Rozdział 2

52 4 0
                                    

Uniosłam rękę w górę jednocześnie drugą przecierając zaspaną twarz i wyłączając dzwoniący na telefonie budzi. Uniosłam się do siadu głośno ziewając i odwracając głowę w stronę śpiącego Luke'a . Zdecydowanie łączy nas to że oboje mamy bardzo mocny sen. Wstałam z łóżka kierując się w stronę biurka na którym leżał pilot od telewizora. Włączyłam wielką plazmę wiszącą na ścianie przy komodzie. Weszłam w YouTube i kliknęłam moją ulubioną piosenkę "Fallin" zespołu "Why Don't We" i podgłosiłam telewizor na całego tym samym wychodząc z pokoju biorąc wcześniej przygotowane ubrania i spoglądając na kwaśna minę mojego brata który na dźwięk muzyki zaczął przekręcać się na wszystkie możliwe strony i mruczeć coś pod nosem. Weszłam do łazienki przebierając się w czarne body na cienkich ramiączkach, czarne jeansy z dziurami, czerwoną bomberkę i do tego wszystkiego jeszcze jakąś biżuterię i czerwone Jordany. Włosy zakręciłam prostownicą i zrobiłam mój codzienny lekki makijaż. Kiedy byłam już gotowa wyszłam z łazienki wchodząc z powrotem do swojego pokoju w którym już nie było mojego brata a telewizor był wyłączony. Uśmiechnęłam się lekko do siebie i podeszłam do swojej toaletki psikając się swoimi ulubionymi perfumami "Sì" od Giorgio Armani. Zgarnęłam szybko swój telefon i torebkę i szybko wyszłam z pokoju. Przechodząc przez korytarz zapukałam jeszcze w drzwi swojego brata na znak tego że jestem już gotowa i czekam na niego na dole. Zawsze rano tak robiliśmy ponieważ do szkoły jeździliśmy razem. Oboje mieliśmy auta ale nie było sensu jeździć osobno w to samo miejsce. Skierowałam się na schody i szybko po nich zbiegłam udając się w stronę drzwi wejściowych. Wsiadłam do auta na miejsce pasażera i włączyłam radio usadawiając się wygodniej na siedzeniu.
Po chwili usłyszałam jak drzwi od strony kierowcy się otwierają dlatego obróciłam głowę w tamtą stronę spoglądając na Luke'a.

-Hej niedojdo.- Powiedział od razu ziewając. Widać było że był jeszcze ostro zaspany. Była to norma jeżeli chodziło o niego i szkolne poranki.

-Dzień dobry, bałwanie.- Odpowiedziałam od razu i zaczęłam wyciągać nasze okulary przeciwsłoneczne z podłokietnika. Podałam mu jego czarne Ray Bany i sama nałożyłam takie same. Droga do szkoły minęła nam na krótkiej rozmowie o dzisiejszej imprezie. Zaoferowałam że może jechać na nią ze mną, Ashley i Cameronem. Wiedziałam że na pewno będzie chciał pić. Ja też bym piła gdyby nie fakt że obiecałam mamie że do końca roku szkolnego z którego zostały niecałe trzy tygodnie nie będę wracać skacowana do domu po tym jak w zeszłym tygodniu po imprezie u mojej dobrej koleżanki Madison wróciłam o piątej nad ranem bardzo ale to bardzo pijana i do siódmej czyściłam swój żołądek po imprezie.
Kiedy dojechaliśmy pod szkołę Luke zaparkował na naszym standardowym miejscu. Tak. Mieliśmy własne miejsce parkingowe. A tak dokładniej to on je miał ponieważ należał do szkolnej "elity" zadawał się z tymi bogatymi nadętymi i zaufanymi w sobie kretynami. On sam w dużej mierze do nich należał. Bo muszę przyznać że biedotą nie zgrzeszyliśmy. Moja rodzina była raczej dobrze ustawiona finansowo. Nie byliśmy jakimiś milionerami ale nie klepaliśmy też biedy. Luke mail znajomych którzy byli naprawdę bogaci dlatego często nie było go w domu. Imprezy, alkohol, sporadyczne narkotyki, pieniądze i wakacje z elitą. I muszę przyznać że mój tryb życia był dość podobny do jego. Jedyne co to ja nie należałam do elity. Znałam parę osób stamtąd ale bardziej na zasadzie krótkiego skinięcia głową niż głębszych relacji. Plusem było to że Luke nie był typem fack Boya jak większość chłopaków w naszej szkole. Pewnie, na imprezach nie raz się zdarzyło że niechcący go z kimś przyłapałam w sytuacjach które wolałabym wymazać z pamięci. Ale miał szacunek do kobiet i nie wykorzystywał ich. Może i był tym popularnym i zadawał się z "ciekawymi" ludźmi ale nadal pozostawał sobą za co bardzo go ceniłam.

Wyszłam z samochodu kierując się w stronę wejścia do szkoły wcześniej jeszcze mówiąc mojemu bratu krótkie "nara debilu" na pożegnanie. A więc tak. To właśnie było moje życie. Moje codzienne poranki i relacja z ukochanym braciszkiem. Kierując się w stronę drzwi szkoły poczułam wibracje w kieszeni z telefonem. Szybko go wyciągnęłam wchodząc w dymek czatu na Messengerze.

The Beginning Of Us Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz