Epilog: Wieczna Królowa

106 6 1
                                    

Pov. Elaine

Elaine Wright czuła się dość dziwnie siedząc na dawnym tronie Piotra Wspaniałego. Wszystko wokół niej wydawało się znacznie mniejsze z tej perspektywy. Nie podobało jej się to zbytnio, ponieważ król powinien być tylko człowiekiem broniącym i reprezentującym swój kraj, a nie tyranem. Przynajmniej miała nadzieję, że nie będzie aż tak zła jak Biała Czarownica. Miała do tego odpowiednie predyspozycje. Zarówno w Narnii jak i w Archenlandii nazywali ją wiedźmą. Teraz jednak mogła pokazać wszystkim jak bardzo się mylili. Może być dobra jeżeli się postara.

- Elaine, pogromczyni Białej Czarownicy, czy przysięgasz bronić Narnii do ostatniej kropli krwi? - zapytał Pan Tumnus.

- Przyrzekam.

- Czy przyrzekasz zawsze kierować się wolą władcy nad władcami, wielkiego Aslana?

- Przyrzekam.

- W takim razie, w imieniu całej Narnii i jej mieszkańców ogłaszam cię królową Elaine Wieczną - nałożył mi na głowę dość dużą i ciężką koronę.

Faun wybrał ten przydomek, aby dać nadzieję Narniczykom po spektakularnej ucieczce czworga poprzednich władców. W końcu każdy człowiek dożywał najwyżej stu lat w przeciwieństwie do magicznych stworzeń. Nikt nie mógł się spodziewać jak bardzo trafnie będzie opisywał całą historię Elaine.

Starała się szeroko uśmiechać i machać zgromadzonym poddanym. Nie miała jednak na to zbytniej ochoty. Czuła się całkowicie wypalona jakby była tylko skorupą dawnej siebie. Przypomniała sobie słowa Aslana, że w Narnii odnajdzie nowe fundamenty swoich cnót. Na razie nie wypełnił swojego przyrzeczenia ku jej rozczarowaniu. Tak bardzo ufała lwu, a on nawet nie dawał jej żadnych znaków swojej obecności. Czyżby tylko Łucja Pevensie była dla niego ważna?

Ze znudzeniem witała się z zagranicznymi gośćmi. Pamiętała doskonale jak kilka lat temu ci sami książeta się jej narzucali. Teraz byli bardziej zaciekli niż ostatnio. Królowa starała się im przekazać morderczym spojrzeniem, że jeżeli przekroczą jej strefę komfortu wypowie im wojnę. To ostatecznie ich przekonało oprócz jednego oponenta z Telmaru, księcia Braidena.

- Czy to prawda pani, że przybyłaś do Narnii razem z rodzeństwem Pevensie? - Zapytał zaciekawiony przygładzając swoje ciemne włosy i lustrując mnie dokładnie niebieskimi oczami. - Nie chciałbym być niegrzeczny, ale moi rodacy bardzo podziwiają pani postać i chciałbym się z nimi podzielić wspaniałością królewskiej mości.

Wbrew swojej woli lekko zarumieniła się na jego słowa. Zwykle mężczyźni interesowali się jej wyglądem, a nie osiągnięciami. Może oprócz Edmunda, ale była całkowicie przekonana, że nigdy już go nie zobaczy. Szkoda bo miałaby mu tyle do powiedzenia, znacznie więcej niż kiedykolwiek by podejrzewała. Jednak ten telmarski chłopak był równie przystojny i naturalny jak on. Oczywiście to było tylko niewinne spostrzeżenie, nie miała zamiaru robić mu nadziei. Chciała tylko miło spędzić czas na rozsądnej rozmowie z ciekawą osobą.

- Bardzo dziękuję, tak to prawda. Chętnie odpowiem na wszystkie pańskie pytania - tym razem uśmiechnęłam się bez żadnych oporów.

- Na wszystkie? - Poruszył sugestywnie brwiami.

- W granicach zdrowego rozsądku oczywiście - zaśmiałam się po raz pierwszy od usłyszenia o opuszczeniu Narnii przez Łucję, Edmunda, Piotra i Zuzanny.

Rok później

Żołnierze nie spuszczali oka z Elaine Wright nawet na moment ku jej irytacji. Nie była małym dzieckiem, aby mieć niańki. Polowanie było częścią jej życia i nikt nie mógł tego zmienić. Miała zamiar złapać Białego Jelenia choćby pościg trwałby parę dni.

- Pani tam jest bardzo niebezpiecznie! - Zawołał za nią pan Tumnus. - Zawróćmy!

- Jesteś nudziarzem - przewróciła oczami. - Ja tu jestem królową i to ja ustalam zasady. Zrozumiałeś? Jak ci coś przeszkadza możesz wrócić do zamku i tam panikować.

Doradca nie wyglądał na szczęśliwego, ale ruszył nie zadowolony za Elaine. Nie mógł z niej spuścić oka. Stracenie kolejnego władcy byłoby ostatnim gwoździem do trumny Narnii. Tym bardziej, że w końcu zgodziła się przyjąć oświadczyny telmarskiego księcia co zabezpieczyłoby tron.

Szatynka napięła łuk, gdy zobaczyła swoją ofiarę. Przez chwilę się wahała patrząc na niewinne oczy zwierzęcia. Nic złego jej nie zrobiło, ale musiała to zrobić aby zdobyć swoje życzenie. W końcu wypuściła strzałę.

Od razu w jej głowie zaczęły się przesuwać obrazy przeszłości podobnie jak kiedyś Łucji. Niechciane przyjęcie urodzinowe, twarze rodziców. Wiadomość o zaginięciu jej taty. Wściekłe spojrzenia jej kolegów z klasy, którzy całym sercem jej nienawidzili.

Wróć do domu Elaine.

Kojarzyła ten głos, ale nie pamiętała do kogo należał. Nawet jeśli byłoby inaczej nie posłuchałaby go. Narnia była jej domem, nie Anglia. Nie miała zamiaru go opuszczać choćby zależały od tego losy tamtego świata. W oczach Elaine można było zauważyć czarną iskrę, gdy spojrzała na martwe zwierzę. Kiedyś wykorzystałaby życzenie, aby uratować ojca, ale w tamtym momencie jej umysł ogarnął strach, że Aslan wyśle ją tam z powrotem. Nie mogła do tego dopuścić.

- Chciałabym nigdy nie opuścić Narnii i zostać w niej na zawsze.

Królowa Narnii upadła na ziemię czując okropny ból w całym ciele jakby zaczął wypełniać ją ogień. Pan Tumnus chciał jej jakoś pomóc, ale nie był w stanie się ruszyć. W lesie zaczął wiać bardzo silny wiatr, a słońce przybrało czerwony kolor.

Uważaj czego sobie życzysz Elaine. Spełnie je, jednak nie będzie ci to sprawiać radości. To będzie twoje przekleństwo, które będziesz nosić dopóki nie zmyje go z ciebie twój dawny wróg. Staniesz się królową Elaine Wieczną. Naprawdę wieczną. Niepokonaną. Strażniczką i jedyną nadzieją. Legendą Narnii. Wszystko ma swoją cennę. Tym bardziej, gdy łamiesz moje prawa. Kiedyś podziękujesz mi za to najmilsza.

- Aslanie! - Krzykła rozpaczliwie przez łzy.

Jednak już więcej się nie odezwał. Zniknął na tysiąc długich lat i pozostawił wszystko w rękach swojej wnuczki. Czy zmieniła losy tej krainy? To już zupełnie inna historia.

Po tak długim czasie w końcu udało mi się skończyć tą książkę. Szczerze mówiąc nie wiem czy będzie kiedyś druga część, ale jeżeli tak to na pewno o tym tutaj poinformuję.

Zapewne Elaine: Proroctwo Narnii byłoby znacznie dłuższe gdyby nie następujące powody:

1. Elaine to trochę Mary Sue
2. Im dalej w las tym gorzej. Pierwsze rozdziały były jeszcze spoko, ale potem się popsuło
3. Nadal nie wiem z kim ma być Elaine i nawiązywać głębsze relacje. Najwięcej chemii chyba miała z Łucją XD

Elaine: Proroctwo Narnii ✔️ [Zakończone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz