6. Powrót Samanthy

305 10 14
                                    


Rozdział VI

Coś ciągnęło mnie w stronę Casity. Czułam dziś strasznie wielką potrzebę pójścia do tego domu. Coś mi wewnętrznie podpowiadało, że muszę się tam pojawić akurat dzisiaj.

Nie wytrzymałam i po prostu tam ruszyłam. Byłam dziś strasznie zdeterminowana i wszystkiego się tak jakby obawiałam? Plus miałam wrażenie, że mój humor dziś legnie. Czułam jakby coś miało mi go zepsuć. Nie zwracałam szczególnej uwagi na to co znajduje się przede mną, co sprawiło kolejne zderzenie z jakimś człowiekiem.

Ujrzałam przed sobą niższą o niecałe 5 centymetrów ode mnie, niebieskooką blondynkę ubraną w zieloną hiszpankę, oraz żółtą spódnicę.

Samantha Alvares.

-Ekhem, dlaczego znów cię widzę?- spytała jakimś wkurzającym swoją drogą księżniczkowatym tonem.

Zlałam ją wkurzonym spojrzeniem i poszłam dalej. Nie mogę uwierzyć, że znów widzę tą idiotkę, żyło mi się lepiej bez jej obrazu przed oczami.

~~~~~~

Gdy dotarłam do Casity, ta wepchnęła mnie do środka. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i ujrzałam tą samą dziewczynę o blond włosach, co przedtem. Co ona tu robi?! I jak znalazła się tu szybciej niż ja?

Dziewczyna ewidentnie na kogoś czekała.

Nagle po schodach zszedł Camilo, dziewczyna od razu najadła się szaleju. Mina zrzedła szatynowi niemal od razu, gdy ujrzał Samanthę szczerzącą się w jego stronę. Prawdę mówiąc to mu się nie dziwię.

POV CAMILO

Dolores powiedziała mi, że Clara przyszła, więc zszedłem na dół się przywitać. Ku mojemu zdziwieniu na dole ujrzałem nie tylko ją... a również Samanthę.

Bardzo się zdziwiłem nie powiem, że nie, ale tak samo odrzucił mnie widok jej przerażającego uśmiechu w moją stronę. Wyglądała jakby zobaczyła jakiegoś króla.

Myślałem, że już na dobre pozbyłem się jej z mojego życia.

-Camilo!- krzyknęła, po czym rzuciła mi się w ramiona.

-Nie pozwalaj sobie za dużo!- od razu ją z siebie zdjąłem.- Czego tu chcesz?- zapytałem zdenerwowany.

-Ależ Cami, nie denerwuj się tak!- odpowiedziała ciągle chichocząc.

Myślałem, że zaraz tam wybuchnę.

-Nawet nie myśl, że pozwolę ci tak do mnie mówić. A teraz powiedz wreszcie czego tu szukasz, bo nie mam zamiaru dłużej na ciebie patrzeć.

-Oj ty głuptasku, ciebie szukałam! Chcę odnowić kontakt.

Przysięgam, że zaraz wyjdę z siebie i stanę obok.

-Cóż za niespodzianka, spójrz znalazłaś mnie!- powiedziałem udając zachwyt.- A teraz znikaj stąd, bo nie mam całego dnia.- dodałem chcąc odejść.

-Gdzie ci się tak spieszy?- nie umożliwiła mi postawienie kolejnego kroku, łapiąc mnie za nadgarstek. Od razu wyrwałem rękę.

-Ile razy mam ci powtarzać, że nie mam ochoty z tobą rozmawiać?- zdenerwowałem się.- A teraz żegnam!

Odszedłem nawet nie patrząc w tył. Wreszcie mogłem podejść co Clary, której widocznie puszczały nerwy. Widzę, że się dogadamy w tej kwestii.

-Co ta bestia tu robi?- rzuciła od razu dziewczyna, nie dając mi nawet dojść do żadnego słowa.

Madrigal lover ~Encanto~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz