Minęło już kilka dni od czasu, kiedy Kos dołączyła do klanu. Odnalazła się tutaj. Prawie wszystkie koty w klanie ją polubiły, tylko nieliczne nadal jej nie ufały. Nawet Rozdarta Gwiazda się przełamał i puszczał ją na patrole z innymi kotami. Nie tylko ze Skręconą Gałęzią, Sokolą Łapą i Zygzakowatym Piorunem.
Tego dnia, a właściwie wieczora, Kos szukała swojego pręgowanego przyjaciela po całym obozie.
— Zygzak! — krzyknęła któryś raz — Zygzak, do jasnej ciasnej, gdzie ty jesteś?!
Nagle wołany wojownik wyłonił się z legowiska medyka.
— Kos? — mruknął zaspany — O, hej.
Czarna kotka szybko podbiegła.
— Czemu nic nie mówiłeś? — spytała zaniepokojona
Zygzakowaty Piorun spojrzał do legowiska, Jodłowy Cierń wpatrywał się w dwójkę wojowników z zaciekawieniem.
— Spałem. — przyznał — Chyba zjadłem niezdatną do spożycia mysz i zaczął mnie boleć brzuch. Jodłowy Cierń dał mi nasiona maku na ból. Aaa nasiona maku sprawiają, że kotu chce się spać, więc no...
Kotka ewidentnie uspokoiła się, rozluźniła mięśnie i usiadła.
— Och, to dobrze. Bałam się, że coś poważnego ci się stało. — miauknęła cicho — Chciałbyś może iść na spacer?
— Jasne.
Dwójka kotów wyruszyła poza obóz, informując przed tym Rozdartą Gwiazdę o ich wyjściu. Przywódca w odpowiedzi jedynie uśmiechnął się, mierząc wzrokiem Kos i Zygzakowatego Pioruna.
Dla obydwu z nich, zachowanie pobratymców względem tego, jak są razem było dziwne, ale nie zwracali na to większej uwagi.
Koty dotarły na miejsce. To była mała przestrzeń otoczona drzewami. Rosło tam kilka rodzajów kwiatów.
— Ładnie tu. — przyznała Kos — Przynajmniej lepiej niż w moim dotychczasowym domu.
Zygzakowaty Piorun kiwnął głową.
Był już wieczór, jak wcześniej wspomniano, dlatego dziwny był widok jakichś latających słońc nad głowami kotów.
Kocur zjeżył się lekko, a kocica zaczęła się śmiać z reakcji swojego przyjaciela.
— To zaraz nas zabije; uciekaj!
— To są świetliki, mysi móżdżku! — miauknęła przez śmiech.
Zygzakowaty Piorun uspokoił się. Jeden ze świetlików usiadł mu na nosie. Kocur dmuchnął, aby owad zwiał. Kos lekko zaśmiała się, po czym spojrzała na kwiaty, nad którymi także latały świetliki.
Kos ujrzała jeden z kwiatów po czym szeroko się uśmiechnęła i przymknęła lekko oczy.
— Kocham maki — mruknęła, widząc czerwone kwiaty — Są śliczne.
Kocur nie wiedział, jak odpowiedzieć.
— Fajnie. — mruknął cicho, nieśmiale
Kotka podniosła wzrok z kwiatów wprost w oczy Zygzakowatego Pioruna.
— Ta. — miauknęła ze zmrużonymi oczami i zamarzonym głosem — Fajnie...
Koty były odsunięte od siebie jedynie na długość kocich wąsów.
Zygzakowaty Piorun wziął głęboki wdech. Jego serce zaczęło bić szybiej, gdy skupił się na wzroku Kos.
— Kos... — szepnął — Muszę Ci coś chyba powiedzieć...
Kos rozszerzyła oczy szerzej niż dotychczas. Obydwa koty siedziały w trawie z makami. Wokół nich latały świetliki. Panował bardzo romantyczny nastrój.
— Ja... Emm... — zająkał się — Lu... Znaczy- Koc... JEJKU! Kosku... — "O czym ja, na Klan Gwiazdy gadam?!"
Kos szeroko uśmiechnęła się, powstrzymując śmiech. Zamknęła oczy, wzięła wdech i wydech, po czym spojrzała na przyjaciela ze spokojem.
— Mów. — mruknęła — Nie zjem cię, jeśli się pomylisz!
Gdyby Zygzakowaty Piorun nie miał futra, byłby czerwony niczym niebo podczas zachodu słońca. Jak miał to powiedzieć? Inaczej - jak miał powiedzieć coś, czego do końca nie był pewien?
Już otworzył usta, aby powiedzieć to, co zamierzał, ale zza krzaków wyszedł Szada Łapa.
— Tato, tato, tato! — miauknął szybko — Muszę ci coś szybko powiedzieć!
Świetliki w jednym momencie odleciały, a romantyczna atmosfera zniknęła.
Kos spojrzała na Zygzakowatego Pioruna, po czym mruknęła:
— Powiesz, gdy będziesz gotowy.
Kotka odeszła, a w jej miejsce podszedł Szada Łapa.
Kocurek był bardzo podekscytowany.
— No, mów, synku. — miauknął ojciec kocura
Uczeń zaledwie sekundę po tym, jak pręgowany kocur skończył mówić, wrzasknął:
— Powiedziałem Sokolej Łapie, że ją kocham!
CZYTASZ
Wojownicy. Superedycja. Paranoje Zygzakowatego Pioruna
Fiksi RemajaZygzakowaty Piorun, dumny wojownik Klanu Pokrzyw, przeżywa wiele przygód. Jednak nadal nie zapomina o swoim młodzieńczym błędzie - zabiciu Dziczej Łapy. Kocur nigdy sobie nie wybaczył, a z czasem wyrzuty sumienia stały się na tyle silne, że był zdol...