Obudziwszy się w swoim łóżku pomyślałam że,to był zwykły sen. Sięgnęłam po okulary leżące na stoliku nocnym i poza okularami wyczułam coś płaskiego z wytłoczonymi literami. Wzięłam to coś do ręki i zakładając okulary spojrzałam na to. Była to wizytówka z kotem o niebieskich oczach w tym samym odcieniu co ten tajemniczy Valdemar Black.
Kocie spojrzenie wwiercało się prosto w moją duszę i przenikało ją do głębi. Odwróciłam sztywny karteluszek, z tyłu eleganckimi literami wytłoczono imię i nazwisko Valdemara Blacka i pod nimi adres - Flower Alley 6/66. Powoli do mnie docierało... ten Black to...nie był sen. To się zdażyło NAPRAWDĘ! Nagle mój telefon zabrzęczał wyświetlając napis :,,NIEZNANY NUMER". Zawahałam się chwilę lecz po chwili nacisnęłam zielony guzik.
-Halo?-zapytałam drżącym głosem.
-Witaj Amelio-odezwał się głos z mego Iphona.
-Kto mówi?-zapytałam podejrzliwie.
-Valdemar Black- po usłyszeniu tego imienia natychmiast rozpoznałam głos Valdemara.
-Aaaa ok..,skąd masz mój numer?-zapytałam.
-Dostałem go od kogoś-zsumował-Wpadniesz dziś do mnie?-zapytał.
-Noo dobra?-zgodziłam się niechętnie.
-Ok to...do zobaczenia...-zdawało mi się że zamruczał jak kot po czym rozłączył się.
Parsknęłam ze zirytowania. Miałam dziś podskoczyć na uczelnię wypożyczyć książkę o pisarstwie.
Ubrałam na siebie biała koszulę a na to czarną bluzę i czarne spodnie z nogawkami typu hem.
Włosy zaplotłam w elegancki kok. Do szmacianej torby wrzuciłam wszytko co było mi potrzebne po czym wyszłam z domu. W biegu na stację metra zakładałam słuchawki. Gdy tylko uchwyciłam się metalowej rurki w wagonie metra i zaczęłam szukać odpowiedniego utworu. W końcu wybór padł na ,,HOT DEMON BITCHES NEAR U!!!" wykonywane przez Night lovel i CORPSE.
Nie zdążyłam skończyć słuchania utworu bo znalazłam się bardzo szybko na swojej stacji.
Wbiegłam po schodach wynosząc się tym samym z poziomu podziemnego, wręcz piekielnego, na powierzchnię ziemi.
Nie minęło nawet dziesięć minut gdy znalazłam się na parkingu uczelni. Na ów parkingu stało dużo luksusowych samochodów ,przecież wiadomo ze ten uniwerek był jak ouran high-school : rozpieszczone dzieciaki bogatych rodziców , przychodzą tu tylko odwalać ściemę że, się uczą a wieczorami balangować i miksować narkotyki oraz trunki wyskokowe.
Weszłam do dziekanatowej biblioteki.
-Dzień dobry, czy są jakieś poradniki dla początkujących pisarzy?-zagadnęłam bibliotekarkę.
Ona ze znudzeniem wymalowanym na twarzy wpisała to co jej powiedziałam do systemu po czym wstała i dała mi znak żebym poszła za nią. Weszła na drabinę i wyciągnęła rozlatujące się tomiszcze . Były dwa wyjścia : albo wziąć to i coś wiedzieć lub na odwrót. Wzięłam ,,papirus" do rąk i wyszłam.
Podeszłam pod przystanek i sprawdziłam rozkład jazdy autobusu lini która przejeżdżała niedaleko Flower Alley- 326. Miał jechać 9:36 ale to jedna z najpopularniejszych lini w całym mieście więc znając życie, spóźni się. I miałam racje. Przyjechał o pięć minut za późno ale to i tak dobry czas jak na tak okupowaną linię. Raz czekałam dobre trzydzieści minut zanim przyjechał. W końcu zobaczyłam czerwony autobus na horyzoncie. Gdy tylko się zatrzymał przed moimi stopami założyłam słuchawki. Wznowiłam muzykę,a CORPSE znów zaryczał swoim głębokim growlem.
