Rozdział 13

211 4 1
                                    


Gdy się obudziłam, Buckiego już nie było. Poszłam pod prysznic, ubrałam się w służbowe ciuchy, zrobiłam lekki makijaż i wyszłam do pracy. Siedziałam tam bardzo długo. Jeszcze dłużej niż dzień wcześniej. Po prostu nie mogła znieść tego że wrócę do pustego domu. Wyszłam z pracy i z przyzwyczajenia wypatrywałam mężczyzny na motorze. Po chwili przypomniałam sobie że nikt mnie przecież nie odbierze. Poszłam w stronę mieszkania. Gdy weszłam od razu przebrała się w piżamę. Położyłam się w łóżku i zasnęłam.

W podobny sposób minęły mi następne trzy tygodnie. Zaczynałam się coraz bardziej martwić o Buckiego. Pewnego dnia postanowiłam zadzwonić do Steva i zapytać co się stało, że Buckiego dalej nie ma. Powiedział mi ze misja trochę się przedłuża. Minęły jakieś 4 dni, a Bucky dalej nie wrócił. Dziś były moje urodziny. Nie miałam ochoty ich świętować bez Buckiego. To akurat była niedziela więc nie musiałam iść do pracy. Ubrałam się więc dość zwyczajnie i poszłam do mojego ukochanego miejsca. Usiadłam na tym samym kamieniu co wtedy z Buckim i zaczęłam zastanawiać się czemu ta misja aż tak się przeciąga. Zakładałam najgorsze. Że coś mi się stało i wiele innych rzeczy. Zrobiło mi się trochę zimno więc wróciłam do domu. Zrobiłam sobie herbaty i włączyłam jakiś film. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam drzwi. Stał w nich ktoś z kwiatami w ręku.
- Prezent od Buckiego Barnesa - powiedziała postać w drzwiach.
- Dziękuje, ale wolałabym zobaczyć jego.
W tym momencie, postać zdjęła czapkę i zobaczyłam Buckiego. Podeszłam do niego i co przytuliłam. Rozpłakałam się.
- Hej, co się stało? - spytał.
- Martwiłam się o ciebie.
- Przepraszam. Wszystko wyszło nie tak. Chciałem wrócić wcześniej.
Odsunął mnie trochę od siebie i dokładnie mnie oglądał.
- Czy ty coś w ogóle jadłaś jak mnie nie było?
- Nie za dużo.
- Nie powinnaś cierpieć ze względu na mnie. Zresztą to twoje urodziny. Powinny być świetne.
- Są.
- Jak to?
- Wróciłeś. Wiem że nic ci nie jest.
- Wiesz co? Mam dla ciebie niespodziankę.
- Naprawdę?
- Ubierz się ciepło.
Weszłam do mieszkania a Bucky za mną. Od razu poszłam się przebrać. Ubrałam jakieś w miarę ładne ale ciepłe ciuchy. Wyszłam z pokoju i podeszłam do Buckiego.
- Gotowa?
- Mhm.
Wziął mnie za rękę i zaczął prowadzić na dół. Gdy już zeszliśmy, wsiedliśmy na motor. Jechaliśmy przez jakiś czas.
- Zamknij oczy - powiedział Bucky.
Zrobiłam to co powiedział. Jakąś chwile potem zatrzymał motor. Pomógł mi wstać i prowadził mnie gdzieś za rękę. Zatrzymaliśmy się.
- Otwórz oczy - powiedział.
Zrobiłam to. Ukazał mi się zachód słońca w miejscu do którego Bucky ostatnio obiecał mnie zabierać. Objął mnie w tali i położył głowę na moim ramieniu.
- Podoba ci się?
- Jest pięknie.
Odwrócił mnie w swoją stronę i pocałował mnie. Od jego ust biło ciepło. Od kiedy wyjechał nie czułam się tak dobrze. Czułam jego ręce na mojej tali. Wplotłam mu ręce we włosy. Nie chciałam się od niego odrywać ale zaczynało mi brakować powietrza.
- Mam coś dla ciebie - powiedział.
Podał mi bukiet kwiatów i dwa misie, ale to nie były przypadkowe rzeczy.
- Pamiętałeś - powiedziałam. Nie wiedziałam że zapamiętał cokolwiek z tego co mu mówiłam.
- Bukiet niezapominajek i pluszowe homary*.
- Bo są sobie przeznaczone.
- Dokładnie.
- Jak ty to zorganizowałeś mimo że cię nie było?
- Mam swoje tajemnice. Czyli prezent się podoba?
- Jasne. Jest najlepszy - powiedziałam i rzuciłam mu się na szyje.

_______________________________

Helo😘

(*Pozdrawiam tych którzy wiedzą o co chodzi z homarami)

Dzisiaj Bucky ma urodzinki (10.03)🥰

Chciałabym wam powiedzieć żebyście pamiętali że jesteście cudowni i nie przejmujcie się tym co inni o was myślą❤️

Miłego wieczoru

EmpatiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz