Rozdział 2

26 3 0
                                    


Gdyby ktoś mnie zapytał jak zaczęła się moja nienawiść z Williamem, nie potrafiłabym odpowiedzieć. Trwało to odkąd pamiętam. Zawsze nawzajem sobie dokuczaliśmy i nigdy nie potrafiliśmy wytrzymać bez obrażania i dokuczania sobie nawzajem. Mieliśmy takiego pecha, że nasi rodzice się przyjaźnili i właściwie nie tylko oni, ponieważ mój brat i jego brat również byli przyjaciółmi. Od zawsze byliśmy skazani na swoje towarzystwo. Kiedy byliśmy mali i nawet nie chodziliśmy jeszcze do przedszkola, to już niszczyliśmy sobie nawzajem zabawki, zdarzało się nie raz, że się pobiliśmy. Rodzice myśleli, że ta nienawiść z czasem przeminie, jednak zostało nam tak do dzisiaj. Niby nie jest mi z tego powodu przykro, ale zdarza się, że rozmyślam, jak by było, gdybyśmy się przyjaźnili. Były takie momenty, że zazdrościłam przyjaciołom Willa, że wobec nich chłopak zachowuje się normalnie. Najdziwniej czułam się, kiedy mój wróg miał dziewczynę. Wobec niej był miły i troskliwy, a wobec mnie nie był taki nigdy, ale nie powinno mnie to dziwić, ponieważ ja sama dla niego jestem chamska i mu dokuczam. Wczoraj, gdy razem śmialiśmy się po bitwie na poduszki poczułam coś dziwnego, coś może w rodzaju szczęścia? Nie jestem tego pewna, ale było to miłe...

Ale na tym się skończyło. Jest wczesny poranek, a ten kretyn właśnie zakłócił mój sen, poprzez oblanie mnie wodą!

- Will ty idioto! - Krzyknęłam wściekła.

- Oj Cassie nie przesadzaj jest już prawie południe, czas najwyższy wstawać. 

Zerknęłam na godzinę i zaczęłam już obmyślać plan, jak zabić chłopaka. Była 7 rano, a my mamy wakacje. Czy ten kretyn zwariował?!

- William, czy tobie aż tak spieszy się do grobu?! - Warknęłam zirytowana.

- Już tak nie marudź. Nie moja wina, że się obudziłem i nie mogłem już zasnąć. - Odparł. - A teraz wstawaj, bo nudno tu. Chodźmy pozwiedzać. 

- Czy ty sobie w tym momencie ze mnie żartujesz? Obudziłeś mnie tylko dlatego, że sam nie mogłeś spać? - Powiedziałam. - Nigdzie z tobą nie idę. Wybij sobie to z głowy!

Obróciłam się na drugą stronę z chęcią dalszego snu, lecz nagle poczułam czyjeś ręce na sobie, po czym zostałam podniesiona z łóżka.

- William, jeśli nie puścisz mnie w ciągu najbliższych 5 sekund, to przysięgam, że nie skończy się to dla ciebie dobrze! 

- Chcesz, żebym cię puścił?

- A, co głuchy jesteś?

- Jesteś tego pewna?

- Tak.

I mnie puścił

Właśnie wylądowałam na zimnej podłodze.

Mam wrażenie, że się potłukłam.

Jestem wściekła.

Oj nie William, tak nie będziemy się bawić...

- Pożałujesz tego! - Krzyknęłam, po czym szybko wstałam i zaczęłam gonić chłopaka, który zaczął uciekać.

Zaczęłam biec ile sił w nogach, potykając się o przeszkody na swojej drodze. Zaczęłam rzucać w chłopaka wszystkim, co napotkałam. Słyszałam śmiech tego kretyna, ale niestety był o wiele szybszy niż ja. Postanowiłam wymyślić inny plan na zemstę.

Widziałam, jak większość domowników wyszła na korytarz zobaczyć, co się dzieje, ale gdy tylko zorientowali się, że to ja i William, powrócili do swoich zajęć.

Wściekła ruszyłam do sypialni i na jego nieszczęście coś przykuło moją uwagę. Był to telefon chłopaka. Już wiedziałam, co zrobię. Na mojej twarzy pojawił się łobuzerski uśmieszek. Wzięłam iPhone'a Willa i ruszyłam w stronę łazienki. Kiedy dotarłam na miejsce, zawołałam chłopaka. Chwile musiałam czekać na tego lenia, ale wreszcie raczył się zjawić. Widziałam, jak uśmiech znika z jego twarzy, gdy zobaczył, że trzymam jego telefon centralnie nad klozetem.

Spooky vacationOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz