Czas na strzelnicę

2 0 0
                                    

Amelia~~

Tak jak kazała Jiney, poszłam i usiadłam przy piątym stoliku. Stołówka była ładna i zadbana jak wszystko tutaj. Czekałam dość długo. Widziałam jak trochę dalej, za stołówką dziewczyny rozmawiają z Clayem a on jest nieco niezadowolony. Po chwili przestały rozmawiać i podeszły do mnie.
-Przyniesiemy ci jedzenie, zostań tutaj jeszcze chwilkę. - powiedziała Jini a ja czułam się jak dziecko ale kiwnełam tylko głową. Nie miałam ochoty protestować, to ludzie mną kierowali. To miejsce należało do nich. Po około 2 minutach serce zaczęło mi walić, kiedy naprzeciwko mnie z szklanką wody w ręku usiadła Ksenia. Piła wodę i zdawała się udawać że mnie nie widzi. Siedziałam jak posąg, czując się niezręcznie i z zakłopotaniem trzymając dłonie na kolanach by nic jej nie zaczęło drażnić. Moje dobre naiwne serce jednak zaczęło iść własną drogą.
-Słuchaj, przepraszam za wczoraj. Może... uznajmy że nic takiego się nie stało. -powiedziałam przerażona ale opanowanym głosem.
Ksenia przełknęła wodę i położyła szklankę na stole.
- Po prostu się zamknij... -powiedziała zmęczonym głosem, nachylając się nad stołem. Podejrzewam że to spora dawka alkoholu wypita w nocy ją tak wykończyła. Temat się skończył. Przyszły Cynya i Jiney z jedzeniem dla siebie i dla mnie i położyły je na stół.
-Smacznego. -powiedziała Cynya a po chwili odezwała się Jini milutkim głosem.
-Nie starczyło nam dłoni by przynieść tobie Kseniu, pójdziesz sobie wziąść sama?.
Ksenia wstała od stołu w milczeniu i poszła.
Jedliśmy najzwyczajniej w świecie ale Jiney zauważyła czerwony ślad na mojej twarzy.
-Co ci się stało? - spytała.
-oh, to taki... nieoczekiwany wypadek. -powiedziałam i zaczęłam jeść jakby pytania nie było. Byłam okropnie głodna.
Nagle na miejscu Kseni z talerzem w ręku usiadła radosna Gemini.
-Jak tam dziewczyny, nie możecie się doczekać ćwiczeń na strzelnicy? Bo ja już umieram z niecierpliwości. -powiedziała by nas podirytować i zaczęła jeść. Wyprostowane plecy przy jedzeniu, delikatność i zachowanie jakby była na kolacji u jakiegoś króla, nawet pasowały do jej osoby. Wydawała się być idealną osobą, o ile istnieje coś na czego podstawie można opisać osobę "idealną". Zawsze była opanowana, pewna siebie, ekscentryczna, ale wydawało się że tylko gra rolę takiej.
Ksenia wróciła z jedzeniem i stała nad Gemini czekając aż zwolni miejsce. Bałam się że zaraz się pożrą jak dwa koguty. Ale sytuacja wyglądała zupełnie inaczej.
-Usiądź sobie gdzieś indziej dobrze? Nie będziemy tolerować przy stole twoich prymitywnych zachowań...  - Po czym złapała Ksenie za rękę tak mocno, że wypuściła samoistnie talerz z dłoni.
-Posprzątasz to? Kultura nakazuje, nie jesteś chyba dzikim zwierzęciem.
Ksenia nie protestowała, nawet nic nie mówiła, robiła wszystko tak jak jej kazano. Jej zmęczenie i kac nie pozwalały już na kłótnie. Chciała to zrobić i mieć święty spokój. Zgarnęła wszystko na talerz i poszła, nie wiem gdzie ale nie interesowało mnie to. Było mi jej odrobinę szkoda ale może rzeczywiście sobie zasłużyła po tym co się wczoraj stało.
- Dlaczego to zrobiłaś? Tak, nie lubimy Kseni ale to miejsce było jej. -Odezwała się Cynya.
Gemini skupiona na jedzeniu milczała przez chwilę, po czym przełknęła i zaczęła mówić.
-Wczoraj, wykazała jak wielki ma szacunek do jedzenia. Zabrzmi to głupio ale... Za moich czasów, ludzie jedli gołębie i psy aby przeżyć, A dzisiaj ludzie nie potrafią docenić darów jakie dostają od życia.
Wszystkie milczałyśmy przez chwilę, aż Gemini kontynuowała rozmowę ale zmieniła temat.
-Szykujcie się, niedługo będziemy na miejscu.
-Jakim miejscu? -spytałam.
-Nikt mądry nie strzelał by na statku. Więc zatrzymamy się w porcie przy Kalifornii. Następnie, zostanie wam 3 godziny wolnego czasu, by spędzić czas w mieście. Potem wszyscy spotkamy się przy statku. Brzmi jak cholerna wycieczka szkolna...- Gemini przetarła skroń, jakby chciała dać nam do zrozumienia że nie wytrzyma, jeśli będzie musiała z nami iść.
- Przecież nie musisz iść z nami - zaznaczyła Cynya markotnym głosem. Sama pewnie nie chciała by ktoś taki uczepił się naszego ogona. - Dlaczego tak właściwie się uparłaś, skoro nie jesteś naszym opiekunem, nie jesteś przewodniczącą naszego klubu ani-.
-Cynyu, nie musisz nam udzielać swojego zdania ponieważ nikt o to nie prosił. - Gemini przerwała zdenerwowanym głosem.
Niepotrzebnie postanowiłam się wtrącić.
- Przecież Gemini jest blisko z Williamem prawda? Więc może mieć na nas oko, w końcu ma ponad 100 lat.
Czyli jest kurwa boomerem boze nie chce mi sie juz tego pisac elo

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 24, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Bloody ship Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz