Rozdział 34

6.1K 249 14
                                    

~ Lorenzo ~

Byłem do południa zły na moich rodziców i wyładowałem się na Layli. Jestem totalnym idiotą. Tyle wycierpiała, a teraz jak mnie odzyskała to ja wydarłem się na nią i zignorowałem to, że martwi się o mnie. Prawda, że mnie to denerwuje, ale ona nie jest niczemu winna. Od trzech miesięcy cały czas jest przy mnie i mnie we wszystkim wspiera. Muszę się ogarnąć i ją przeprosić. Wziąłem do ręki słuchawkę od telefonu biurowego i wykręciłem wewnętrzny do mojej sekretarki.

- Tak panie Ferreri? - odebrała po jednym sygnale.

- Aldona przyjdź tu na chwilę - rozłączyłem się.

Nie minęła nawet sekunda jak wbiegła do mojego gabinetu. Ech przez ten czas jak mnie tu nie było nic się nie zmieniła. Nawet rządy Layli widzę, że nic nie zdziałały.

- Wzywał mnie pan? - uśmiechnęła się... Myśli, że flirciarsko, ale jakoś jej to nie wyszło.

- Nie, tak sobie tylko powiedziałem żebyś przyszła - na głupie pytanie, głupia odpowiedź - a teraz skup się na pracy, a nie kiepskiej próbie poderwania mnie. Jeżeli nie zaczniesz zachowywać się profesjonalnie to możesz zacząć się pakować.

- Przepraszam panie Ferreri, to się więcej nie powtórzy. W czym mogę pomóc? - raz, a porządnie usadzona.

- Zamów stolik dla dwojga na dzisiejszy wieczór w La Loggia Cantina & Cucina. Dodatkowo wyślij do mojej żony duży bukiet czerwonych róż. Na liściku niech będzie napisane to - wziąłem kartkę i napisałem na niej: Przepraszam kochanie za moje dzisiejsze zachowanie. Jesteś i będziesz dla mnie najważniejsza. Bardzo Cię kocham twój Lorenzo - kwiaty mają do niej dotrzeć jak najszybciej.

- Już się wszystkim zajmuję proszę pana.

- A i Aldona połącz mnie z Santiago Campos.

Przez te dwa miesiące nie rozmawialiśmy nic na temat hotelu i kasyna. Layla skończyła projekt wczoraj i muszę się z nim umówić na spotkanie. Potrzebuję jego akceptacji i zaczynamy zbierać pozwolenia i budowę.

- Dobrze szefie - odwróciła się i wyszła z mojego gabinetu.

W końcu cisza i spokój. Podszedłem do okna i wyjrzałem przez nie. Moje biuro znajduje się w jednym z najwyższych budynków w Palermo. Mam dzięki temu trochę lepszy widok na miasto. Oczywiście nie są to drapacze chmur jak w Nowym Jorku, ale też widoki niczego sobie.

Po kilku minutach w końcu zadzwonił telefon. Aldona musiała już skontaktować się z Santiago. Ech nie jestem zadowolony ze współpracy z nim, ale nie miałem wyjścia. Nie chciałem rezygnować z tego biznesu. Wprawdzie mógłbym ulokować jedno z naszych kasyn tam i nie musieć dzielić się zyskami, ale jego są w Ameryce bardziej rozpoznawalne. Na razie jeżeli chodzi o hazard wystarczą mi Włochy.

- Tak? - odebrałem.

- Pan Campos na drugiej lini.

- Dzięki - przełączyłem na drugie połączenie - dzień dobry panie Campos.

- Ech jesteście z Laylą identyczni. Ile razy mam powtarzać, że możecie mówić mi na ty. Nie cierpię tego oficjalnego tonu. Witaj Lorenzo.

- Witam, Layla skończyła wczoraj projekt. Chciałem zapytać, na kiedy możemy się umówić na podpisanie umowy. Chcielibyśmy jak najszybciej zacząć formalności w Stanach.

- Może w przyszłym tygodniu? Aktualnie muszę pilnie lecieć do Las Vegas. Koło przyszłej środy powinienem być już osiągalny.

- W takim razie czekamy na ciebie - i mam kurwa nadzieję, że przylecisz z Ginny...

Mafia Queen (Ferreri Empire vol. 2) (18+) ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz