6. Niespodziewany pobyt w Polsce

38 12 2
                                    

Wszystkie piekielne jednostki specjalne wszczęły poszukiwania, a poniektórzy z funkcjonariuszy, wywieszali gdzie tylko popadnie, kartki ze zdjęciem Putina i napisem "1000 000 za jego głowę. Czy to ty znalazłeś tego chorego psychicznie faceta? Dzwoń pod numer 666 666 666". Mieszkańcy Piekła, zarówno niewolnicy jak i wyżsi rangą, zaczęli zacierać ręce, by odszukać Władka.

Tymczasem...

Putin wyjechał z podziemi dosyć skomplikowaną siecią korytarzy i kiedy znalazł się w świecie rzeczywistym, podążał pustą drogą asfaltową, zapierdalając na nieskromnym harley'u i nie mając świadomości, że właśnie zaczęło się polowanie. Założył te charakterystyczne czarne bryle przeciwsłoneczne na oczy i dodał gazu, lecz nie spodziewał się, że natrafi na... dziurę. Tak! Oto typowa droga, pełna niedoskonałości, witamy cię w Polsce, hehehe. Nie, to nie żart. Putin magicznie znalazł się w Rzeczypospolitej. To nie wróży nic dobrego.

— Na jaja mojej matki, co jest? — wydukał, z wrażenia zdejmując okularki i oparł się o ster. Rozejrzał się i zauważył, że krajobraz jest jakiś taki zimny jak w Rosji, ale nie do końca. No i te dziury. Zamyślił się. — Nie... To niemożliwe. Nie! Gdzie mnie ten portal wyjebał? Dlaczego do Polski? Do mojego największego wroga? W sumie, mogę odwiedzić Tuska i wreszcie namówię go na seks analny. To jest dobra myśl.

Odetchnął po czym wsiadł i pojechał w kierunku Warszawy. Miał szczęście, że była niedziela to i ruch mały, więc mało kto go rozpoznał.

2 godziny później

Zszedł z Harley'a, a w centrum miasta przy okazji kupił sobie bardzo drogą kurtkę skórzaną o niezłej grubości i parę glanów, by odpicować się jak stróż w Boże Ciało i skupić uwagę Donalda na sobie, hehe. Do tych ciężkich butów włożył czerwono-żółte sznurówki, symbolizujące poglądy komunistyczne. Wypsikał jeansy perfumami z najwyższej półki, może wtedy Tusk się skusi. No cóż, szedł pewnym krokiem w stronę Sejmu. Jak wiadomo, mało kto może się tam wślizgnąć bez kontroli, ale on znał swoje metody. Po prostu wszedł do środka i jak najszybciej wtopił się w tłum.

— Zdawało mi się, że widziałem Putina. Szedł za mną — powiedział przypadkowy chłopak do kolegi. — Czy ja mam schizofrenię?

— Nie... Raczej nie. Nawet, jeśli ci się wydało, że to on, to olej to. Pewnie to jakiś sobowtór.

***

Kiedy Władimir dotarł do drzwi gabinetu, na których wisiał napis "Biuro Donalda Tuska", serce zaczęło mu szybciej bić. Och, jak galopowało, niczym inflacja w naszym kraju ostatnimi czasy. Zarumieniony zapukał, by zachować resztki godności. Czuł, że chyba zaraz dostanie erekcji.

— Oo, Władimir! Miło mi cię widzieć, kochany. Wejdź — Donald nawet uśmiechnął się tak jak zawsze to robił do niego. Tak wyjątkowo.

****************************************

𝙋𝙪𝙩𝙞𝙣 𝙬 𝙋𝙞𝙚𝙠𝙡𝙚Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz