3. Tylko Stefan

76 3 1
                                    

Gdy tylko  Éléonore przeszła przez próg wejścia do posiadłości, złowiła uchem głośne rozmowy w jadalni Laurence'ów.  Wyłapała również w nich głos jej brata, na którego była bardziej niż wściekła.

To nie tak, że go nie znosiła. Tak naprawdę w głębi serca martwiła się o niego. A w rzeczywistości o jego znajomości.

Francusko-włoska mafia nie jest przyzwoitym modelem przyjaźni.

Podążyła w ich kierunku, a stanąwszy w przejściu, oparła się o framugę drzwi. Wszystkie oczy zostały skierowane w jej stronę. Aczkolwiek jedynie Mikealsonówna skanowała ją przebiegłym wzrokiem

- No proszę. - odezwała się uszczypliwie. - Czyżby powrót syna marnotrawnego? - spytała z przekąsem, mając spojrzenie wbite w Nathana. Jej wzrok następnie przeszedł z brata na stół, na którym porozwalane były kilka...kilkanaście butelek po burbonie, winie i whisky.

- Och, Eleanor! Życie jest zbyt krótkie na złoszczenie się na brata! - zawołała z udawaną radością z na pół szyderczym uśmiechem blondyna. - Przyłącz się do nas. - rzekła podstępnie z wyraźnym jej brytyjskim akcentem.

Szatynka zignorowała ją, nic nie mówiąc i nadal gapiąc się na 

El zauważyła, przy stole zasiadał również ledwo poznany brązowowłosy, którego imienia i nazwiska nie znała i nie zbyt tego potrzebowała. Tak samo jak imię blondynki również nie było jej znane. Wiedział o nim prawdopodobnie, jak przypuszczała, tylko ojciec.

- Eli! Siostrzyczko! - zawołał pijackim głosem.- Jak ja cię dawno...- z jaką szybkością wstał z krzesła, z taką padł równo na podłogę.

Nieprzytomny.

Dziewczyna spojrzała błagająco na ojca, który jedynie przypatrywał się wnikliwie opróżnionej butelce jak zahipnotyzowany. Prychnęła na jego postawę.

- W porządku. Sama ogarnę Natanaëla. - burknęła sucho.

- Byle szybko, Norko. Nie mam zamiaru oglądać tego pijaczynę tutaj na posadzce. - odparła spokojnie jasnowłosa, dopijając pomału jeszcze resztki alkoholu z kielicha.

El denerwowało zachowanie blondyny. Nie zachowywała się jak gość i, mimo że nim była, to, według szatynki, uważała się za panią domu. Nie lubiła jej właśnie za to. Za jej chęć władzy i kontroli nad wszystkim. Jakby była nie wiadomo kim.

- Zaczekaj, pomogę ci. - zaproponował, siedzący dotąd cicho chłopak, wstając jako jedyny na równe nogi.

- Dziękuję. - powiedziała słabo, biorąc z pomocą zielonookiego upadłego za fraki.

W przeciwieństwie do chłopaka, szatynce bardzo ciężko było nieść po krętych schodach wnieść siedemdziesięciokilogramowe ciało na piętro. Patrzyła w jego leśno zielone tęczówki z wielkim zaskoczeniem.  A gdy on spojrzał w jej stronę z ogromnym uśmiechem na ustach, ona odwróciła wzrok i skupiła się, żeby nie upuścić brata na twarde stopnie schodów.

Nie zamienili ze sobą ani słowa w drodze do pokoju czarnowłosego. Do czasu aż dziewczyna niemalże zatrzasnęła drzwi tuż przed nosem zielonookiego, który za nią szedł do wyjścia z komnaty Natanaëla. Gdyby ich nie przytrzymał mocno w porę, straciłby swoje cztery palce.

- Ostrożnie! - zaśmiał się.

- Wybacz. - odparła, odwracając się do niego twarzą. - Nie ma nikogo tak rozpieszczonego jak mój brat. Ojciec powinien trzymać, go krótko na smyczy. - wyżaliła się z wrogością w głosie. Jej towarzysz czuł też w głębi jej serca troskę. -  Ma tyle samo lat, co ja, a zachowaniem zatrzymał się na rozumowaniu dziecka z przedszkola.

- Jesteście bliźniakami?- spytał brązowowłosy.

- Zdecydowanie nie widocznie. - rzuciła ostatnie spojrzenie na drzwi, po czym skierowała je na twarz chłopaka. - Pójdę już do siebie. - ruszyła w lewą stronę korytarza.

- Potowarzyszyć ci? - zaproponował czule.

- Jeśli masz ochotę...

Dogonił ją i wyrównał z nią kroku.

-  Również mam brata. - oświadczył spokojnym tonem. - Ale to raczej ja byłem tym zagubionym.

-Błagam, mój brat ma zadłużenia w mafijnych gangach.- przyznała z rozczarowaniem w głosie. - Gorzej być nie może.

 Zdziwiłabyś się, Eleanor.

- Chyba że jesteś seryjnym mordercą. - dodała, stając tuż przy drzwiach swojego pokoju i założyła ręce na piersiach, patrząc się podejrzliwie.

Chłopak jedynie zaśmiał się dziwnie.

-  Nie. - zaśmiał się przekonująco, patrząc, jak dziewczyna chwyta dłonią klamkę. - Jestem Stefan. Tylko Stefan.

-  Éléonore. - nacisnęła na przedmiot z uśmiechem. - Tylko  Éléonore. 

Po czym zniknęła za drzwiami swojej komnaty.









France Of Darkness • Stefan SalvatoreOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz