~Cynthia~
Bezsilność, która włada każdą część ciała. Dobijająca samotność mimo, że obok ciebie siedzi inna osoba. Jednak zdecydowanie najgorsze są myśli, które obijają się o każdy kąt czaszki chcąc powoli ją rozbić na maluteńkie kawałeczki.
Blask księżyca przechodzący przez stare, zakurzone okienko dodawał jasności pomieszczeniu, ale nawet to nie potrafiło ogarnąć moich mieszany uczuć. Z każdą sekundą moje serce zaczyna bić szybciej, a instynkt wojowniczki, który odziedziczyłam po mamie zaczyna działać słysząc każdy szelest wakacyjnego wiatru kołyszącego się pomiędzy małymi szparkami gałęzi.
-Cynthia.-Usłyszałam cichy szept mówiący moje imię. Przewróciłam głowę w stronę Clarie, lecz ona spała. Z trudem przełknęłam obiekt, który tamował mi przejście tlenu do płuc powstrzymując przy okazji łzy napływające do zaczerwienionych oczu.-Cynthia.-Ponownie cichy szept oplótł moje ciało i lekki powiew zimnego wiatru okaleczał moją skórę. To tylko mój mózg płata mi figle. Próbowałam nerwowo uspokoić swój oddech.-Cynthia.-Głos rozchodził się na wszystkie strony pomieszczenia, a ja nie potrafiłam ruszyć się z miejsca. Nie mogłam opanować swojego oddechu i wydobywających się z pomiędzy nich cichych jęków, które były spowodowane łamiącym się głosem i zbyt dużej ilości tlenu w płucach przez, który bardziej zaczęłam się dławić. Zamknęłam oczy prosząc, aby to był tylko mój mózg. Niekontrolowane łzy spływały po moich zaczerwienionych polikach, a kiedy tylko otworzyłam powieki zauważyłam na ścianie wyryty napis.
Appointment.
Zaczęłam się wiercić, krzycząc i przeklinając na niewidzialną siłę, która przywiązała mnie tak, że nie mogłam się ruszyć. Ponownie próbowałam krzyknąć, ale z mojego gardła nie wydostał się żaden dźwięk, a sam środek zaciskał mi krtań tak, że zaczynało mi brakować powietrza.
-Proszę.-Powiedziałam bezgłośnie łapiąc resztki powietrza jakie tylko mogłam.
Dopiero po chwili moje męki się skończyły, a ja niekontrolowanie pobierałam brakujące powietrze do moich płuc. Złapałam się za bolące miejsce i zaczęłam masować łagodząc tym samym jego przyczynę. Myśli nie zostawiali mnie ani na chwilę, a cichy wiatr zaczynał mnie przyprawiać o dreszcze. Chciałam obudzić Clarie, ale tak słodko spała, a ja musiałam pomyśleć jakby tutaj uciec. Jak tutaj można uciec. Czy w ogóle można.
~Niall~
Razem z chłopakami szliśmy długim, ciemnym korytarzem szukając jakiejkolwiek drogi aby móc się stąd wydostać. Gdy przechodziliśmy każdy kolejny krok, cisza robiła się jeszcze głośniejsza, a mrok stawał się ciemniejszy. Każdy szelest podłogi doprowadzał moje serce do euforii, a historia, którą opowiedział nam Harry dała teraz negatywne skutki gdyż cięgle odwracam się sprawdzić czy aby na pewno jesteśmy bezpieczni.
-Musiałeś nam to mówić? -zapytałem dotykając mokrej ściany. Nigdy w życiu tak się nie bałem, a już w szczególności, że ta historia może okazać się prawdziwa.
-Sam chciałeś.-Odparł, a ja tylko odburknąłem.
-Zayn, czemu nic nie mówisz?- oryginalnie Horan..
-Jesteśmy w nawiedzonym miejscu i to jeszcze nie w piątkę. Nie sądzę, aby było tutaj coś do gadania.- Razem z Styles'em spojrzeliśmy na niego ze zdziwieniem na co on przewrócił oczami.-Powinniśmy trzymać się razem, a nie w trójkę.
-Ja już ciebie nie rozumiem.Trzymamy się razem.-Styles podrapał się po głowie.
-Aa. Chodzi ci o to, że musimy ich odnaleźć?-Palnąłem się otwartą dłonią w głowę.
CZYTASZ
Mental Hospital N.H
FanfictionSiódemka nieznajomych zostaje uprowadzona do nawiedzonego szpitala psychiatrycznego.