Za dużo wydarzyło się jak na jeden dzień. O wiele za dużo. Zygzakowaty Piorun odchodził od zmysłów. Wyznanie Jodłowego Ciernia wystarczająco namieszało mu w głowie, a jeszcze nachodziły go co chwila koty pytające, czy potrzebuje pomocy, lub czy wszystko z nim w porządku.
Dosyć.
On chciał sobie to tylko przemyśleć.
Właśnie dlatego akurat leżał w kącie legowiska, gapiąc się w krzaka imitującego ścianę.
— Czy to przeze mnie? — zapytała Kos, która właśnie weszła do legowiska.
— Przez ciebie co?
Kotka usiadła, owijając ogon wokół łap, siedząc długość lisa od pręgusa, aby dać mu prywatną przestrzeń.
— Czy to przez moją nachalność jesteś... Taki?
Zygzakowaty Piorun mrugnął.
— Ależ skąd! Po prostu... Ostatnio czuję się jakoś... Inaczej. — przyznał, po czym dał czarnej kotce znak, aby podeszła bliżej.
Nieśmiało wstała i ruszyła przed siebie, po czym usiadła przy ciele Zygzakowatego Pioruna.
— Czy to przez to... Zakochanie? — zapytała.
— C-Czyje...? — pręgus poczuł, że się stresuje. Co jeśli Kos wie o nim i Jodłowym Cierniu?
— No... Twoje we mnie...
Wojownik odetchnął z ulgą.
— Nie, co ty! Nie gniewam się na ciebie ani nic. Po prostu. Ja... To jest już chyba ni-
— No nareszcie z kimś gadasz! Na Klan Gwiazdy! — to był Skręcona Gałąź, który właśnie wszedł do legowiska — W sumie, nie dziwię się, że to właśnie z nią rozmawiasz... — powiedział cicho, ale Zygzakowaty Piorun to usłyszał — Nieważne. Chciałbym, żebyś poszedł na patrol graniczny z Klanem Szyszek.
Zmieszany kocur niechętnie wstał i podszedł do zastępcy.
— Z kim...? — zapytał, ziewając.
— Patrol poprowadzi Borsuczy Nos. Wziął ze sobą Psiego Szczeka, Jelonkowego Skoka i ja poprosiłem go, aby wziął ciebie. Od rana nic nie robiłeś, tylko siedziałeś tu w legowisku. Zastanawiam się, co musiało się stać, że tak się zachowujesz.
Zygzakowaty Piorun nie odpowiedział. Zwrócił się do Kos, po czym powiedział:
— Jutro pogadamy. Nad strumykiem.
— Nad strumykiem? Ale-
— Nad strumykiem to nad strumykiem. — odpowiedział i wyszedł z legowiska.
Skierował się w stronę stojących przed wyjściem z obozu trzech wojowników. Borsuczy Nos podszedł bliżej pręgusa.
— No w końcu. Chodź — miauknął i dał ogonem sygnał, aby patrol wyruszył.
Dwójka kotów poszła przodem i stanęła poza obozem, czekając na pozostałych dwóch pobratymców. Borsuczy Nos spojrzał na Zygzakowatego Pioruna i otworzył pysk, aby coś powiedzieć, ale pręgus był szybszy.
— Nic nie mów.
Brązowy kocur ruszył przed siebie, a czarno-biały wyprzedził wszystkich wojowników z patrolu, po czym zaczął kierować się coraz bliżej Ogromnej Drogi Grzmotu.
To miejsce zawsze przyprawiało Zygzakowatego Pioruna o dreszcze. To okrutne wspomnienie... Kocur nigdy go nie zapomni. Widok martwej, poobijanej Jaskółczy Pisk z kociakami bez błony był dobijający. Pręgus nigdy nie mógł o nim zapomnieć. O tyle dobrze, że jego dawna partnerka przegryzła błony kociakom, aby mogły oddychać.
CZYTASZ
Wojownicy. Superedycja. Paranoje Zygzakowatego Pioruna
Teen FictionZygzakowaty Piorun, dumny wojownik Klanu Pokrzyw, przeżywa wiele przygód. Jednak nadal nie zapomina o swoim młodzieńczym błędzie - zabiciu Dziczej Łapy. Kocur nigdy sobie nie wybaczył, a z czasem wyrzuty sumienia stały się na tyle silne, że był zdol...