31

56 1 0
                                    

Rano po otwarciu oczu leżałam jeszcze chwilę wpatrując się w sufit. Wpierw ze zdziwieniem przyjęłam, że nade mną nie ma, jak zazwyczaj, karminowego kawałka materiału który wysnięty poza ramy robii też za kotary jak w moim łóżku w Hogwarcie, a fragment fresku na moim suficie w domu rodzinnym. Z pewną nostalgią pomyślałam też o tym, że teraz Hogwart był moim domem i to tam było Moje Łóżko. Ale już nie na długo.

Ale mimo tego, że mówiąc o domu mówiłam zazwyczaj o zamku, to uwielbiałam budzić się tu latem czy podczas ferii. Jednak gdy po chwili, w której mój mózg próbował połączyć fakty, dlaczego tu jestem i w końcu przypomniałam sobie co będę dziś robić, ten sufit stał się najmniej pożądaną rzeczą dla mnie o ósmej rano.

-Dzień dobry. - mruknęłam schodząc na dół, gdzie zobaczyłam Jamesa czytającego coś w osobliwej pozycji.

-Dobry. - odrzekł James nie odwracając wzroku.

-Wcześnie wstałeś. - powiedziałam, a prawie wręcz zapytałam.

-Emm... - spojrzał na zegar - Z półtorej godziny temu?

-Szósta trzydzieści? Ja nie wiem jak ty to robisz.

-Treningi mam rano zawsze. - wzruszył ramionami. - W kuchni jest kawa zrobiona. Nie chciałem budzić Ernesta, więc jest średnia w smaku, ale mocna przynajmneij.

Udałam się do kuchni i zgodnie z zapowiedzią na blacie stał dzbanek kawy. Nalałam sobie kubek i dolałam trochę mleka dla smaku. Siadłam na fotelu naprzeciwko.

-Co czytasz? - James, nadal nie odrywając wzroku od książki, uniósł ją tylko tak, żebym mogła zobaczyc tytuł.

-Coś więcej? - James westchnął teatralnie i zagiął róg, żeby zaznaczyć stronę. 

-To kryminał. Mugolski. Zabójstwo w hotelu, próbują znaleźć sprawcę. - kiedy James skończył mówić, do okna zapukała sowa z gazetą w dziobie. Wstałam z kanapy i szybko ją wpuściłam, suzkając wzrokiem drobniaków, żeby jej dać. James przysunął sowie, która usiadła obok niego obserwując go oczekującym wzrokiem, kawałek ciasta, które jadł czytając. Sowa odłamała kawałek i zaraz odleciała. Kiedy podeszłam po gazetę na parapecie, kątem oka zauważyłam kogoś przed naszą furtką. Szybko znalazłam różdżkę i przysunęłam się do okna od przodu domu, ale zaraz z ulgą rozpoznałam w nim listonosza. Kiedy zniknął z zasięgu wzroku wyszłam po to, co wrzucił nam do skrzynki, żeby ze zdziwieniem ujrzeć gazetę mugolską.

-Patrz, gazeta mugoli. - mruknęłam do Jamesa wchodząc z powrotem. Rozwinęłam z rulonu i zaczęłam czytać pierwszą stornę.

-Zaczęliśmy prenumeratę od jakiegoś czasu. Kosztuje to parę groszy, a jak się poczyta między wierszami, to w niektórych sprawach te mugolskie gazety mają więcej informacji o Nich niż nasze. - usłyszałam głos mamy i zaraz usłyszałam siorbanie kawy. - Podła kawa. Obudzę już Ernesta. - powiedziała wykrzywiona i wstała kierując się do drzwiczek komórki pod schodami.

-Ósma trzydzieści? - James zerknął na zegar. - Obudziłabyś Syriusza? Zanim się zbierze to już siądziemy do śniadania. - zerknął na mnie znad okularów. Kiwnęłam głową i weszłam po schodach. Zapukałam do sypialni oznaczonej jego imieniem. Nie słysząc odpowiedzi weszłam. Brak odpowiedzi mógł oznaczać albo, że jeszcze śpi, albo, że nie żyje. Na szczęście było to to pierwsze, co poznałam po głośnym sapaniu.

-Co ty tak zipiesz jak pies jakiś? - mruknęłam i zamaszystym ruchem ściągnęłam mu kołdrę z nóg. Nie wiedziałam, czy jest ubrany dlatego tylko z tej dolnej części ciała, ale zauważyłam długie dresy, więc od razu odsłoniłam całość ciała. Nagła fala chłodu, szczególnie po chwili, gdy otworzyłam na oścież oba okna przy łóżku, skutecznie obudizła Syriusza bez potrzeby wypowiadania ani słowa więcej.

Siostra Pottera | HuncwociOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz