Rozdział XIV

5 1 0
                                    

Pov: Black

Bruh...

GENOWETA!

Obudziłem się w dziwnej jaskini pełnej wszystkich, którzy wyruszyli ją tą wyprawę oraz reszta...?

Zaraz, że jak?

- Jest ok - powiedział cichy głos za mną - pamiętasz cokolwiek?

Spojrzałem za siebie. To był Olii.

- Co wy tu robicie? - zapytałem i wtedy pokazał mi wijącą się w silnych uściskach gospodyń Genowete. Kobieta wyglądała, jagby uciekła z psychiatryka. Miała potargane włosy i jedyne co mogła zrobić to piszczeć wściekle.

A zresztą dobrze jej tak! Nie będzie mnie zmuszać do tego ponownie... Zaraz chwilę...

Byli wszyscy, poza dwoma osobami....

- Kay? Kasia? - rozejrzałem się - Gdzie one są? Ostatni raz widziałem je w lesie, uciekające przede mną jak przed duchem!

- Też je widziałem - odezwał się William - jak były w wiosce Wiedźm Ognia.

- Też je widziałam - powiedziała Julietta, przecierając przysmażony bok.

Simba jedynie odwrócił głowę i nic nie mówiąc, wstał i podszedł do tej "geniuszki" zła.

- Mam nadzieję, że gdy tylko Kay będzie w dobrym stanie, by skopać Ci tyłek, to jestem pewny, że to zrobi! - powiedział cicho. - Albo wiesz co? - jego ton się znacznie zmienił - Sam to zrobię! - i już miał się rzucić na kobietę, gdy nagle dwóch strażników z branży złapali go w locie i odciągnęli

- Daj sobie spokój, McDoll - powiedział pierwszy z nich, blond włosy mikrus - księżniczka sama będzie wiedziała co znią zrobić.

W jakim sensie "dobrym stanie"? Coś się stało? Nie są całe? A zresztą... Czemu ja tu dalej jestem? Powinienem już być przy Kay i Kasi, poninniśmy się dawno przytulać do siebie.

-Olii, zabierz mnie do dziewczyn, błagam - odezwałem się do rudzielca, a ten pomógł mi wstać.

- Muszę się jeszcze upewnić, czy wszyscy są zdrowi - powiedział i podszedł do innych.

***** ***

Weszliśmy do opuszczonego szpitala i Olii pokazał mi na drzwi z szybką.

- Niestety nie wejdziesz - powiedział - mają elfią infekcje gardła!

Zasyczałem. Kiedyś Kay też to miała i mnie zaraziła. Nie mogłem oddychać i czułem jak umieram...

Spojrzałem przez szybkę. Kay spała z maseczką na twarzy, a Kasia z bandażami na jednej stronie głowy i rękoma wpatrywała się w elfice i nagle wzrokiem dotarła do mnie.

Wstała i podeszła do szybki. Położyłem łapę na szkle, a Kasia spytała :

- Wracałeś na Ziemię? Nie bałeś się?

- Czego miałem się bać jak tam wszyscy w tych małych płaskich kawałkach metalu siedzieli - odpowiedziałem - a co, chciałabyś wrócić?

- Kpisz sobie? Tutaj mam sens życia. - powiedziała i zaczęła się śmiać, jednak przestała zaraz po tym, jak nie mogła oddychać.

Złapała kilka oddechów i spojrzała na dziewczynę podpiętą do respiratora.

- Ona się nie budzi od dosyć długiego czasu - powiedziała - co jeżeli jest w... No wiesz...

- Spokojnie, ona po prostu śpi - powiedział Olii - reaguje na dotyk, ale się zbytnio nie odzywa, bo nie może. Sama zobacz.

Brunetka podeszła do Kay i złapała ją zza rękę. Po niecałej chwili zaczęła skakać z radości.

Black z Krainy Cienia część II : Zapomniane dzieckoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz