Siedziałam na krześle w białym pokoju pełnym sprzętów lekarskich. Do nosa przyłożoną miałam chusteczkę. Sophie siedziała obok mnie nie odzywając się. Na jej miejscu też nie miałabym wiele do powiedzenia. Ewidentnie wstydziła się tego, że wcześniej mówiła dobrze o tej szkole, a teraz okazało się, że jest zupełnie inaczej. Pielęgniarka zostawiła nas same na prośbę Sophie. Nagle drzwi otwarły się gwałtownie i stanął w nich Connor. Na nasz widok uśmiechnął się. Sophie widząc to powiedziała:
- Chyba zostawiłam coś w eeee... szafce. - po tych słowach wyszła. Gdy drzwi się za nią zamknęły, Connor zaczął rozpinać swoją koszulę. Odwróciłam wzrok, bo nie wiedziałam co jeszcze chciał zrobić. Po chwili jednak znowu na niego popatrzyłam, bo tak naprawdę chciałam zobaczyć jego klatę. Znowu na niego popatrzyłam, ale ku mojemu rozczarowaniu, pod koszulą miał biały T-shirt. Byłam lekko zawiedziona, ale trudno, co zrobić. Zauważyłam jednak, że koszulka opina mu się na ciele. Było spod niej widać zarys mięśni... "Halo tu ziemia!" pomyślałam trzeźwo, akurat w porę, by zobaczyć jak Connor podchodzi do mnie.
- Masz, przebierz się. Twoja koszula jest cała poplamiona. - powiedział.
- Dzięki, ale nie trzeba. Przeżyję. - odpowiedziałam zmieszana.
- Jasne, że trzeba. - wcisnął mi koszulę w rękę. Patrzył na mnie takim wzrokiem, że nie mogłam mu się oprzeć. Wstałam i weszłam do łazienki. Ściągnęłam moją koszulę i ubrałam jego. Pachniała jego pięknymi perfumami, więc stałam na środku łazienki i wąchałam materiał.
- Nie no zwariowałam. - powiedziałam do siebie. Po tym wzięłam brudne ubranie i wyszłam z łazienki. Moim oczom ukazał się Connor opierający się nonszalancko o ścianę.
- Przepraszam za to co się stało na korytarzu... - zaczął.
- Spoko nic się nie stało serio. Nauczyłam się przynajmniej, żeby czasem się nie odzywać. - przerwałam mu.
- Kim dla ciebie jestem? - zapytał totalnie z dupy.
- Eeeee... no przyjacielem. A co? - byłam zdezorientowana. Skąd takie pytania i do czego on dąży?
- Bo chcę zrobić coś co może zniszczyć naszą przyjaźń. - po tych słowach w głowie pojawiły mi się najgorsze scenariusze.
- C... co takiego? - kiedy tylko to powiedziałam, chłopak zaczął iść w moim kierunku. Byłam tak wystraszona, że nie mogłam się ruszyć. Connor chwycił mnie mocno za ramiona. Bardzo się bałam, ale jedyne co mogłam teraz robić to stać w bezruchu. Chłopak przysuwał się coraz bliżej. Teraz jednak chwycił mocno moją twarz, zmuszając, abym na niego patrzyła. W jego głębokich i przenikliwych oczach nie widziałam jednak agresji, ani złowrogości. Zauważyłam w nich dziwny blask. Nigdy wcześniej nie widziałam tego u nikogo. Wtedy chyba zrozumiałam co chciał zrobić.
- Wiem, że nie znamy się za długo, ale od pierwszego dnia kiedy cię zobaczyłem, zrozumiałem, że nie chcę, aby to była tylko przyjaźń. - mówiąc te słowa gładził mnie po policzku. Po tych słowach i gestach wiedziałam już na 100%. Connor popatrzył na mnie pytająco, a ja kiwnęłam lekko głową. Wtedy jedną ręką ujął moją brodę, a drugą położył na mojej tali. Ja objęłam jego szyję. Kiedy to zrobiłam, chłopka przysunął swoje usta do moich i pocałował mnie delikatnie. Poczułam, że w brzuchu mam stado motyli. Po chwili przycisnęłam mocniej swoje wargi do jego i odwzajemniłam pocałunek. Staliśmy tak i całowaliśmy się w najlepsze, aż nagle drzwi gwałtownie się otworzyły. Stanęła w nich higienistka. Na jej widok szybko odsunęliśmy się od siebie udając, że nic się nie stało. Za to ona na nasz widok szeroko otwarła oczy i jedyne co powiedziała to:
- O! Widzę, że pani już lepiej się czuje. Świetnie. W takim razie zapraszam do domu. Już. Oboje. - jej ton wyrażał swego typu zażenowanie. Natychmiast wyszliśmy, bardzo skrępowani.
CZYTASZ
Light in the darkness
Romance17- letnia Eleanora przeprowadza się wraz ze swoją mamą do małego miasteczka Hilltown, gdzie poznaje nowych przyjaciół. Kiedy życie Ell zaczyna układać się w nowym miejscu, wszystko nagle się sypie.