1. Łaska to tylko słabość (tak mi mówili)

56 2 2
                                    

— Który z was zajebał mi peta!? — wrzasnął Jeff, który niespodziewanie zeskoczył z huśtawki równoważnej, przez co siedzący na drugim końcu Ivan poleciał gwałtownie w dół.

— Zamiast oskarżać innych, to może najpierw się rozejrzyj, co? — zajęczał leżący na piasku Ivan.

— Kurwa!!! Kieszenie, plecak, ławka... Szukałem już wszędzie... — odparł Jeff, który z rezygnacją rozwalił się na ławce i spuścił na dół głowę. Przez jego złote włosy zwisające w dół, nie było widać jego twarzy.

— Mordo, kto cię niby nauczył zwyczaju wkładania papierosa za ucho? — zapytałam ze śmiechem popijając przy tym Monstera mango loco. Jeff momentalnie się ocknął i wyjął peta zza ucha.

— Mój dziadek zawsze tak robił, ale często zapominał ich zgaszać i podpalone pety wkładał za ucho. Często to mało powiedziane. Tylko raz się mu to zdarzyło — zrozumiałam zbyt szybko zdanie wypowiedziane przez blondyna, ale wydawał się tym całkowicie nieprzejęty. Wręcz śmiał się z tego.

— Przynajmniej umarł robiąc to, co kochał — rzekł Reggie, którego głos był zagłuszany przez zgniataną przez niego puszkę Blacka, którą następnie rzucił w stronę kosza. Jednak nie trafił, a metal odbił się od śmietnika i wylądował obok na piachu.

Mały czarny głośniczek JBL lada chwila się rozładuje po naszym ciągłym puszczaniu albumów drake'a. Całe towarzystwo psuje sobie zdrowie energetykami i papierosami. Gardła bolą od rozmów, szczęki od uśmiechów. Screen time w telefonach dzisiejszego dnia nie przekracza dwóch godzin spedzonych na tik toku od razu po wstaniu. Nikt nawet nie wie, która jest godzina, bo nie tracimy czasu na internet, kiedy mamy siebie. Takie mało istotne szczegóły, a sprawiały, że umiałam się raz na dzień uśmiechnąć. Nikogo nie doceniałam tak bardzo jak moich przyjaciół.

W sześć osób siedzieliśmy na osiedlowym placu zabaw, który leżał w tej najniebezpieczniejszej części Chicago. Dochodziło tam do wielu przestępstw, ale w tych okolicach wszyscy mieszkaliśmy. Wiedzieliśmy, o której godzinie w jakich miejscach nic nam nie będzie zagrażać.

Dzieci młodsze od nas o dziesięć lat przychodzą tu aby się pobawić, a my przyłazimy tu tylko po to, by głośno przeklinać pijąc przy tym energetyki. Ta przepaść między rocznikami jest niewyobrażalna.

— Jak ktoś może umrzeć przez wkładania sobie papierocha za ucho? — spytała moja najlepsza przyjaciółka Sara, która po chwili zarzuciła swoje proste i długie blond włosy za siebie.

— Chodzi tu ogólnie o palenie. Dziadek Carol był w trakcie uleczania swojego naprawdę poważnego stanu uzależnienia. Jebany kiedyś schował peta za ucho, przez co zapominał o paleniu. Uznał to za dobry sposób na leczenie, więc to robił i tylko raz zapomniał go wypalić. Potem umarł na raka płuc, ale to nieważne. Nie bierzcie przykładu z dziadka Carola, moje drogie kurwikleszcze — odparł z uśmiechem chłopak, cmokając potem Sarę w usta.

Często przypatrywałam się mojej paczce przyjaciół ze zdziwieniem. Los zesłał mi ich na świat, ale jednocześnie kochałam tych idiotów. Umieli mnie wesprzeć, zrozumieć i pomóc. Bardzo się cieszę, że szybko mnie przyjęli do swojego towarzystwa.

Obok mnie siedziała Sara, która prowadziła właśnie romantyczne konwersacje ze swoim chłopakiem. Ubrana była w pudroworóżowy top z bufiastymi sięgającymi do łokci rękawami oraz granatowe jeansy. Wyższa o 5 centymetrów, ale o 4 miesiące młodsza dziewczyna, która nazywała się Sara Baker, przyjaźniła się ze mną od pierwszej klasy liceum. Ma przepiękną figurę oraz twarz i zazdroszczę jej tego. Zawsze pełno chłopaków do niej podchodziło i proponowało jej związek, jednak ona już ma swoją bratnią duszę, czyli Jeffa, który był jej piątym chłopakiem w życiu.

let's get fuckedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz