Liran
Siedziałem w tej wannie długo, bez świadomości upływu czasu, czy tym bardziej sensu i jakiegokolwiek celu. Ale prawdą było, że z jakiegoś powodu dalej tutaj tkwiłem. Tutaj na tym zimnym, gładkim dnie, ociekając równie zimną wodą i był to niestety niezaprzeczalny fakt. Dlatego nie wiedząc co innego mógłbym zrobić, zacząłem drążyć temat, aż w końcu ku swojemu wielkiemu zdumieniu odkryłem, że powodem mojego zachowania był strach.
To dzięki niemu nie miałem odwagi wstać i zrobić tych paru kroków w stronę lustra, by zobaczyć tam swoje własne lustrzane odbicie. Żyłem w strachu przed tym co zobaczę i przed tym co poczuję. Bo co jeśli będzie to obrzydzenie do siebie samego? Albo co gorsza nienawiść? Właśnie tego się w tym momencie obawiałem. Po prostu siebie i swojej reakcji.
"Jestem taki żałosny.", Pomyślałem, śmiejąc się z bezsilności oraz chowając twarz w trzęsących się od zimna i emocji dłoniach. "Jestem taki, taki żałosny, więc dlaczego teraz to wszystko wraca? Dlaczego teraz nagle okazuję się, że być może udaje kogoś kim nie jestem i nigdy nie powinienem być? Dlaczego teraz, kiedy ledwo sobie radzę z sytuacją jaką mam aktualnie. Co więcej dlaczego sam sobie to robię?"
Próbowałem zrozumieć sens tego wszystkiego co ostatnio miało miejsce, z każdą chwilą coraz mniej czując się sobą. Na moje nieszczęście ta późniejsza fala złości, bezradności i wstydu, która zalała moje wnętrzności tylko pogorszyła mój już i tak nienajlepszy stan psychiczny. Tym bardziej, kiedy przypomniałem sobie moje ostatnie spięcie z Kilianem i to wszystko co zadziało się podczas egzaminu i przed nim.
Pałace łzy stanęły mi pod powiekami, z którymi natychmiast zacząłem walczyć w obawie przed tym, że gdy popłyną załamie się całkowicie i nie pomyliłem się. Ponieważ gdy te tylko popłynęły, znajdując tą jedną chwilę mojej słabości, rozpadłem się jak domek z kart cicho łkając.
Bardziej bezużyteczny w tym momencie już być nie mogłem i ta myśl wracała do mnie ilekroć próbowałem ją odtrącić. Była niczym przekleństwo.
Zaśmiałem się cicho. Choć w zasadzie brzmiało to bardziej, jak żałosne parsknięcie. Co nawet lepiej pasowało do opisu mojego obecnego położenia, niż ten nieszczęsny chichot.
Byłem żałosny. Ot cała prawda.
-Nic ostatnio nie układa się po mojej myśli. Nic.- myślałem na głos. A raczej dobijałem się na głos- Jestem żałosny.Wiedziałem, że nie powinienem tak do siebie mówić. Wiedziałem, że nie zasłużyłem na tak okropne słowa wypowiadane w moim kierunku przez mój własny umysł. Ale w tym momencie nie umiałem inaczej.
Czułem potrzebę wyładowania się na kimś, a pod ręką miałem tylko siebie. To też oczywiście było żałosne i ta świadomość paliła mnie od środka niczym rozżarzony węgiel.
Mój histeryczny śmiech po chwili zmienił się w nieco głośniejszy płacz, który dalej z całych sił starałem się tłumić. Ale to było takie trudne i znowuż żałosne. Jak mogłem nie mieć kontroli nad własnym ciałem i emocjami? Wciąż dokładałem sobie cegiełek na barki, tylko czekając aż to wszystko w końcu runie.
No właśnie. Otworzyłem oczy, zapominając na chwilę o tych wszystkich trawiących mnie od środka, negatywnych emocjach.
Co się stanie, kiedy w końcu ciężar stanie się nie do wytrzymania i mnie przygniecie? Co się stanie, gdy wszystko co w sobie gromadzę runie mi na głowę? Co się stanie, gdy stracę sens swojej własnej, marnej egzystencji i przegram walkę samego siebie, z samym sobą. Co jeśli się poddam i po prostu rozpadne?
CZYTASZ
Desiderium Tom II - Dwa Oblicza
FantasyDruga część serii. Jeśli nie czytałaś/eś poprzedniej to odsyłam cię do niej cieplutko