Rozdział 8

96 10 15
                                    

- Cześć tatku, coś się stało? - zapytałam, mimo że dobrze wiem, o co chodzi.

On też wie.

- Jesteś za mądra, żeby zgrywać głupią. - mówiąc to, wstał z fotela. - Ale dobrze, jeżeli nie wiesz, co się stało to, Ci powiem. Wczoraj, a raczej już dnia dzisiejszego w naszym klubie doszło do incydentu.

Incydent do mało powiedziane.

- Oh, doprawdy? Co to za incydent? - dalej ciągnęłam moją grę i udawałam głupią, ale aktorką to ja jestem średnią. Ojciec westchnął z poirytowaniem.

- Postrzelono tam mężczyznę, aż dziwne, że tego nie słyszałaś, skoro tam byłaś.

- No wiesz... - podrapałam się po głowie. - Musiało mi to gdzieś umknąć podczas zabawy. - uśmiechnęłam się delikatnie.

- Najwidoczniej tak, skoro opuściłaś Studio razem z synem Campbella.

Okej, jeszcze nic nie powiedział o tym, że byłam pod wpływem narkotyku.
Mimo wszystko stałam jak posąg. Nie chciałam nic powiedzieć, nie chciałam wykonać żadnego ruchu. By ta lawina gniewu mojego ojca nie spadła na mnie, choć jest to nieuniknione. Patrząc mu, w oczy wiedziałam, co nadchodzi.

- Możesz mi do kurwy nędzy powiedzieć, dlaczego moja jedyna córka, moja następczyni, moje oczko w głowie zachowuje się tak nieodpowiedzialnie? Nawet nie znasz tego chłopaka, a latasz za nim jak mucha za gównem!

- Tato...- nie zdążyłam nawet się odezwać, bo jego masywna ręka jednym ruchem mnie uciszyła.

- Nie tatkuj mi tutaj. Twoje bezpieczeństwo jest dla mnie najważniejsze, a ten chłopak jest niezrównoważony psychicznie, więc od teraz masz zakaz spotkań z nim. Do czasu aż postanowię co, zrobię z Camorą. - ojciec złapał się za głowę i delikatnie nią kręcąc. - Powiesz mi, dlaczego z nim poszłaś? - zapytał już łagodniej.

I teraz mam dwa wyjścia. Powiedzieć prawdę albo skłamać. Ani jedno, ani drugie nie będzie dobrym pomysłem. Jeżeli powiem prawdę, wyjdzie, że jestem roztrzepana i zostanę zdjęta z roli consigliere i dalej będę tylko córka dona, która nie nadaje się do niczego innego, a tylko ładnie wygląda. Nie chce tej wersji, chce, żeby ludzie zaczęli mnie szanować. Chce być ich Donem.
Kłamstwo nasuwa mi się na ten moment tylko jedno, a nie mam zbyt dużo czasu na myślenie.

- Ja...- bardzo się boję to powiedzieć. - Zakochałam się w nim. - boże to brzmi absurdalnie, ale no chuj może mi się upiecze.

- Co takiego? Zakochałaś się w nim? - zapytał zdziwiony.

Ciężko było mi spojrzeć w jego lodowe oczy, więc tylko pokiwałam głową i spuściłam wzrok na podłogę. Słyszałam tylko kroki mojego ojca, ale bałam się podnieść głowę. Nagle usłyszałam trzask drzwi. Wyszedł.

Mam nadzieje, że moje kłamstwo nie będzie miało potężnych skutków.
Odblokowałam telefon i napisałam krótką wiadomość Alison, że jestem w domu i rozmawiałam z ojcem.
Od razu dostałam odpowiedź.

Od Bestie:
Co się stało? Co powiedział? Ja pierdole stara za 10 min na czacie!

Powoli ruszyłam do mojej sypialni po laptopa. Marzyłam tylko o kąpieli, o tym, żeby poleżeć w gorącej wodzie. Zgarnęłam laptopa, który leżał na łóżku i zaniosłam go do łazienki. Odkręciłam wodę, sprawdzając ręką jej temperaturę i dolałam mój ulubiony olejek o zapachu konwalii. Kocham te kwiaty nad życie i to nie dlatego, że są trujące. Umieściłam na wannie półkę kąpielową czy tam stolik jak zwał tak zwał. Położyłam i odpaliłam laptopa. Poszłam jeszcze do kuchni i wyciągnęłam z lodówki wino i kieliszek z szafki. I z całym kompletem ruszyłam w kierunku łazienki. Wanna była już całkowicie zapełniona wodą, więc szybko zdjęłam ubrania i wskoczyłam do ciepłego raju. Nalałam sobie wino do kieliszka i odpaliłam czat video z Alison. Po kilku sygnałach odebrała połączenie.

Burning feelingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz