rozdział czwarty

131 7 0
                                    

Atmosfera w klasie zaczęła się nieco rozluźniać, chociaż dalej miałam nieco wątpliwości co do mojej klasy. Czułam ból na piętach, to efekt tych całych szpilek, przynajmniej wiem, że było warto je założyć. -Hej, możesz się posunąć? Szepnęła doczepliwym i złośliwym tonem poznana mi dotąd Andrea. Zmierzyła mnie wzrokiem, w jej oczach odczytalam egoizm oraz typową arogancje. Jej długie błąd włosy, sięgające do pasa i duże niebieskie oczy, pomalowane elinerem i tuszem do rzęs,sprawiały że wyglądem nie dorastalam jej do pięt. Musiałam przyznać, że mogłaby spokojnie zostać modelką w konkursie piękności "beautiful woman",znanym dotąd w internecie. Tak naprawdę wiedziałam, że to jest specjalne zwrócenie na siebie uwagi tylko po to, żeby pokazać mi kto tu rządzi w tej klasie. Bo oczywiste było to, że wcale nie brakowało miejsca nikomu, gdzie można było spokojnie się przemieścić i sobie usiąść. Ale cóż, królowa sobie tego nie życzy. Spojrzałam na nią spod góry, nie wyrażając żadnych emocji, po czym podsunelam się najbardziej jak mogłam do ławki. Kiedy dumnie podniosła głowę i zajęła miejsce niedaleko mnie, dyskretnie wciągnęłam powietrze i wywrocilam oczami. Cóż,z takimi osobami lepiej się nie sprzeczac ,bo nie warto i w sumie po co? Pani Lee, rozdala wszystkim nowy plan lekcji, uśmiechając się serdecznie. Wzięłam kartkę i spojrzałam przelotym wzrokiem na spis lekcji. Cóż, zakończenie lekcji, trzy razy w tygodniu kończy się o późnej porze, do 16:30. I jeszcze do tego od ósmej nad ranem. No nieźle. Nieźle. Uniosłam jedną brew ku górze i schowałam kartkę do eleganckiej, czarnej torby. Zostaliśmy poinformowani przez panią wychowawczynia,że za chwilę odbędzie się ognisko, zapowiedziane wcześniej na stronie internetowej szkoły. Powolnym krokiem zaczęliśmy się zbierać, ustawiając się grupami, by się nie zgubić w tłumie. Co prawda jak w przedszkolu, ale cóż. Słyszałam za sobą chichot Andrei, która zaczesywala co chwilę swoje włosy do tylu,trzepiac dumnie sztucznymi rzesami. Rozmawiała z Anastazją i Kornelia, które na moje oko należały do tej grupy"sztucznych lalek". Znałam je co prawda parę minut, a już wyczuwam od nich złośliwość, oraz władzę nad wszystkimi. Gdy wyszliśmy na zewnątrz, ujrzałam przed sobą trawnik, który był otoczony gestymi krzakami i drzewami, a na środku paliło się ognisko. Wokół niego położony był gruby pień, na którym mieliśmy usiąść. Siadając na miejscu, wpatrywałam się w gęsty ogień, ugggh ależ ciepło. Spojrzałam siedzącą obok mnie nieznaną dziewczynę, najprawdopodobniej z drugiej LO , ponieważ tak miała napisane na identyfikatorze, który każdy uczeń miał obowiązek nosić. Bzdura, ale prawda. Rozejrzałam się wokół i musiałam przyznać, że było nas dosyć sporo, gdy nagle... ujrzałam przed sobą Andreę ,która kleiła się bezczelnie do tego chłopaka, którego widziałam wcześniej na holu. Czyżby coś ich łączyło? Widać jak na siebie patrzą. .. Czego on od niej może chcieć? Ale przecież ja go nie znam! W trakcie trwania ich rozmowy poczułam, że jego wzrok kieruje się ponownie w moją stronę.Nasze spojrzenia się spotkaly, a za nim Andrei, tyle, że one było przepełnione nie tyle co pogardą, ale i pełnym trucizny. A więc jestem jej wrogiem? Dlaczego ją to denerwuje? Dlaczego w jego oczach jest bezradność? Cholera. W tym momencie czułam, że czeka mnie coś złego.

Kochani, tym razem dałam nieco dłuższy rozdział, bo przygoda Danieli zacznie się nieco rozkręcać. Jak wam się na razie podoba? Co sądzicie o zachowaniu Andrei? :) Czy chcecie kontynuacji? Miłego wieczorku ! :*

NiezapomnianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz