- 7:5 - powiedział cicho i znikł.
- Zaczekaj! - krzyknęłam, ale było za późno. Dziwoląg znikł na dobre.
Wzięłam zbroje i losową cegłówką próbowałam przywrócić ją do wcześniejszego kształtu. Gdy mi się już udało, rudowłosa towarzyszka ockneła się i z trudem usiadła.
- Połóż się spowrotem - powiedziałam - zostajemy tu na noc.
Kay niechętnie wykonała moje polecenie. Ja natomiast wróciłam do dalszej inspekcji pokoju. Gdy cały proces dobiegł końca, spojrzałam na łupy jeszcze raz:
Mieliśmy line, scyzoryk, butelki z wodą, widelec, środki nassenne i metalowy gorset.
- Co się dzieje? - spytała mnie Kay, widząc to wszystko - Czy coś jest potrzebne?
- Znalazłam te rzeczy - odpowiedziałam - więc dam Ci wodę, byś się nie odwodniła - Podałam dziewczynie butelkę, a ona przyjrzała się jej uważnie.
- Sprawdzam tylko czy nie jest zepsuta... - powiedziała, a potem otworzyła ją - Wiem, że to zabrzmi dziwnie, bo z tego co wiem to na Ziemi woda nie ma daty przydatności... ALE u nas są bakterie, które gromadzą się w źle przechowywanej wodzie.
- To brzmi trochę jak salmonella. - powiedziałam.
- Można tak powiedzieć - Kay wzięła łyka - tak czy inaczej ta jest dobra. Można pić.
- Dobrze, tylko jest jeden problem. Nie wiem jak zauważyłaś, ale od jakiegoś czasu nie mamy nic do jedzenia. Najwyraźniej te dwie bułki miały nam starczyć na całą grę... Tak czy inaczej, potrzebujemy znaleść coś do jedzenia dla ciebie. Ja mogę przeżyć bez jedzenia i picia dłużej, jednak ty to co innego.
- Więc co zrobimy?
Spojrzałyśmy na siebie, potem obie dostrzegłyśmy coś dziwnego zza drzwiami. Do pokoju został wrzucony nam wór z notką:
" Zapomniałem o tym 4 rozgrywki temu, pewnie jesteście głodne..."
- Czyli brak jedzenia był spowodowany błędem? - ździwiła się Kay - To oznacza, że nie musimy zabijać tej rodzinki szczurów? - spytała, wskazując palcem na małą rodzinę gryzoni w kącie.
- Ojej... - podeszłam nie co bliżej zwierzątek - Ale checa... Całe szczęście że dali nam ten worek - wyjęłam rękę bliżej szczurów - co nie maluchy?
Jednak te gdy tylko mnie zauważyły zasyczały i uciekły z budynku.
Z lekko zkwaszoną miną podeszłam do worka i wyjęłam dwie bułki. Podałam je dziewczynie, na co ona zjadła pierwszą w ciągu sekundy, z drugą radziła sobie nieco gorzej. Ja natomiast po akcji z mlekiem wolę zostawić sobie pusty żołądek.
***** ***
Następnego dnia wyszliśmy z budynku i skierowaliśmy się na nowe miejsce wskazane przez mapę. Na miejscu zastaliśmy małe, żelazno-szklane domki, przy których kręciły się czerwonowłose postacie.
- To Wioska wiedźm ognia - powiedziała Kay - Chyba będziemy musieli zawrócić...
- Dlaczego? - spytałam.
- Tutaj nie jesteśmy mi-
- Kim jesteście? - zapytał niski, męski głos.
Spojrzałyśmy za siebie i zauważyliśmy wysokiego, ciemnoskórego typa o czerwonych oczach i włosach. Miał okropne blizny na ciele, jednak był dobrze rozbudowany. Ubrany był tylko w coś na kształt sukieki oraz siedział na żywym ogniu niczym na tronie. A może to był jego tron? Czy był wodzem?
- My już zawracamy... - Kay próbowała odejść, jednak ten kazał jej się zatrzymać i powtórzył pytanie:
- Kim jesteście? Odpowiadać!
- Nazywam się Kay Yokotawaru, a to mój towarzysz Kasia - odpowiedziała rudowłosa.
- Dice - powiedział chłopak - Nazywam się Dice. Jestem tu wodzem więc macie się mnie słuchać, zrozumiano?
- W porządku Dice... - powiedziałam, ale szybko poprawiłam się - Znaczy... Wodzu wiedźm ognia!
Dice uśmiechną się podejrzanie.
- Możecie mi mówić po imieniu, czujcie się tutaj jak w domu - powiedział i podszedł do nas - o ile dacie coś w zamian...
- Nie myślimy za bardzo o mieszkaniu tutaj, mamy mały kłopot w królestwie - zaczęłam - otóż musimy odnaleźć i pokonać jakąś lidzbe potworów, a jeśli tego nie zrobimy to potwory wymordują wszystkich i...
- Czy jesteśmy zaliczani? - spytał zaciekawiony wiedźmin.
- Chyba wy sami powinniście o tym wiedzieć, nie?
- Nic mi nie wiadomo o żadnej wojnie z królestwem.
Czekaj, CO?
- To dziwne - powiedziała Kay - Wy nic nie wiecie, ale mapa pokazuje nam na waszą wioskę...
- Czy teraz zamierzacie nas wszystkich wymordować? - spytał Dice, stając w gotowości do ataku
- W żadnym wypadku - uspokoiłam go - mamy jedynie nakaz walki z potworami, które nas atakują. Po pokonaniu ich ciała znikają, a pojawia się biały klejnot.
- To dziwne, co nie? - podsumował czarnoskóry chłopak - Chociaż... Widziałem kogoś, kto był wiedźmą ognia, ale nie należał do naszej wioski. Może trzeba by było...
- Chyba nie mamy wyboru, cóż nie?
Razem z Dicem poszliśmy w głąb wioski w poszukiwaniu dziwaka. Podczas przeszukiwań dowiedzieliśmy się czegoś ciekawego :
- Wioski wiedźm ognia często są połączone z wioskami szmaragdowych wiedźm ognia. Jest tak, gdyż ich jest więcej i są nieśmiertelni - powiedział Dice, pokazując mały budynek z cegieł, przez którego okno wyglądała mała zielona, czarnowłosa wiedźma.
Pomachałam jej, na co ona ukryła się w środku. Szkoda trochę, w sumie jesteśmy tak jagby rodziną...
- Spokojnie, ona po prostu boji się metalu z waszej zbroi, no wiecie...
- Tłumią moce - dokończyłam - właśnie się o tym przekonuję i czuje się... Niedobrze...
Spojrzałam jeszcze raz na domek, po czym moją uwagę przykuła dziwna, czerwonowłosa postać
- To chyba on - powiedział Dice I popchnął nas w jego stronę - mozecie zobaczyć.
CZYTASZ
Black z Krainy Cienia część II : Zapomniane dziecko
FantasyJest to historia o 15-letnej dziewczynce Katarzynie Rose, pochodzącej z rodziny Islamskiej muzumanka zamieszkująca pałac w Północnej części Krainy Cienia. W jej życiu doszło do okropnych zdarzeń, między innymi utrata najbliższej rodziny i groma wypa...