who?

30 3 0
                                    

Życie Hoseoka toczyło się dalej. Przez następny tydzień, dzień za dniem upływał mu tak, jakby nic się nie stało. Spędzał czas z Mickey'em, pijał kawę w kawiarni, albo tańczył w studio. W tym wszystkim przeszkadzała mu myśl skrywająca się w tyle jego myśli. W końcu życie bez problemów, to nie życie. W niektórych momentach przypominał sobie, iż jego miejsce parkingowe stoi nadal puste. Od rozmowy z bratem nie dostał żadnej informacji, jak idzie poszukiwanie. Słuchał się jednak hyunga i nie próbował szukać samochodu na własną rękę.

Tak też minął mu kolejny tydzień. Tym razem, gdy starał się dodzwonić do brata nie dostał od niego żadnej konkretnej odpowiedzi. Cały czas powtarzał mu, aby był cierpliwy. W końcu jego znajomy wszystko ma pod kontrolą. Twierdził, że są już blisko odnalezienia skradzionego pojazdu. Ale cierpliwość nigdy nie była mocną stroną Hoseoka. Aczkolwiek, co innego mógł zrobić, jeśli nie czekać? Nie wiedział nawet, od czego zacząć.

Następnego dnia po całym wydarzeniu wrócił do miejsca, gdzie spotkał złodzieja, ale tam już go nie było. Ani żadnego śladu. Po zbiórce także. Jak się później dowiedział od prawdziwego wolontariusza, nie mieli z nim nic wspólnego.

- Nadal żadnych wieści o aucie? - spytał go Joongo popijając piwo z kufla. Siedzieli w jednym z pobliskich pubów w piątek wieczorem. Zakończyli już swoją zmianę, a Hanji jeszcze dopracowywała jedną ze swoich choreografii na nowy sezon. Była perfekcjonistą pod tym względem. Nie dziwiło, więc chłopaków to, że zostawała dłużej by trenować. Natomiast zawsze gdy już skończy, dołącza do nich, by spędzić miło czas w tym miejscu.

Po feralnym dniu Hoseok opowiedział swoim przyjaciołom co nie co. Możliwe, że zataił kilka szczegółów ważnych lub mniej. Między innymi to, iż poinformował policję o kradzieży. Było to po tym jak sama Hanji chciała to zrobić. On ufał bratu i nie chciał angażować w to władz. Zresztą w jego kontaktach zapisany był numer do Seonghwy, toteż wiedział, że w razie czego ma na kogo liczyć.

- Nic, a nic. Zastanawiam się, czy by samemu nie zacząć szukać, ale nie mam kompletnie pomysłu. - mówił smętnie wpatrując się w piankę dryfującą na złocistym napoju.

- Zawsze zostaje opcja, by pytać po mieście. Może akurat ktoś, coś będzie wiedział o tym świrze. Mogę wydrukować jakieś ulotki, tylko podeślij mi fote na kakao talk. Porozwieszam je po okolicy. Miejmy nadzieję, że ktoś się zgłosi.

- Serio? Dzięki. Pytałem ludzi w okolicy, gdzie doszło do kradzieży, ale nie powiedzieli mi nic więcej niż ja wiem. Spróbuję jeszcze w innej części miasta, ale wątpię czy to coś da. Przecież nie mógł rozpłynąć się w powietrzu.

W końcu to nie jest film "Iluzja", gdzie magicy w swoich sztuczkach znikali i pojawiali się, gdzieś indziej, myląc swoją widownię. W najgorszym przypadku mógł wyjechać z Seulu, co utrudniało trochę sprawę. Bardziej kwestie jego samodzielnych poszukiwań. Może faktycznie powinien wyjaśnić sytuację Hwie? On na pewno by powiadomił kogo trzeba.

- Jak dobrze pamiętam, miał czerwone kłaki i był bardziej pokurczem niż ty? - przyjaciel wyrwał go z plątaniny myśli.

- Fakt, że nie mam metr osiemdziesiąt wzrostu, nie oznacza, że jestem pokurczem wielkoludzie. - rzucił patrząc na niego spod byka. - Ale dokładnie opisałeś tego chuja.

- Chyba kręci się tutaj. - skinął głową wskazując coś zza Hoseokiem.

- Co?! - prędko odwrócił się nie mogąc uwierzyć. Jego przyjaciel miał rację. Przez szybę widział, że niedaleko pubu szedł czerwonowłosy mężczyzna. Jung mógłby przysiąc, iż wygląda tak samo jak w dzień kradzieży.

Nie chcąc tracić ani chwili, wstał od stolika i ruszył w kierunku szklanych drzwi.

- Ej czekaj! Pomogę ci - starał się nadążyć za nim Joongo.

LOVE SLAP #sope #jihopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz