Rozdział 11

17 4 2
                                    

Silny wiatr żałośnie zawodził, otaczając góry sporym okręgiem. Pogoda ani myślała się poprawiać, wręcz przeciwnie - zdawała się pogarszać.

Pod wielkim drzewem siedział kot. Czarne futro stapiało go z rośliną, mimo że przez brak cienia powinno być inaczej. Jego jasne oczy wpatrywały się to w niebo, które od trzech dni pozostawało zachmurzone, to w Wichrową Łapę, który zasadzał się na jakieś zwierze, ukryte w ciemnościach.

W tym właśnie, mogło by się wydawać nieznaczącym momencie, Wrzosowa Pręga podejmował jakąś decyzję. Gdyby szylkretowy uczeń był w stanie czytać w myślach, z pewnością porządnie by się zdziwił i przeraził.

Kocur chciał odejść z klanu.

Nawet, jeśli taka myśl ostatnio często pojawiała się w jego głowie, to teraz zdawała się działać z zdwojoną siłą, sprawiając że wojownik nie był w stanie myśleć o niczym innym, jak na przykład trening swojego ucznia, który wśród rodzeństwa był już najlepszy w polowaniu.

Nadal jednak miał problemy z walką, gdyż od czasu pamiętnej śnieżycy, Wrzosowa Pręga tylko obserwował, jak tamten łowi zwierzynę. Sam nie wiedział, czemu się nie angażował tak jak kiedyś. Może po prostu nie nadawał się na mentora.

Niestety, za późno zdał sobie sprawę, że Mroczna Gwiazda nigdy nie chciał dobrze. Przez drobną chwilę mógł wierzyć, że dawny przywódca był w stanie się nawrócić, jednak nadzieja ta zniknęła już dawno. Pogrzebały ją wspomnienia.

Owy pomysł nie był jednak spontaniczny. Wrzosowa Pręga nie chciał, aby przez jego nieostrożność ucierpieli inni. Był zdania że jeśli odejdzie z klanu, złowrogie plany Mrocznej Gwiazdy miną Klan Wszechświata.

Nie znał celu kocura, jednak zdawał sobie sprawę, ze tamten stara się nim sterować. Uważał, jego pewność siebie mogła by osłabnąć, gdyby tak nagle zrobił rzecz, która pokrzyżowałaby mu plany.

Najgorsze było jednak to, że sam nie był pewny, czemu tak naprawdę chce to zrobić. Może naprawdę miał jakieś szlachetne pobudki. Mogło to być jednak zwykłe tchórzostwo.

Poczuł, że coś miękkiego dotyka jego łap. Zaskoczony spojrzał w tamtym kierunku, po czym zobaczył kilka upolowanych zwierząt. Wśród nich był gil.

- Dobrze ci poszło - pochwalił wyraźnie dumnego z siebie Wichrową Łapę. - Udało ci się upolować gila.

Uczeń zakręcił się z radości w kółko.

- Mam nadzieję, że był to ten, którego próbowałem upolować pierwszego dnia. - Mruknął mściwie.

Wrzosowa Pręga nie miał serca powiedzieć mu, że prawdopodobieństwo takiego zbiegu okoliczności było wręcz niemożliwe.

- Chodźmy - mruknął. - Jest już bardzo późno.

Gdy tylko dotarli do obozu, Wichrowa Łapa poszedł odnieść zwierzynę na jej nie-tak-duży-stos. Wojownik miał więc trochę czasu, aby sprawdzić co się dzieje w legowisku medyczki. To, co się tam wydarzyło, nie było jednak zbyt radosne.

- Śnieżna Łapa umarł - smutne oczy medyczki skierowane były ku ziemi. Wrzosowa Pręga był zdziwiony, że w ogóle mogła mówić o tym z takim spokojem. - Kiedy ty i Wichrowa Łapa byliście na polowaniu, ja poszłam na chwilę po zioła i wtedy... - Liściasty Ogon nie dokończyła. Widać było, że jest wstrząśnięta. Mimo to, szacunek Wrzosowej Pręgi do kotki mocno się pogłębił.

Widziała wiele śmierci, nie udało jej się odratować wielu kotów. A mimo to nie zwariowała o dalej dzielnie stawiała czoło chorobom, które panoszyły się wśród klanów od sezonów. Myśląc o tym, kocur obrzydził się samym sobą. Zbyt bardzo się bał, aby myśleć o konsekwencjach swojego planu.

Oszukać los- Zemsta Mrocznej GwiazdyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz