Rozdział 4

18 2 0
                                    


Wszyscy często powtarzali mi i Williamowi, że zachowujemy się jak dzieci, że ta cała nasza nienawiść jest dziecinna i, żebyśmy wreszcie z tym skończyli. Jednak my nic w tym kierunku nie robiliśmy i nie zamierzaliśmy robić. 

- Cas, siedzimy tu od jakiś 2 godzin, może czas wymyślić jakiś plan, żeby się stąd wydostać? - Odezwał się Will, po dłuższym czasie milczenia.

- Niby co? Z resztą i tak zaraz pewnie nas ktoś tu znajdzie.

- Gdyby ktoś miał tu przyjść, już dawno by to zrobił. Oni o nas zapomnieli i teraz z pewnością super bawią się na plaży.

- Okej, masz racje, ale co ty chcesz zrobić skoro my tu nawet nic nie widzimy?

- Jeszcze nie wiem...

- Może jest tu jakaś latarka?

- Może i jest, ale nie dam rady nic znaleźć w tych ciemnościach.

Znowu milczeliśmy, aż w końcu postanowiłam się odezwać.

- Wiesz co?

- Co?

- Zastanawia mnie jedno, dlaczego te drzwi się zatrzasnęły i czemu tak nagle zgasło światło, nie wydaje ci się to dziwne?


William pov:

Szczerze mówiąc ten dom od początku wydawał mi się jakiś dziwny. Kiedy na początku słyszałem jakieś dziwne dźwięki albo widziałem podejrzane cienie, myślałem, że to Cassie robi sobie żarty.

Nie ukrywajmy, ona zrobiłaby wszystko byleby mi dokuczyć. Wiele razy starałem się zakończyć tę dziecinadę, jednak za każdym razem, gdy próbowałem Cassandra działała mi na nerwy.

Dziś rano, kiedy miała jakiś koszmar i tak krzyczała, wyglądała tak bezbronnie, zrobiło mi się jej żal i musiałem ją obudzić, przejąłem się tym, a ona kolejny raz mnie zignorowała. Tak jest zawsze i to kolejny powód dla którego nasza nienawiść nigdy nie dobiegnie końca.

- Will? - Zapytała, co mnie wyrwało z mojego zamyślenia.

- Tak?

- Zadałam ci pytanie.

- Ah tak, też wydaje mi się to podejrzane.

- Więc może byś coś z tym zrobił?

- Niby co Cassie? Jaki masz pomysł?

- To twoja wina, więc ty coś wymyśl!

- Znowu zaczynasz? - Powiedziałem, gdy dziewczyna znowu szukała zaczepek. 

Okej może i było w tym trochę mojej winy, ale to nie ja zatrzasnąłem te cholerne drzwi i kto wie, czy nawet jeśli bym jej nie zepchnął to tak by się stało.

- Trzeba było dwa razy pomyśleć zanim mnie popchnąłeś!

- Przestań! Przestań znowu szukać zaczepek! Czy ty nie jesteś w stanie chociaż jeden pierdolony raz spróbować się ze mną nie kłócić! Sama widzisz w jakiej jesteśmy teraz sytuacji!

- Ja szukam zaczepek?!

- Tak ty! Wiesz ile razy próbowałem się z tobą pogodzić?! Ale nie, ty zawsze musiałaś wszystko zepsuć!

- Próbowałeś się ze mną pogodzić? Po co?

- Cassie, czy nie uważasz, że nasze zachowanie nie jest dziecinne? Cały czas sobie dokuczamy jak dzieci! Nie uważasz czasem, że warto by było to zakończyć?

Nie odzywała się przez dłuższą chwile, przez co cisza stawała się coraz bardziej niezręczna.

- Okej, właściwie może i masz rację, ale jak ty to sobie wyobrażasz co?

- Nie wiem... Ale nie uważasz, że warto byłoby spróbować?

- Może i uważam, ale gdybyśmy mieli się pogodzić, musiałabym cię przeprosić, a to nie przejdzie mi przez gardło. 

- Okej, przyznaję ci rację, to chyba nie ma prawa bytu...

I znowu cisza. Przerwał ją pisk dziewczyny.

Bez wahania podbiegłem w jej kierunku, nie wiedziałem, co się stało, ale czułem, że muszę ją chronić.

- Cas, nic ci nie jest, co się stało? - Powiedziałem, gdy objąłem ją ramionami.

- Will, tam jest chyba szczur. Boję się. - Rzekła wystraszonym i zapłakanym głosem, po czym się do mnie przytuliła.

Ah... Cassie od zawsze bała się gryzoni, mimo że miała kiedyś chomika, o którego bardzo się troszczyła.

- Poważnie? - Zaśmiałem się.

- Tak, nie śmiej się Will!

- Masz 16 lat, może czas odwiedzić psychiatrę, co? - Powiedziałem, po czym zacząłem odsuwać się od dziewczyny.

- Nie Will, nie idź proszę, nie zostawiaj mnie. - Rzekła, po czym nie mógłbym postąpić inaczej, niż do niej wrócić.

Siedzieliśmy jeszcze jakiś czas wtuleni w siebie, lecz nagle usłyszeliśmy jak ktoś otwiera drzwi i zapala światło.

- Cassie, William? - Zapytała zdziwiona moja mama.

Właściwie to nie dziwię się jej, ponieważ dwóch wrogów przytulonych do siebie to raczej rzadkość, a po za tym przesiedzieliśmy ze trzy godziny po ciemku w piwnicy...

*****




Spooky vacationOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz