Byłam bezsilna.
Nic nie mogłam zrobić. Tylko patrzeć jak moja mama(boże, czy ona napewno była moją rodzicielką...?) Płacze cały czas. Wydawało mi się wielce nieprawdopodobne, żeby płakała tylko przeze mnie. Musiał być jakiś głębszy powód. Bo przecież... no halo! Już się obudziłam! Żyję, tak? To chyba najważniejsze...
Zatopiona we własnych myślach nie zauważyłam kiedy moi rodzice i rodzeństwo wyszli... coś tam wspominali, że muszą porozmawiać z lekarzem i zrobić małe zakupy...
To był ten moment.
Musiałam to zrobić. Musiałam uciec i wszystko poukładać. Tym razem zanim odpięłam klamerkę wszystko przygotowałam. W zakresie moich ruchów spakowałam się, bo nie miałam dużo rzeczy, otworzyłam drzwi, powoli się ubrałam i zaczęłam odrywać wszystkie wenflony i sondy. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że na nodze mam gips. Wcześniej go w ogóle nie zauważyłam, mama pewnie go pominęła pewna, że już dawno o nim wiem. Ciągnął się od czubków palców do kolana. No cóż. To trochę utrudniało sprawę. Ale i tak chyba najgorzej będzie z żebrami. Bolą przy każdym oddechu, przy najmniejszym ruchu. Ale nie był to tako problem, który by mnie zatrzymał. Gdy ubrałam buty i upewniłam się, że wszystko jest gotowe odpięłam klamerkę i zaczęłam biegnąć. Gdy dobiegłam do korytarza nastała ciemność...
***
-Czemu ona to zrobiła? Jak mogła być tak nieodpowiedzialna?-pytania ciskały się na mój język, cały czas od pięciu minut. W końcu nie na codzień własna siostra próbuje uciec w ciężkim stanie po wypadku ze szpitala.
-Najprawdopodobniej wstrząs wywołany wszystkimi przeżyciami w ciągu ostatnich dni ją przerósł.-pan Bauer był wyjątkowo spokojny jakby spodziewał się tego, że my też uciekniemy z OIOMu.
-Co teraz będzie?- spytała zaniepokojona Bells.
-Musimy czekać na wyniki tomografii. Wtedy wszystko bedzie jasne.
***
Śniłam. Nie wiem skąd to wiedziałam, pierwszy raz tak było. Nawiedził mnie mężczyzna. Byłam pewna, że skądśgo znam. Na pierwszy rzut oka był bardzo przystojny. Czarna burza loków okalała jego twarz w odcieniu kości słoniowej. Miał idealne rysy twarzy. Kwadratowa szczęka, lekki zarost, pełne usta koloru róży, czekoladowe oczy...
Emily...
Przemówił jakby w moich myślach.
Kim jesteś?
Odpowiedziałam w ten sam sposób
Moja droga Emily... udało mi się.
Znalazłem Cię
Kim jesteś?
Powtórzyłam
Mam... mam na imię Tyler.
***
-Śpiączka?-powtórzył Carlos.
-Tak.
-J-jak długo?-powiedziałam przez łzy.
-Przy upadku mocno uderzyła się w głowę. Nie mogę określić ile to będzie trwało. Może tydzień a może miesiąc.
-Ale... wyjdzie z tego, prawda?
-Prawdopodobieństwo jest bardzo duże. Proszę się nie martwić. A teraz przepraszam, muszę zmienić córce gips bo biegnąc przemieściła sobie kość.
***
Tydzień później
Ile czasu minęło? Godzina, dzień, dwa...?
Byłam w stanie błogiego i upragnionego spokoju. Co jakiś czas dochodziły do mnie odgłosy mojej zatroskanej rodziny i jeszcze jakiejś kobiety. Z tego co zrozumiałam to moja przyjaciółka, która przyjechała do mnie najszybciej jak mogła.
W moim długim śnie często nawiedzał mnie Tyler. Dziwnie się czułam gdy towarzyszył mi, ponieważ nie wiem czemu to robi. Czemu akurat mnie. I jak potrafi to robić. Nie chciał powiedzieć mi kim jest powtarzając w kółko, że nadejdzie odpowiednia chwila kiedy się dowiem co było naprawdę.
Nagle usłyszałam rozmowę.
-Widzi to doktor?
-Tak. Trzeba będzie powtórzyć badania.
-Kiedy?
-Od razu. Jeżeli okaże się, że to prawda popełniliśmy wielki błąd i bardzo ryzykowaliśmy.
Czy nie mogliby o razu powiedzieć o co chodzi? Poczułam, że puls mi momentalnie przyspieszył. Co jeszcze mogło mnie spotkać?
***
Pół godziny później na brzuchu poczułam chłód jakiejś substancji. Killa minut później usłyszałam jak padło z czyichś ust "to niemożliwe..."
Jednak wtedy to już się nie liczyło.
Cokolwiek przestało się liczyć.
Usłyszałam dźwięk.
Dźwięk cicho bijącego, małego serduszka.