Liran
Wtargnąłem do domu niczym huragan. Z hukiem zamykając za sobą drzwi. Zdjąłem w biegu wszystkie swoje wyjściowe ubrania w tym buty, które bez zastanowienia rzuciłem gdzieś w kąt, mając gdzieś tam z tyłu świadomość że ciotka urwie mi za to głowę.
Ale tym martwił się będę później.
Z tą właśnie myślą wbiegłem schodami na górę. Z policzkami mokrymi od łez, włosami sterczącymi we wszystkie strony świata i oddechem tak ciężkim, że chyba tylko cudem nie wyplułem jeszcze płuc.
Zamknąłem oczy starając się uspokoić. Ale wiedziałem, że raczej na nic mi się to zda. Bo świadomość, że ten dzień był jedną wielką porażką, paliła mnie od środka niczym rozżarzony węgiel.
Nieudacznik.
Naiwny kretyn.
Idiota. Wytykałem sobie nieustannie.
Byłem wściekły. Wściekły na radę. Na ten cholerny egzamin. Na Kiliana.
Ale przede wszystkim byłem wściekły na siebie.
Bo byłem zbyt przemądrzały. Bo nie umiałem trzymać języka za zębami i co najważniejsze dałem się w to wszystko wplątać. Dzięki czemu czułem się teraz jak ostatnia ofiara losu z tymi swoimi przekrwionymi od płaczu oczami i smarkami lecącymi z nosa. No po prostu cudownie.
Ale to nie wszystko. Czułem, że będzie jeszcze gorzej i nie. Wcale nie chodziło tutaj o dźwięk tłuczonego szkła.
-Cholera jasna! Moja ulubiona waza!
No dobra. Może jednak o to też…
Zatrzymałem się w połowie drogi, nagle nie mogąc się zdecydować co zrobić.
Głos ewidentnie należał do driady, więc z jednej strony czułem potrzebę sprawdzenia czy nie stało jej się nic złego… ale z drugiej powstrzymywała mnie złość, którą wyraźnie słyszałem w jej głosie.
W końcu wkurzona driada zwiastowała tylko kłopoty, a ja już ich miałem wystarczająco dużo na głowie. Tyle ile mam naprawdę mi wystarczy
Sęk w tym że jak odejdę i od razu nie przeproszę to wkurzy się jeszcze bardziej. A wtedy to już zdecydowanie nie będzie mi do śmiechu…
Zagryzłem wargę.
Co robić?
Nie miałem pojęcia. Dlatego postanowiłem wyciągnąć wszystkie "za" i "przeciw".
"Jeśli teraz tam pójdziesz i pokażesz się jej w takim stanie, to pierwszym co będziesz musiał zrobić. Będzie wytłumaczenie się.", Szepnął cichy głosik w mojej głowie.
I tyle mi wystarczyło bym odwrócił się na pięcie i pognał schodami na górę
Oczywiście nie zrozumcie mnie źle. To nie tak, że nie ufałem kobiecie. Tym bardziej nie chciałem jej krzywdy… po prostu nie czułem się wystarczająco na siłach by opowiadać jej o wszystkim co działo się od chwili gdy opuściłem arenę.
Sam do końca nie wiedziałem co z tymi wszystkimi informacjami i faktami zrobić. A co dopiero gdybym musiał to jeszcze komuś wytłumaczyć.
To po prostu nie miało sensu. Najlepiej będzie jak sam na początek się ze wszystkim oswoje. Tym bardziej, że wplątują się w to wszystko jeszcze sprawy sercowe.
CZYTASZ
Desiderium Tom II - Dwa Oblicza
FantasyDruga część serii. Jeśli nie czytałaś/eś poprzedniej to odsyłam cię do niej cieplutko