Rozdział 2 - Zjazd

420 32 10
                                    

Wesołych Świąt Wielkanocnych.

Dużo uśmiechu i radości na co dzień, miłych chwil z najbliższymi, pogody ducha i spełnienia wszystkich marzeń.

Miłej lektury życzę.

*NefilimWarlock - 17.04.2022 r.


— Dobrze, że wynurzyłeś się ponownie, kiedy to zrobiłeś... kiedy po prostu zniknąłeś — mówił Ron. – ludzie mówili, że odejdziesz i zostaniesz kolejnym Czarnym Panem.

Harry westchnął, wyciągając się na swoim fotelu. Hermiona odkąd przybyli do domu na plaży Syriusza, po raz setny poprawiła ogromny parasol plażowy znajdujący się nad ich głowami.

— Och, Ron – odparła, przenosząc się do swojego salonu. — To niedorzeczne.

— Jest wystarczająco potężny — argumentował niezrażony powątpiewaniem dziewczyny, Ron.

Harry prychnął, sięgając po butelkę piwa kremowego. Machnął nad nią ręką, natychmiast ją schładzając i pociągnął solidny łyk. — Zabiłem Voldemorta wypełniony miłością — powiedział im beznamiętnie. — Musiałbym mieć w sobie naprawdę dużo nienawiści, żeby zająć jego miejsce, by zastąpić Voldemorta. Harry pociągnął kolejny łyk z butelki, zanim kontynuował. — I musiałbym nigdy nie zaznać miłości.

To prawda.

— A ty Harry? – zapytała niepewnie Hermiona. — Nienawidzisz? — Harry spojrzał na nią pytająco, nie do końca rozumiejąc pytanie. Widział zaniepokojenie w jej wyrazie twarzy, a dziewczyna widząc jego pytające spojrzenie dokończyła. — Snape'a... to znaczy, nienawidzisz go? – sprecyzowała niepewnie.

Harry rozważył pytanie. Czy on nienawidził, czy...? — chłopak zamyślił się nad pytaniem przyjaciółki, by po chwili odpowiedzieć.

— Przez chwilę myślałem, że tak — przyznał. — Ale nie. Nie mogę. Zranił mnie, ale... — urwał.

— To bardzo dojrzałe. — powiedziała Hermiona. W przerwie pomiędzy jego urywaną odpowiedzią.

Harry powoli spojrzał w stronę oceanu, obserwując załamujące się fale.

— Nigdy nie zdawałem sobie sprawy, jak samotny się czułem — powiedział w końcu. — Ale ilekroć Severus był w pokoju, nigdy nie czułem się samotny. Spojrzał na Hermionę. — Czy to ma sens?

Hermiona ze smutkiem skinęła głową.

— Wiesz, że to wszystko było fałszywe? — zapytał ostrożnie Ron. Harry skinął głową. —Więc jak możesz go nie nienawidzić? — spytał ponownie zdumiony Ron, po prostu tego nie rozumiał.

— Ponieważ byłem szczęśliwy — powiedział Harry i zobaczył, jak obaj jednocześnie zamierzają mówić. — Posłuchaj mnie. — wtrącił szybko, ubiegając przyjaciela i widząc zawahanie Rona, kontynuował. — Wiem, że to wszystko było kłamstwem, właściwie skomplikowaną manipulacją, która miała sprawić, że poczułem się kochany, a wszystko to było po to abym mógł pokonać Voldemorta i żyć. To prawda, ale liczy się to, że zadziałało i czułem się kochany. I byłem szczęśliwy... To wszystko podstęp, ale nie zamieniłbym tych wspomnień — tych uczuć... na nic.

— Lepiej kochać i stracić, niż nigdy nie kochać w ogóle — zacytowała Hermiona, wyglądając na załzawioną i przejętą całą sytuacją.

— Tak — powiedział Harry. —Dokładnie tak.

— Dla mnie, to wcale nie brzmi tak wspaniale... — mruknął Ron.

— Przynajmniej wiem, jakie to uczucie. Może już nigdy tego nie dostanę, ale przynajmniej raz to miałem.

To Have Not || tłumaczenie || Tom 2 To Have and To Hold  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz