William pov:
Cassie mimo, że od zawsze sobie dokuczamy i się nienawidzimy, w moich oczach była rozsądna. Na imprezy nie chodziła zbyt często, a jak chodziła to aż tak się nie upijała. W szkole zawsze była przygotowana i dobrze się uczyła. Nigdy nie przypuszczałbym, że tknie się narkotyków. Aż do dzisiaj. Nie mam pojęcia, co w nią wstąpiło, ale musimy zostawić ten temat na później, bo teraz mamy poważniejszy problem...
Las
A dokładnie powrót do domu przez las...
Przyjście tutaj nie było problemem, ponieważ kiedy szliśmy do klubu na zewnątrz było jeszcze jasno, a teraz jest ciemno. I to bardzo...
- Okej, okej wiem, że źle postąpiłam i nie powinnam tykać się tego świństwa, ale Will teraz musimy jakoś wrócić do domu i na tym się skupmy. - Z moich rozmyślań wyrwała mnie Cassie.
- Porozmawiamy jeszcze później na ten temat, ale masz rację, powinniśmy jak najszybciej wrócić.
Odruchowo złapałem Cas za rękę i ruszyliśmy w stronę wąskiej drogi przez las, która prowadziła do naszego tymczasowego domu.
Ciemność nam nie sprzyjała, więc byłem zmuszony wziąć swój telefon i włączyć latarkę, aby oświetliła nam drogę.
*****
Szliśmy już jakieś 15 minut i było w miarę okej, oprócz niezręcznej ciszy między mną a Cassie.
Nagle zauważyłem, że przy moim boku nie ma dziewczyny. Zacząłem się rozglądać i dostrzegłem ją, jak patrzyła w jakiś punkt, jakby ktoś ją zahipnotyzował.
Podszedłem do niej i już wiedziałem o co jej chodzi.
W oddali było widać jakieś światło, co było dość podejrzane, bo kto normalny rozpala ognisko w środku lasu. O ile to było ognisko...
- Chodźmy Cas.
- Widzisz to?
- Widzę, dlatego powinniśmy stąd jak najszybciej odejść.
Dziewczyna nie odezwała się, tylko ruszyła dalej.
Znowu była cisza, lecz coś postanowiło nam ją przerwać.
Zarośla w okół drogi zaczęły dziwnie szumieć, tak jakby ktoś próbował się przez nie przedrzeć. Spojrzałem w tamtą stronę i nie zauważyłem niczego oprócz jakiegoś stawu. Gdy już miałem odwracać głowę w stronę dalszej drogi, zamarłem.
Moim oczom ukazał się dziwny stwór cały oblany błotem.
Chyba zaczynam wierzyć w potwory.
Dziwna postać zaczynała się do nas zbliżać, więc szybko chwyciłem zdezorientowaną Cassie za rękę i zacząłem biec.
Cassandra chyba już wiedziała, o co mi chodzi, ponieważ przyspieszyła.
Ten dziwny stwór nie był zbyt szybki, więc chyba zdążyliśmy mu uciec.
Teraz mieliśmy inny problem.
Zboczyliśmy z drogi.
- No po prostu kurwa super. Nie dość, że się zgubiliśmy to jeszcze goniło nas coś dziwnego, co wyglądało jakby miało długą kąpiel w gównie. - Odezwała się Cas.
- Oj tam, może nie będzie tak źle.
Chyba jednak będzie.
Rozładował mi się telefon...
CZYTASZ
Spooky vacation
Ficção AdolescenteCassie i William nienawidzą się od zawsze. Czy wspólne wakacje w tajemniczym domu sprawią, że ich relacje ulegną poprawie? Czy będąc w niebezpieczeństwie ta dwójka zbliży się do siebie?