Wyjęłam z torby ten rozpadający się tom bo...nie miałam nic lepszego do roboty a dojadę tam i tak za jakiś czas. Zaczęłam czytać...W końcu dojechałam do Flower Alley. Wyskoczyłam z autobusu i zaczęłam się rozglądać po okolicy . Nagle poczułam jak coś delikatnie uderza mnie w nogę i zaczyna ciągnąć. Spojrzałam w dół. To był ten sam kot który był na wizytówce i ten sam który wydał mi się demonem w dniu w którym poznałam Valdemara.
Kot skoczył w zarośla. Gdy nawiązaliśmy kontakt wzrokowy kot ,nie zjeżył się tylko patrzył na mnie wyczekującym wzrokiem.
Jego niebieskie oczy były wbite we mnie.
Nieśmiało zrobiłam pierwszy krok w stronę stworzenia. Ono natychmiast czmychnęło głębiej w zarośla.
W końcu doprowadził mnie do zardzewiałej furtki. Jednak gdy nacisnęłam klamkę ta ...odpadła więc, po prostu popchnęłam drzwi. Z wnętrza ogrodu dobiegała wesoła muzyka typu electro swing. Idąc za kotem rozglądałam się po ogrodzie. Było tu pełno krzaków róż,we wszystkich odcieniach ale były tu także tulipany , goździki, jabłoń, wiśnia, kilka drzewek owocowych i ogródek warzywny.
Kot wskoczył na werandę przed domem i ziewnął szeroko, ukazując język i szpiczaste zęby. Usłyszałam kroki i wesołe podśpiewywanie dochodzące z głębi domu.
-Ymm-zająknęłam się cicho-H-halo?-zapytałam nieśmiało. Valdemar odwrócił się do mnie twarzą i uśmiechnął się przyjacielsko.
-O, Amelia już jesteś! Siadaj ,zrobiłem herbatę!-ucieszył się i zachęcająco wskazał wiklinowe krzesło na tarasie- Może być zielona z matchą?-spytał nalewając mi herbaty do filiżanki z eleganckiego serwisu z porcelany gdy ja usadawiałam się na na wpół wygodnym wiklinowym krześle.
-Tak,poproszę...-urwałam poprawiając kok na głowie.
-Czyli chcesz się uczyć fachu pisarskiego?-popatrzył na mnie znad okularów i upił kolejny łyk z porcelanowego kubeczka.
-Raczej chodzi tu o wenę...-zagarnęłam włosy za ucho.
-Aha no tak! Wybacz mój błąd-zaśmiał się poczym wstał i przyniósł kartkę Popatrzyłam pierw na pustą kartkę a potem pytającym wzrokiem na Valdemara.
-Co mam z tym zrobić?-spytałam.
On odchrząknął i powiedział:
-Na tej kartce będziesz zapisywać rzeczy które, cię inspirują-powiedział i upił łyk parującej herbaty.
-Ale... nic do tej pory mnie nie inspirowało chyba że, do malowania-pisnęłam gdy czarny kot ładował mi się na kolana.
-To przekuj inspiracje do malowania w inspiracje do pisania-poradził uśmiechając się tajemniczo , po czym dodał:
-Spotkamy się za tydzień...W tym samym miejscu i czasie -zaproponował ...
***
CZYTASZ
Mistrz i Amelia
Short StoryAmelia Fawn to studiująca dziewczyna która, nigdy w życiu ,,nie dotknęła" pióra lecz , od najmłodszych lat marzy by napisać książkę. Pewnego dnia w swojej ulubionej kawiarni napotyka tajemniczego Valdemara Blacka którego pojawienie się zawsze zwias...