Rozdział 3

52 4 0
                                    

William pieprzony idiota Jones. Byłam tak zmieszana i jednocześnie zszokowana że nie wiedziałam co odpowiedzieć i po prostu stałam tam jak kołek. Po chwili jednak ocknęłam się robiąc swoją standardową minę "zimnej suki która ma na wszystko wyjebane". Zlustrowałam go od góry do dołu niewzruszonym wzrokiem. Nie wyglądał na pijanego. O dziwo w ogóle nie przejmowałam się stanem w którym mnie zastał.

-Nie przyzwyczajaj się.- Powiedziałam z beznamiętnym wzrokiem.- I tak apropo to się puka. Kultury w domu nie nauczyli?- Zapytałam ironicznie powracając do swojej poprzedniej czynności.

-Nauczyli. Za to chyba ciebie nie za bardzo.- Odpowiedział lekko rozbawiony całą sytuacją.

-Tak? A to niby dlaczego?- Zapytałam udając zainteresowanie tą bezsensowną rozmową.

-Bo to mój pokój.- Odpowiedział cwanie na chwilę mnie tym zaginając. Kiedy tu wchodziłam nie było zapalonego światła a w pokoju było ciemno. W ogóle nie zauważyłam że ktoś tu jest. Ba! Nawet nie przypuszczałam że ktoś mógłby siedzieć sam w ciemnym pokoju kiedy na dole jest impreza. I to jeszcze u niego w domu. Pierdolony psychopata.

Nie odpowiedziałam na jego zaczepkę którą próbował pokazać że wygrał tą naszą dziwną konwersacje. On chyba jednak miał inne plany niż ja i chciał dalej to ciągnąć.

-Brooklyn Smith jak mniemam. Jesteś siostrą Luke'a Smitha? - Zapytał opierając się nonszalancko o framugę drzwi, obserwując moje poczynania.

-Tak. A ty jesteś jego najlepszym kumplem. William Jones prawda?- Zapytałam zerkając na niego. Wiedziałam kim był. On też mnie znał. Z jakiegoś dziwnego powodu ciągnęliśmy to udając nawzajem że nie mieliśmy o sobie pojęcia.

-Dokładnie.- Odpowiedział pewnie choć jego głos wydawał się lekko pusty i oddalony. -Co ci się stało? Impreza trwa już z dobre dwie godziny ale nie widziałem ciebie i Luka wcześniej więc musieliście przyjść niedawno.- Zapytał brzmiące na dość zaciekawionego tym co mi się przytrafiło.

-Przyszliśmy tu około pół godziny temu. Mój przyjaciel niechcący oblał mnie swoim drinkiem a że mój top jest biały to wszystko pięknie na nim widać.- Ostatnie zdanie powiedziałam bardziej do siebie niż do niego. Szczerze, w sumie nawet nie wiem czemu mu to wszystko mówiłam. Normalnie nie powiedziałabym mu tego wszystkiego. Pewnie zakończyłabym tą rozmowę na jednym krótkim zdaniu i go stąd wygoniła. Ciekawiło mnie jednak do czego ta rozmowa zmierza i co się właściwie dzieje. Chłopak słuchał uważnie tego co mówiłam. Widziałam że po moich słowach intensywnie się nad czymś zastanawiał. Odszedł bez słowa i udał się w tylko sobie znane miejsce. Nie skomentował tego.

Domyłam swój top po czym wycisnełam go z wody i położyłam na umywalce. Ręce wytarłam lekko w spodnie. Nie wiedziałam czy mogłam użyć ręcznika a wolałam nie ryzykować gdyby miał mnie za to zaatakować lub zgonić.

-Trzymaj.- Usłyszałam tuż obok siebie przez co lekko się wzdrygnęłam. Odwróciłam się w stronę bruneta który stał tuż za mną. W ręku trzymał czarną bluzkę która na lewej piersi miała mały, biały napis. Było to chyba logo ale nie miałam bladego pojęcia czego.

-Dzięki.- Odpowiedziałam biorąc od niego bluzkę i zakładając ją na siebie od razu. Była lekko za duża dlatego włożyłam ją w spodnie. Muszę przyznać że nadal wyglądałam dobrze. Bluzka była wygodna i ciepła. Pachniała też męskimi perfumami i nikotyną. Palił. Zapach był mocny ale nie przytłaczający, wręcz przeciwnie. Był miły, intensywny i bardzo ładny. Kochałam męskie perfumy a ten zapach skradł moje serce.

-Czemu siedziałeś tu sam po ciemku? Jak jakiś psychopata po trzydziestce.- Powiedziałam zerkając na niego i poprawiając koszulkę oraz włosy. Chłopak na moje słowa lekko się zaśmiał. Jego śmiech był głęboki, szczery i miły dla ucha. Rozmawiałam z nim chwilę ale musiałam przyznać że trochę zmieniłam o nim swoje początkowe zdanie.

The Beginning Of Us Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz