POV. James
Oparłem się o parapet i wlepiłem wzrok w ścianę przede mną, czekając na wywód rodziców.
— Mogę spać na wycieraczce. — mruknąłem, nawet na nich nie zerkając. Jakby było jedno z nich, nawet sama mama to bym jakoś ich udobruchał, poświecił oczami, powiedział, że więcej tak nie zrobię i tak dalej.
Ale los mi nie sprzyjał i byli oboje, więc miałem krótko mówiąc, przejebane.
— Jesteśmy z ciebie raczej dumni niż rozczarowani. — odezwał się po chwili tata, a moja głowa momentalnie obróciła się w ich stronę. Nie patrzyli na mnie jak na klęskę swojego życia, czy porażkę rodzicielską.
— Dumni? — zapytałem z niedowierzaniem, przeskakując spojrzeniem między jednym, a drugim.
— Może zmienienie koleżance koloru włosów nie było najmądrzejszym pomysłem, to jednak to jak broniłeś tej dziewczyny było godne podziwu i utwierdziło nas w tym, że dobrze cię wychowaliśmy. — powiedziała mama, kładąc mi rękę na ramieniu.
Posłałem jej delikatny uśmiech i objąłem ją ramieniem.
— Ja bym sobie podwyższył kieszonkowe. — mruknąłem najbardziej niewinnym tonem, na jaki było mnie stać. Kobieta wywróciła oczami, a tata parsknął śmiechem.
— Nie przeginaj James. — warknęła, zrzucając moją rękę ze swoich ramion. Westchnąłem niby zawiedziony i sam cicho się zaśmiałem.
— Co powiecie na rodzinny deser w kuchni? — zapytał tata, a ja ochoczo pokiwałem głową. Mama westchnęła ciężko i również kiwnęła głową.
Już w kuchni dołączyli do nas Addie, Chase i Lily. Lubiłem gdy spędzaliśmy czas razem, nasze małe sprzeczki, czy wigilijne śniadanie u rodziców w łóżku.
— James znowu coś zmalował, czy zacieśniamy więzi bez powodu. — odezwał się Chase, siadając obok mamy, która siedziała po drugiej stronie stołu. Obok niego siadła Addie, a obok mnie Lily.
— Nie słyszałeś plotek? Cały Hogwart aż huczy. — odezwała się moja bliźniaczka, wpychając sobie do ust łyżkę z lodami. Wywróciłem oczami i rzuciłem w nią orzeszkiem, który leżał w miseczce na stole.
— James akurat zachował się bardzo ładnie, broniąc koleżanki. — mruknęła mama, posyłając w stronę mojej siostry karcące spojrzenie. Brunetka posłała mi złośliwy uśmiech.
— Zapewne koleżanką, którą tak szlachetnie bronił była Josie. — powiedziała złośliwym tonem. Brwi mamy poleciały do góry, a uśmiech mojej głupiej bliźniaczki się poszerzył.
— To twoja dziewczyna? — zapytała od razu, nachylając się w moją stronę nad stołem. Uniosłem jedną brew w niedowierzaniu.
— Nie? — mruknąłem pytaniem na pytanie. Włożyłem sobie łyżeczkę z kawałkiem mojego ulubionego ciasta do buzi.
— Lata za nią, jak pies z wywieszonym językiem odkąd ją poznał. — zakrztusiłem się ciastem, słysząc słowa Adelaide. Co za podła kłamczucha.
— Jest moją przyjaciółką. — burknąłem, kiedy przestałem walczyć o życie i upiłem łyk mojej gorącej czekolady, słysząc jak moja siostra prycha pod nosem.
Zerknąłem na Lily, która rzuciła mi kpiące spojrzenie, przez co wywróciłem oczami. Chase posłał mi znaczący uśmiech, na co odepchnąłem swój talerz od siebie.
— Straciłem apetyt i chęci do przebywania z wami. — mruknąłem i wstałem z ławki, ruszając przez kuchnię prosto do wyjścia z kuchni.
— Wyparcie to pierwszy stopień przyznania się! — krzyknęła za mną Addie, na co pokazałem jej jedynie środkowy palec i wyszedłem z pomieszczenia.
CZYTASZ
Słońce tamtych dni ➸ 𝖏𝖆𝖒𝖊𝖘.𝖘.𝖕𝖔𝖙𝖙𝖊𝖗
Fanfiction"Gwiazdy nie wyglądały już jak słońca - wyglądały jak oczy. Jak roześmiane, mrugające oczy, które ze mnie kpiły, wirując w wiecznym tańcu daleko poza zasięgiem." Beth Revis Wzdychając do niego, marzyłam by spojrzał na mnie tak, jak ja patrzyłam na n...