Poczułam na twarzy coś ciepłego. Po otwarciu oczu okazało się, że to słońce przebiło się przez rolety i powoli oświetla cały pokój. Codziennie budziło mnie to samo: światło dochodzące zza rolet. Nagle poczułam przyjemne ciepło w brzuchu, ale nie umiałam sobie przypomnieć dlaczego. I nagle powróciło wspomnienie wczorajszego wieczoru, kiedy Connor przytulił mnie na drodze. O nie. W jednym momencie przypomniałam sobie coś strasznego. Dziś zaczynał się rok szkolny. Zegarek pokazywał godzinę 6.30. Rozpoczęcie było o 8, więc dla bezpieczeństwa postanowiłam już wstać. Nie ubrałam się od razu w koszule i spódnice, aby ich nie pobrudzić. Zeszłam na dół w piżamie. Nie zastałam mamy, tylko kartkę na stole: "Dziś mam pierwszy dzień pracy. Zobaczymy się wieczorem. Powodzenia w szkole ♡". Uśmiechnęłam się. Przypięłam kartkę na lodówkę i zrobiłam sobie kanapki. Po zjedzeniu śniadania poszłam na górę i ubrałam się. Następnie zmęczona życiem wyszłam z domu. Przed domem czekała na mnie Sophie, a za nią stał Connor. Na jego widok na chwilę serce zatrzymało mi się w piersi, po chwili jednak odzyskałam panowanie nad sobą, podeszłam do nich i się przywitałam. Razem ruszyliśmy do szkoły. Dowiedziałam się, że miałam chodzić z nimi do klasy. Bardzo się cieszyłam, że będę kogoś znała.
- Już niedaleko. - powiedziała Sophie - Tylko się nie stresuj. Wszystko będzie dobrze. Wiesz, na luzie.
- Okey. - odpowiedziałam cicho, jeszcze bardziej zestresowana jej słowami. Connor widząc, że słowa dziewczyny mnie nie uspokoiły podszedł do mnie i chwycił mnie za rękę. Byłam tak zdziwiona tym co zrobił, że aż nie cofnęłam się. W sumie podobał mi się jego dotyk. Jednak nie mogłam się nim długo nacieszyć, bo kiedy kilka chwil później naszym oczom ukazał się gigantyczny budynek, puścił mnie. Po przejściu przez duże podwórko, weszliśmy do szkoły.
Była ona pomalowana na szaro, z oszałamiającą ilością okien. Jej teren był ogrodzony, ale szkoła nie wyglądała jak więzienie, tylko jak elitarna placówka oświatowa. Po wejściu od razu zgubiłam przyjaciół i stałam na środku korytarza. Patrzyłam na masę ludzi chodzących we wszystkie strony. Nagle ktoś popchnął mnie, a ja poleciałam do przodu. Przygotowałam się na bolesny upadek na ziemię, ale ktoś mnie złapał. Wcześniej zacisnęłam oczy, ale teraz je otwarłam i zobaczyłam białą koszulę z niebezpiecznie bliskiej odległości. Mocne ramiona szarpnięciem odsunęły mnie od siebie. Moim oczom ukazał się niezwykle przystojny, wysoki chłopak z przepięknymi, szarymi oczami. Miał ciemno brązowe loczki, pełne usta i bardzo wyraziste rysy twarzy.
- Umiesz chodzić? - zapytał szorstko
- Jasne, że umie nie widzisz? - odezwał się Connor, który chyba nauczył się teleportować
- Nie za bardzo - po tych słowach odepchnął mnie na bok
- Daj jej spokój Chase. Potknęła się, ślepy jesteś?
- Czy ty zawsze musisz się wtrącać?
- Hej, przestańcie. - teraz ja się odezwałam - Przepraszam, że na ciebie wpadłam. - widziałam jak Chase zacisnął pieści, aż pobladły mu palce. Wiedziałam, że powinnam skończyć, ale musiałam usłyszeć odpowiedź - Lepiej? - chłopak zacisnął szczękę i wiedziałam, że powinnam już iść, kiedy nagle odezwał się jeszcze ktoś:
- Chodź idziemy stąd. - był to chłopak za plecami Chase'a. Blondyn z zielonymi oczami. Chwycił przyjaciela z ramię i chciał go odciągnąć, ale ten się opierał.
- Zostaw mnie Logan. Daj mi dokończyć.
- Ze mną chcesz coś kończyć? - zapytałam - myślałam, że już wszystko sobie wyja..... - i wtedy oberwałam w nos. Upadłam na ziemię. Łzy mimowolnie popłynęły mi z oczu. Przetarłam oczy i zobaczyłam plamę krwi tworzącą się na ziemi. Krew kapała z mojego nosa. Nie wiedziałam co zrobić, szczególnie, że kiedy podniosłam oczy, żeby zobaczyć co robią chłopcy, oni leżeli na podłodze i okładali się pięściami. Od razu odzyskałam energię i nie zwracając uwagi na moją koszulę, która kiedyś była biała, rzuciłam się odciągać Connora. W końcu udało mi się go podnieść i zobaczyłam, że jest cały brudny, z resztą podobnie jak Chase. Connor zaczął się otrzepywać, ale nagle jego wzrok padł na mnie. Nie zdążył jednak nic zrobić, bo dopadła do nas niska kobieta. Na początku nie ogarnęłam kto to, ale po chwili skojarzyłam fakty, ponieważ uczniowie, którzy podczas całego incydentu utworzyli widownię na około wydarzenia, teraz rozsuwali się mówiąc: "Dzień dobry Pani dyrektor.". Kobieta zmierzyła gniewnym wzrokiem najpierw chłopaków, a potem zauważyła mnie.
- Oh! - krzyknęła - Dziecko kochane, co ci się stało z twarzą? - Nie zdążyłam nawet się odezwać, bo odwróciła się do chłopaków - Który? - pytanie zawisło w powietrzu, ale oczy wszystkich zgromadzonych skierowały się na Chase'a - Obaj za mną. A ty - wskazała Sophie, która przeciskała się przez tłum - pójdziesz z nią do higienistki. - kobieta ruszyła w stronę, z której przyszła a chłopcy za nią. Connor obejrzał się jeszcze i posłał mi przepraszający uśmiech. Odpowiedziałam mu tym samym. Po tym, zniknęli w tłumie.
Kiedy znikali mi z pola widzenia pomyślałam, że Chase ma we mnie śmiertelnego wroga.
CZYTASZ
Light in the darkness
Romance17- letnia Eleanora przeprowadza się wraz ze swoją mamą do małego miasteczka Hilltown, gdzie poznaje nowych przyjaciół. Kiedy życie Ell zaczyna układać się w nowym miejscu, wszystko nagle się sypie.