Część 4 - Przygoda, nagroda i surowa kara cz. 2

206 12 0
                                    

Pędziłam przed siebie na grzbiecie hipogryfa, uważając jednocześnie, by zwierzę nie spadło z grzbietu matki. Targały mną co raz to silniejsze emocje, jednak spośród nich najgłośniej wybrzmiewała troska o życie i zdrowie zwierzęcia. Wiedziałam, że będę jeszcze musiała znaleźć Hagrida, który będzie zdolny lepiej niż ja pomóc zwierzęciu, a to wszystko zabierało czas. Już prawie byłam pod drzwiami gajówki, już miałam zacząć rozpaczliwe poszukiwania Hagrida, gdy moim oczom ukazały się dwie postacie. Momentalnie zwolniłam, a moje serce zabiło mocniej w poczuciu nagle przepełniającego mnie strachu. Przed chatką na kamiennych schodach stał nie kto inny jak mój ojciec Severus Snape trzymając boleśnie pod ramię równie przerażonego jak ja sama mojego chłopaka - Charliego Wesleya.

Ojciec mierzył mnie lodowatym spojrzeniem pozbawionym uczuć, a jego słowa cięły jak ostre miecze:

- Gdzieś...ty...była...? – zapytał cichym głosem, robiąc przerwy po każdym słowie.

Ze strachu odebrało mi mowę. Wtem do naszych uszu dotarł dźwięk nadziei – wracał Hagrid, nucąc pod nosem beztroską melodię. Jednak ta w jednej chwili ucichła, gdy gajowy ujrzał mnie siedzącą z hipogryfem na grzbiecie jego matki, a także nieodrywającego ode mnie mrożącego wzroku Severusa Snape'a, trzymającego w żelaznym uścisku pobladłego ze strachu najstarszego w Weasleyów „O cholibka" – tylko to zdołał z siebie wydusić.

- Rubeusie – rzekł Snape głosem, który przeraziłby chyba najgroźniejszego śmierciożercę – porozmawiamy jutro. Idziemy – rzucił, podchodząc do mnie i ściągając mnie za ramię z pleców hipogryfa.

- Ale tato... - zaczęłam drżącym, płaczliwym głosem – muszę powiedzieć Hargidowi... błagam... to zwierzę umrze bez pomocy.

- Ale co ty chcesz mu powiedzieć, urządzasz sobie wycieczki do zakazanego lasu, ryzykujesz życiem za zgodą tego człowieka, łamiesz wszystkie możliwe szkolne zasady i ty jeszcze chcesz coś mówić? – mówiąc to stopniowo podnosił głos do krzyku – w tej chwili wracamy do zamku, gdzie spotkają ciebie i tego chłoptasia odpowiednie konsekwencje. A teraz idziemy – to mówiąc, szarpnął mnie za ramię, tak jak i Charliego.

- NIE! – wrzasnęłam w nagłym przypływie zdenerwowania i spróbowałam się wyrwać. Nie spodziewałam się jednak, że mój ojciec jest, aż tak silny. Przyciągnął mnie do siebie tak, że widziałam tylko jego przepełnione zdenerwowaniem oczy – ON MUSI WIEDZIEĆ!

Szarpnęłam się jeszcze raz, co przyniosło zamierzony efekt i zanim ojciec spowalniany przez trzymanie Charliego zdążył mnie odciągnąć od osłupiałego Hagrida, podbiegłam do niego i kładąc mu ręce na piersi powiedziałam dławiąc się własnymi łzami:

- On ma brata... jest w Lesie... ich matka cię zaprowadzi... a on ma złamaną nogę... ratuj go, Hagridzie! – zawyłam, gdy ojciec zaczął mnie ciągnąć w stronę zamku.

Nie pamiętam nic z drogi powrotnej oprócz łez spływających mi po twarzy oraz tego, że przez tempo narzucone przez ojca prawie leciałam cal nad ziemią.




***

Cześć wszystkim,

Dajcie znać, co sądzicie o tym opowiadaniu i czy wszystkie części są na swoim miejscu. Będzie to opowiadanie ok. 10 części i nie martwcie się reszta moich opowiadań też doczeka się kontynuacji.

Miłego wieczoru Wam życzę

Córka Severusa SnapeaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz