Louis jest w miarę zadowolony, gdy wychodzi z gabinetu. Rozmowa z Nickiem trwała trochę ponad godzinę, więc posterunek jest praktycznie opustoszały. Powoli pojawiają się osoby pracujące na nocną zmianę, jednak w gabinecie Liama wciąż świeci się światło.
A to niby był taki spokojny piątek.
Gdy Louis kolejny raz sprawdza, czy słoneczniki są w całości, dostaje spontaniczną wiadomość od Zayna, z propozycją spotkania się całą grupą dzisiaj. W weekend wszyscy będą bardziej romantyczni niż zwykle, więc na pewno nie uda im się spotkać, tak jak zawsze w sobotę.
Zanim wychodzi, rzuca szybkie spojrzenie do gabinetu Liama, jednak nic nie mówi, gdy widzi swojego szefa, który krzyczy na kogoś przez telefon. No cóż.
Odpisuje, że Liam raczej nie da rady, ale on chętnie wpadnie. Zayn pyta o Harry'ego, na co szatyn przewraca oczami. Jest bliski wysłania wiadomości, że przecież nie jest jego sekretarką, nie zna rozkładu dnia młodszego i czemu w ogóle o to pyta.
Zamiast tego odpisuje mu, że Harry ma czas.
I tak w piątkowy wieczór Louis próbuje wepchnąć Nialla w śnieg, który jak na złość wciąż znajduje się na ulicach Londynu. Są parę przecznic od mieszkania Zayna, który dzwonił już trzy razy, że są spóźnieni, a on z Harrym już dawno na nich czekają. Niall krzyczy, że mają nie zaczynać pić bez nich.
Drzwi są otwarte, więc wchodzą jak do siebie, ściągając buty i kurtki w przedpokoju. Mieszkanie Zayna pachnie świeżą farbą, cynamonem i czymś, czego Louis nie potrafi skojarzyć. Coś słodkiego, szatyn wie, że to zna, ale nie potrafi sobie przypomnieć, co to dokładnie jest.
Harry faktycznie już tu jest, podjada winogrona z miski, za co dostaje ochrzan, ponieważ Malik potrzebuje tego do swojej pracy i podobno brunet niszczy jego materiały.
Louis ma ochotę wyjść do pobliskiego sklepu i kupić Harry'emu kilogram owoców. I wszystko inne, o co Harry poprosi, nawet jeśli Louis miałby zbankrutować.
Szatyn uśmiecha się głupio, ponieważ wie, że faktycznie mógłby to zrobić. Widzi, że Harry przygląda mu się ze swojego miejsca na kuchennym blacie, dołeczki w policzkach są widoczne, a Louis chciałby wcisnąć tam palce.
Młodszy wciąż ma podbite oko, jednak ślad nie jest już tak widoczny. Prawdopodobnie użył jednego z wielu kosmetyków ze swojej łazienki, żeby zakryć siniaka i uniknąć niewygodnych pytań. Ale Louis i tak wie, już nie jest tak zły, chciałby go przytulić i pocałować ranę i powiedzieć, że wszystko będzie w porządku.
Nic nie mówią, tylko wpatrują się z dwóch stron kuchni, ignorując rozmowę pozostałych. Harry unosi na niego brwi, jakby chciał spytać się, czy będzie tak stał, czy łaskawie się ruszy i tu do niego przyjdzie. I tęsknił. Okropnie, strasznie tęsknił.
To żałosne. Widział się z Harrym dzisiaj rano, a miał wrażenie, że minęły wieki.
Nie mają czasu, żeby poprawnie się przywitać, Niall wciska mu do ręki szklankę z jakimś drinkiem (Kiedy on go zrobił?) i ciągnie do salonu, wyzywając na pojedynek w FIFĘ. I kim jest Louis, żeby odmówić?
Dwa mecze później, Louis jest lekko podchmielony, i na tym prawdopodobnie zostanie. Pamięta, że jutro zajmuje się Bearem, obiecał to Liamowi, więc kac nie jest wskazany. W przeciwieństwie do pozostałej trójki, która nie ma jutro żadnych obowiązków. Niall kolejny raz głośno się śmieje z jakiejś głupoty, jednocześnie wymieniając wiadomości z Amelią. Zayn leży na ziemi, narzekając na brak weny i chęci do malowania. Ostatnimi czasy jedyne na co ma ochotę to spać i przeglądać media. I iść na zajęcia z rzeźbiarstwa, ponieważ mają teraz, cytując Malika ''bardzo gorącego Hiszpana jako modela, i to mój jedyny powód do wstania z łóżka''.
CZYTASZ
now i feel brand new ✔️ larry short story
FanfictionWalentynkowe short story. Gdzie Louis jest detektywem i jest beznadziejnie zakochany, a żaden z nich nie potrafi powiedzieć na głos tego co czują. Friends with benefits czyli inaczej idiots in love.