Rozdział 2

178 13 8
                                    

Razem z przyjaciółką wysiadłyśmy z pięknego Rolls Royce Wraith, który dzisiaj służył nam za taksówkę. Oczywiście dalej sącząc szampana z kieliszków. Zaczęłyśmy się rozglądać za naszymi dzisiejszymi zdobyczami.
Po chwili kręcenia głowa w każda stronę poczułam na sobie palące spojrzenie mężczyzny, który stał w ciemnym zaułku. Z daleka wydawał się być bardzo przystojny i dobrze zbudowany. Cały był ubrany na czarno, włosy natomiast miał białe jak śnieg, które nadawały ciekawy kontrast. Ten facet zaczął mnie intrygować. Stał w cieniu i patrzył się prosto na mnie, tak jakby nikogo wokół mnie nie było. Nagle puścił mi oczko i wszedł w głąb uliczki.

- Ali chyba znalazłam, spotkamy się już w środku. – katem oka widziała jak przyjaciółka się do mnie uśmiecha i rusza głową na znak, że zrozumiała.

Ruszyłam w stronę przystojnego nieznajomego, dalej trzymając kieliszek i popijając szampana. Pewnie większość dziewczyn by się bala pójść w ślad za mężczyzna, ale nie ja, może dlatego, że zawsze jestem uzbrojona, również na takie uroczystości. Umiałam nawet pod najkrótszą i najbardziej przylegająca sukienkę wcisnąć kaburę z moja ukochana berettą M9.

Stojąc już obok wejścia do ciemnej uliczki było widać ciemną postać opierającą się plecami o ścianę starego budynku. Nieznajomy mi chłopak stał i palił papierosa co chwile puszczając kłęby dymu. Starałam się podejść bliżej, ale
stukot moich szpilek odbijał się echem po całej uliczce. Jak wcześniej nie wiedział o mojej obecności tak teraz już o niej wie.

-Nie boisz się chodzić sama po mieście ? Gdzie twoja ochrona skarbie? – mówiąc to wypuścił dym z ust i wyrzucił niedopałek papierosa przed siebie jednoczenie odwracając się w moja stronę.

Głos miał głęboki, od którego krew w żyłach zamarzała, ale jednoczenie był to tak podniecający dźwięk, że na całym ciele dostałam dreszcze.

-Grzeczne dziewczynki powinny już dawno leżeć w łóżeczku, a nie chodzić po tak niebezpiecznych ulicach, w dodatku samemu. – poszedł do mnie jeszcze bliżej.

-Jak widać nie jestem grzeczną dziewczynką. – tym razem to ja podeszłam tak blisko, że dopadł mnie zapach jego perfum, akurat traf chciał, że znałam te perfumy bardzo dobrze, dlatego że to jedne z moich ulubionych, Paco Rabane One milion. To zapach, który po prostu zapada w pamięć, tak samo jak jego właściciel.

Będąc tak blisko niego i wdychając cudowny zapach, mam coraz większą ochotę być faktycznie niegrzeczna. Nigdy jeszcze nie dawałam się tak ponieść pożądaniu.

-Właśnie zaczynam to zauważać. – oparł obie ręce obok mojej głowy na ścianie za mną. Nawet nie wiedziałam kiedy przyparł mnie do muru, ale wcale nie protestowałam. Wręcz podobało mi się to co się teraz działo.

Jego twarz znajdowała się kilka centymetrów od mojej, a patrząc w jego piękne błękitne oczy nie mogłam się opanować i nie wiele myśląc połączyłam nasze usta w pocałunku. Chłopak chyba był zaskoczony obrotem spraw bo na początku nie odwzajemnił pocałunku. Szybko jednak jego ręka znalazła się na moim karku i sam zaczął mnie zachłannie całować. Boże smakował tak idealnie. Zatopiłam palce w jego miękkich blond włosach. Toczyliśmy zawziętą bitwę, w której nie chciałam dać mu wygrać. Ca­ło­wał mnie żar­li­wie, aż nie mo­głam zła­pać tchu. Przysunął się jeszcze bliżej mnie. Moje pier­si przy­lgnę­ły do twar­de­go torsu, a jego penis do brzu­cha. Czub­kiem ję­zy­ka prze­su­nął po moim podnie­bie­niu, po­wo­du­jąc dresz­cz, który prze­bie­gł wzdłuż całe­go ciała. Kiedy jęk­nę­łam, po­czu­łam, jak dłu­gie palce wbiły się w moje bio­dra, przy­ci­ska­jąc mnie jesz­cze bar­dziej. Drugą ręką zjeżdżał wzdłuż mojego ciała i zatrzymał się na miejscu w zgięciu kolana i uniósł moja nogę na wysokość jego biodra. Po chwili już wisiałam na chłopaku, jak koala na eukaliptusie. Chłopak teraz przeniósł obie ręce na mój tyłek i zaczął go delikatnie ściskać. Wbi­łam pa­znok­cie w ramiona chłopaka. Po­czu­łam jego go­rą­cy od­dech na swojej szyi.

Burning feelingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz