Walentynki

2.6K 127 35
                                    

Poszłam na śniadanie w niezwykle ponurym nastroju. Miałam na sobie czarną bluzę oversize, czarne legginsy i czarne botki na obcasach. Włosy miałam spięte w niechlujnego koka, postarałam też się o grzywkę. Całość prezentowała się o dziwo całkiem ładnie, tym bardziej, że zmieniłam ich kolor na rudy. Założyłam też czarne nerdy. Oczy pomalowałam tylko tuszem i eyelinerem, ale usta zrobiłam ciemnofioletowe.

Wszyscy już byli na Wielkiej Sali oczekując na pocztę. Z zamierzonym oczywiście hukiem weszłam do Wielkiej Sali. Miałam niezwykle ponurą minę, dzięki czemu wszyscy usuwali mi się z drogi. Kiedy usiadłam, na moją twarz posypało się różowo-czerwone confetti.

To ten zjeb, Syriusz postanowił 'umilić' mi ten dzień.

Dziękuję, Black.

-Możecie się uspokoić? Głowa mnie boli.

-Przecież wiemy, co wczoraj porabiałaś wieczorem. - odezwał się Syriusz. Jego wypowiedź skwitowałam zabójczym wzrokiem.

-Jestem prawie pełnoletnia - wyprostowałam się z dumą.

-Generalnie rzecz biorąc jesteś tak samo pełnoletnia jak ja, bliźniaczko. - powiedział kąśliwie James.

-Dobra, nastepnym razem nie gadajcie zbędnie tylko przyłączcie się do mnie.

-No, i taka postawa mi się podoba! - ucieszył się Syriusz. - W ogóle to idziesz dzisiaj na naszą imprezę? W Pokoju Wspólnym, o 20:00. Swoją drogą ciekawe włosy.

-Dziękuję i chętnie. Lily idzie? Nie, żeby mnie obchodziła, ale nie wiem, czy mam pamiętać o zaklęciach wyciszających. - Na drugie zdanie Jamesowie oczy zabłysły z podniecenia i ignorując to, że jeszcze mówiłam, wrzasnął do Evans siedzącej po drugim końcu stołu:

-Evans, idzie... - dziewczyna nie pozwoliła mu dokończyć:

-Nie!

-Nie pozwoliłaś mu nawet dokończyć pytania, Ruda! - wrzasnął zdenerwowany Syriusz. James odwrócił głowę. Zrobiło mu się przykro. - Chciał się spytać, czy idziesz na... - Syriusz przerwał, kiedy zdał sobie sprawę, że słyszy to cała szkoła, łącznie z nauczycielami, którzy mogą na ową imprezę przyjść. Potańczyć z nami lub ją zakończyć dając nam szlaban. Nie wiem, która opcja jest gorsza.

-O, poczta! - na szczęście krzyknęła jakaś Krukonka. Rzeczywiście, nadlatywały sowy. Wszystkie z różowymi kopertami w dziobach. Zaczęły je rzucać uczniom. Ze dwie dostały się też nauczycielom.

-Patrzcie! Dostałem już dziewięć, a to dopiero połowa sów! - powiedział Syriusz unosząc ręce z kopertami.

-A ja żadnej - powiedziałam grobowym głosem. Nie żartowałam, nie wiem, z czego się śmiali. W tym momencie do moich płatków z mlekiem wpadła różowa koperta. Dałabym sobie rękę uciąć, że okrutny odór męskiego dezodorantu czuć było na drugim końcu sali. Zmarszczyłam nos, otwierając ją koniuszkami palców. Remus od niechcenia wyczyścił moją bluzę ubrudzoną uprzednio mlekiem ze śniadania. Posłałam mu ponury uśmiech z napięciem wpatrując się w kopertę.

-Błagam, niech to będzie od starszego. Niech to będzie od starszego. Niech to będzie od starszego. - zaczęłam do siebie mruczeć. Przestałam, gdy wyjęłam kartkę. - Boże, jak można tak bardzo nie mieć talentu i gustu. - na moje słowa Syriusz zaczął się śmiać. No tak, jego walentynki zostały estetycznie wykonane, nie śmierdziały na kilometr i... no cóż, on lubi walentynki, jak święto, jak i jako kartki. James wyrwał mi ją z ręki zanim zdążyłam ją otworzyć i zaczął głośno czytać życzenia.

Kiedy je czytał, powoli robiłam się czerwona ze złości i wstydu. Jednak z równowagi wyprowadziło mnie siedem następnych kartek, o podobnym oddźwięku. Również śmierdzące i również wykonane bez wyczucia stylu. Kiedy cała czwórka spróbowała wyjąć mi je z rąk, wstałam, odbiegłam i nie czekając, aż wygramolą się z siedzeń położyłam je na ziemi, poskładałam machnięciem różdżki w samoloty i pokierowałam przez salę, nad chłopaków, którzy widząc to usiedli z powrotem zawiedzeni. nad ich głowami papier stanął w płomieniach. Uśmiechnęłam się do nich złośliwie i obserwując, jak popiół oblepia ich włosy wycofałam się tyłem za drzwi. 

Siostra Pottera | HuncwociOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz