TRZECI PAPIEROS

184 46 0
                                    

Stałam dzisiaj na środku łazienki, przed umywalką, myjąc zęby i myśląc (za-po-mi-na-jąc) o Tobie. W pewnej chwili uderzyła mnie klaustrofobiczność tego miejsca, stałam się taka duża, ogromna, napęczniała i nie mieściłam się w swojej skórze, i nagle w niej też poczułam się klaustrofobicznie. Otworzyłam okno, biorąc głęboki wdech wieczornego powietrza, ale i tak każda myśl (za-po-mi-na-nie) wypływała na moją powierzchnię, zastygała, rogowaciała, jak martwy naskórek, który chciałam z siebie zdrapać. I nie wiedząc nawet kiedy, złapałam do ręki szczotkę do włosów, by zeskrobać tę otoczkę na moim ciele, wycierałam się szorstkim ręcznikiem, drapałam ramiona aż do krwi, ale byłam bezsilna wobec tego, co się ze mną działo. Właśnie zmieniałam się, przepoczwarzałam w coś nowego, niezrozumiałego dla mnie i dla świata, który chciał usunąć mnie stąd jakąś pokrętną drogą. Gdy zmęczona usiadłam pod wanną, zrozumiałam, że to wszystko musi mieć jakiś sens, jakieś znaczenie, którego moje oczy nie potrafią wychwycić. Nabrałam wody do buzi i trzymałam ją najdłużej jak tylko mogłam, aż zaczęło mnie mdlić. Czasem czuję się jak dziecko. Głupie, infantylne dzieciątko, które dopiero uczy się chodzić. Mam niestabilne nogi i grunt wiecznie się pode mną zapada. Potrzebuję czyjejś (nie-Twojej) dłoni, która pomogłaby mi utrzymać się na powierzchni, zanim wpadnę w wir ekscentrycznych metafor i przenośni, złożoności świata. Boję się, że jeśli nie znajdę kogoś na czas, już więcej nie zobaczę wstającego rano słońca. A przecież, pamiętasz, ten mój pierwszy wdech, on był czymś więcej... Nie chcę umierać.

20.04.2007

palenie papierosów szkodzi zdrowiu [✔️]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz