5

40 6 1
                                    

~~~~~~~~

Obudził mnie ze snu karl, stojący nade mną i patrzący na mnie.
- co jest, kurła?
- nie mogę spać...
- chodź ty mała klusko strachu.
Ponieważ na kanapie nie było aż tak dużo miejsca brunet musiał spać leżąc na mnie, więc jak już się położył czułem, że moje serce zaczyna bić szybciej. Karl przez chwilę się układał a potem zasną. Tera to ja nie mogłem zasnąć bo cały czas myślę o słodkim pączku leżącym na mojej klatce piersiowej. W nogach leżał pieseł i sobie słodko spał. Kiedy przypomniałem sobie o tym że muszę do niej kiedyś pojechać miałem ogarnąć kiedy. Następnego dnia z karlem nic nie robiliśmy więc mógłbym do niej podjechać i się zapytać czy mogę sprawdzić jak się czuje. Po wszystkich tych myślach zacząłem odpływać a już po 15 minutach spałem jak dziecko.

~~~~~~~~

Obudziłem się pod karlem który jeszcze spał. Przytuliłem go trochę bardziej do siebie i zamknąłem oczy planując cały dzisiejszy dzień. Po jakimś czasie brunet się obudził.
- dzień dobry.
- mhmmmmmmmm....
Po długim "mhmmmmmmmm" karl usiadł na mnie okrakiem i przetarł jego pinkne oczy. (Jestem zmęczona ok?)
- hej...
- dziś odwiedzamy właścicielkę pieseła...
- wpuszczą nas?
- raczej tak mój przyjaciel tam pracuje.
- aha...
Chłopak spowrotem położył się na mnie i mnie mocno przytulił a ja zacząłem głaskać go po głowie. Jak już brunet wstał i poszedł się ogarniać ja poszedłem do mojego pokoju i wziąłem jakieś ubrania. Wylosowałem czarną koszulkę z długim rękawem a na to białą koszulkę z krótkim rękawem. Spodnie miałem identyczne szare, dresowe, z pandami. Po wizycie w szpitalu chciałem pójść do sklepu gdzie kupiłbym ciuchy dla karla więc po drodze jeszcze byśmy coś zjedli a potem poszlibyśmy do domu. Postanowiłem iść na nogach ponieważ benzyna tak podrożała że nie chciałem za nią płacić. Jak obydwaj byliśmy ogarnięci zrobiłem grzanki z czosnkiem i herbatę. Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść.
- jak ci się spało?
- dosyć dobrze, a tobie?
- też dobrze...
Kiedy już zjedliśmy ubraliśmy się i poszliśmy w stronę szpitala. Szliśmy powoli ale też nie chcieliśmy tam być późno.

~~~~~~~~

W czasie wizyty pozwolili mi zobaczyć dziecko. Taki słodki mały pulpet. Kobieta się czuła dość dobrze rozmawiałem z nią długo ale karl był cicho i patrzył się tylko na dziecko.
- kochany czy mogę cię zapytać jedna rzecz?
- niech pani śmiało pyta.
- nie wybrałam jeszcze imienia dla dziewczynki i nie mam pomysłu. Pomógł byś mi?
Byłem bardzo zaskoczony ale i tak starałem się coś wymyślić.
- może, Kira?
- jaka kira? Ona wygląda jak y/n
- myślę że będzie to dobry pomysł.
Posiedziałem z Carą (tak ma na imię) jeszcze trochę a potem wyszłem z szpitala wraz z moim towarzyszem.
- czemu gapileś się cały czas zna Lisę?
- nie wiem, nie płakała, nie wrzeszczała, tylko spała.
- to jest co robią dzieci.
- byłem przy narodzinach mojej siostry, ona wrzeszczała płakał nie dało się jej uspokoić tak jak połowę noworodków które słyszałem z sali z nimi wszystkimi. Nigdy nie byłem w tak cichym pokoju w którym jest dziecko.
- w sumie tak nawet jak już są większe to się dra na całe osiedle.

~~~~~~~~

Po zjedzeniu pysznego obiadu poszliśmy do sklepu gdzie kupowałem ubrania dla bruneta. On wybierał a ja brałem do koszyka. Kiedy doszliśmy do przebieralni karl zauważył kiecki.
- nikuś......
- co?
- przymierzysz kieckę?
- nie
- no plsssss
- nie
- no proszeeeeeeeeeeeeeee
- nie
- plssss
- nie
- dam ci całusa
- okej
- ale musisz ubrać kieckę
- hmmmm... Dobra ale w całus w usta.
- no dobra
Poszedłem się przebrać i założyć kieckę. Czułem się w ciul nie komfortowo ale to dla całusa (🥺). Po chwili karl do mnie wszedł i pocałował mnie w usta. Czułem się jak w niebie, jego usta były miękkie jak chmury, smakowały jak wiśnia z malina razem wzięte i połączone z czekoladą. Staliśmy tak tylko przez sekundę ale dla mnie to było jak wieczność.

~~~~~~~~

Szliśmy już powoli do domu. Miałem już otwierać drzwi do klatki schodowej ale ktoś do mnie zadzwonił. Był to lekarz. Oczywiście się zdziwiłem ale może być coś nie tak z Carą więc odebrałem.
- dzień dobry, czy coś się stało?
- dzień dobry... Tak, ummm... Godzinę po wyjściu państwa cara zaczęła się dusić i straciła przytomność, niestety nie udało nam się jej uratować...
Byłem w szoku. Łzy zaczęły spływać mi po policzkach a karl zaczął się dopytywać co się dzieje. Łagodnie przekazałem mu wiadomości i on też zaczął płakać.
- dobrze... Co z dzieckiem?
- no właśnie w tej sprawie... Cara nie miała rodziny więc czy pan mógłby zająć się y/n?

========
Witam
Dziś krótki rozdział ale jestem leniwa więc
Bye!

734 słów

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 10, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

zostajesz ze mną || karlnapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz