Rozdział 9

94 10 6
                                    

Minęła chwila, kiedy Tobias dotarł do mojego mieszkania. Jeszcze dłużej jednak zajęła nam rozmowa. Siedziałam w fotelu z nogami podkulonymi do klatki piersiowej. Nie wiedziałam, co możemy zrobić w tej sytuacji. Raczej nie dało się tego odkręcić. Na pewno nie bez dalszego kłamania, bo prawdy nie mam zamiaru ujawniać.

- Ale jak to możliwe? - zapytałam, a w moim głosie było słychać rozpacz.

- Naprawdę jesteś tak głupia, że nie możesz zrozumieć za pierwszym razem? - spojrzałam morderczym wzrokiem na chłopaka, który siedział naprzeciwko mnie.

Mogłam być szczęśliwa, zła czy smutna, ale nie dam się obrażać. Zwłaszcza bez powodu i w takiej sytuacji.

- Przestań do chuja mnie obrażać. To nie jest pora na takie teksty idioto.

- Ja nie mogę Cię nazwać głupią, a Ty już możesz mnie wyzywać od idiotów tak? - pozostawiłam to pytanie bez odpowiedzi. - Dobra mniejsza. Lepiej mi powiedz, jak chcesz to odkręcić.

- Jak ja to mam odkręcić? Przecież to Twoja wina! - zła wytknęłam go palcem.

- No przecież to Ty nagadałaś głupot swojemu ojcu. - też racja, ale na pewno się do tego nie przyznam.

- Gdybyś nie zabił, tamtego chłopaka w klubie to nie musiałabym kłamać! - wręcz krzyczałam na niego, a on, jak gdyby nigdy nic zaczął się śmiać.

- No pewnie. Uratowałem księżniczkę i co z tego mam? Żałuje, że to zrobiłem, mógł Cię zgwałcić czy nawet zabić. Ta druga opcja nawet bardziej mi się podoba. - wypowiedział to z takim wyczuwalnym jadem, że do moich oczu zaczęły się gromadzić niechciane łzy.

Zastanawiałam się, czy on serio tak myśli. Naprawdę wolałby, żeby mnie ktoś zamordował? A zresztą, wyjebane. Nie potrzebuje go w swoim życiu. Nie potrzebuje znać jego opinii. Mam to gdzieś. Jego mam gdzieś.

- Gdybyś nie nagadała swojemu ojcu takich pierdół, to byśmy teraz nie mieli cholernego ślubu na głowie! - był wściekły, było to widać po każdym centymetrze jego ciała. W oczach znowu widziałam chęć mordu.

O matko. Uspokój się Lily!

- Wyjdź.

- Masz to kurwa naprawić! Nie spędzę z taką kretynką całego swojego życia. - wstał i zaczął kierować się do wyjścia.

- I vice versa! - krzyknęłam i pokazałam mu środkowy palec.

No bardzo dojrzałe Liliano.

Tobias zniknął za drzwiami, a ja zostałam sama ze swoimi myślami. Jak to możliwe, żeby mój ojciec wpadł na taki idiotyczny pomysł. Przecież ja mu nie kazałam, a nawet wręcz nie chciałam, żeby połączył mnie z tą rodziną. Z tym cholernym dupkiem. Chociaż będziecie, mieć ładne dzieci. W tym wszystkim jest jakieś drugie dno. Mój ojciec musi mieć jakiś cel, którego nie znam. Nie bez powodu chciał, żebym zrobiła taki duży krok jak małżeństwo. Tylko ciekawe, o co chodzi.

***

Obudził mnie dźwięk telefonu. Uniosłam powieki i przez moment nie rozpoznałam swojej sypialni, ale po chwili zorientowałam się, że zasnęłam na fotelu w salonie. Wstałam z jękiem i przeciągnęłam się, żeby rozprostować zesztywniałe ciało. Podniosłam urządzenie, które cały czas dzwoniło. Zobaczyłam na wyświetlaczu zdjęcie mojej przyjaciółki.

- Czego dusza pragnie? - zapytałam niewyspana i obolała po nocy. Jednocześnie sięgnęłam po butelkę wody, żeby zwilżyć gardło.

- Kiedy chciałaś mi powiedzieć, że się chajtasz? - po usłyszeniu tego pytania o mało co się nie udusiłam wodą, której nie zdążyłam przełknąć.

Burning feelingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz