello dalej spał więc po cichu zrobiłam nam śniadanie i go obudziłam. Zjedliśmy, pożegnałam się z nim namiętnym pocałunkiem i wyszłam z mieszkania windą pojechałam do garażu po samochód i pojechałam do pracy.

W pracy nie działo się nic specjalnego, rozwód, odzyskanie pieniędzy, wypadek czyli sprawa z odszkodowaniem. Około godziny 15 wyszłam z kancelarii i poszłam na swoją siłownie tam załatwić papierkową robotę.

Wróciłam do domu o godzinie 18 w mieszkaniu czekał na mnie już mój chłopak jesteśmy razem już 2 lata, a od roku mieszkamy razem. Dziś mija 2 lata jak ze sobą jesteśmy i z tej okazji Marcello wyszedł wcześnie z pracy i przygotował dla nas romantyczną kolacje.

-Wróciłam!-Krzyknęłam i od razu do moich nozdrzy dotarł przepyszny zapach docierający z kuchni. Ściągnęłam te cholerne szpilki dostrzegłam ścieżkę z płatek róż. A po bokach ścieżki były balony z helem a na nich przyklejone nasze zdjęcia. Zaczęły mi lecieć łzy, to jest takie wzruszające.

Kiedy doszłam do części jadalnej połączonej z częścią kuchenną już totalnie mnie zamurowało. Pięknie ustrojony stół na nim świeczki rozsypane płatki róż i piękna zastawa. Było idealnie. Obok stołu stał mój mężczyzna z wielkim bukietem róż i dwiema torbami jedną większą a drugą mniejszą. Stałam w szoku patrząc się na niego i płacząc, Marcello podszedł do mnie i mnie przytulił.

-Ej no mycha nie płacz- Powiedział mi we włosy.- hej popatrz się na mnie- Tak też zrobiłam popatrzyłam się na niego, a on swoimi dłońmi wytarł moje łzy i pocałował czule w czoło.

- No nie płaczemy skarbie a tera proszę prezent odemnie.

- Głupku nie musiałeś wystarczyła by kolacja i byłabym zachwycona, tak jak teraz chociaż teraz jestem jeszcze bardziej. - Powiedziałam uśmiechając się.

- Trzymaj i nie gadaj, to nie podlega dyskusji. - powiedział stanowczo Marcello.

Wzięłam od niego tą większą torbę i otworzyłam ją. Była tam biała torebka z Prady, którą chciałam sobie kupić odkąd mam więcej pieniędzy, ale i tak szkoda mi było dać aż tyle za torebkę.

- Wiem, że było ci szkoda tyle za torebkę dać więc ci ją kupiłem bo ty byś jej nigdy nie kupiła i tylko kupowałabyś jakieś tańsze podobne. A tera otwórz tą.

Wzięłam od niego drugą torbę otworzyłam ją a tam była mała czarna torebka z
Saint Laurent. Byłam w szoku, ponieważ te torebki są bardzo drogie. Znowu się rozpłakałam wstałam z podłogi podeszłam do niego i pocałowałam. Oderwałam się od niego i powiedziałam, że też mam coś dla niego. Poszłam do przed pokoju wyciągnęłam z torebki małą torebeczkę, wróciłam do niego i mu wręczyłam prezent odemnie.

- Wiem, że twój ostatnio się pobił więc kupiłam ci nowy tylko nie jest to jeszcze Rolex bo bym raczej musiała całą wypłatę na niego wydać.

W torebeczce znajdował się zegarek z firmy Tissot.

- Jest piękny, dziękuje skarbie. 

Gdzie mnie znajdziecie:

Twitter: WiKusia06q

Instagram: _.wiktoriq_

Nie odchodźOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz