Wróciłam do domu, po nieprzyjemnej dla mnie rozmowie ze Scott'em. Byłam jednak po niej pewna, że McCall zmieni nastawienie co do niektórych spraw, więc nie wracałam załamana. Niedaleko mojego domu ujrzałam Derek'a. Jego widok już mnie dobił, ponieważ nie chciałam i nie miałam nastroju ani z nim rozmawiać, ani na niego patrzeć. Domyślałam się, że wie już o zabiciu tej dziewczyny, więc słuchanie wykładów o tym, że zrobiłam źle, nie należało do moich ulubionych zajęć. Jednak nie miałam wyboru, bo znacie Hale'a i wiecie, że łatwo nie odpuszcza.
Można mu zarzucić wszystko np. że jest w denerwujący sposób tajemniczy, uparty, ponury, zbyt pewny siebie, opiekuńczy, aż do przesady i mogłabym podać wiele innych epitetów, ale nie miałam ochoty myśleć o nim.
Podeszłam z niechęcią do domu i od razu usłyszałam pytanie, które mnie zaskoczyło.
DEREK: Jak się czujesz? - zapytał z niepewnością i troską w głosie.
--Chyba dobrze. - odparłam, spoglądając na niego. - Dlaczego tu przyszedłeś? - spytałam, wciąż patrząc na niego.
DEREK: Chciałem cię przeprosić. Zachowałem się jak idiota, nie pozwalając ci - mężczyzna przerwał zdanie, ponieważ nie umiał go dokończyć. Sam nie wierzył, że to mówi, zresztą ja również nie mogłam w to uwierzyć. - Nie powinienem mówić o tym Scott'owi, może wtedy by cię nie wywalił. - dodał, w ogóle nie patrząc na mnie.
--Derek, wybaczam ci. - powiedziałam cichszym głosem, a Hale'a spojrzał na mnie z niedowierzaniem. - Bycie wściekłą na ciebie nie ma sensu. - mówiłam patrząc mu w oczy. - Było minęło. - dodałam z uśmiechem.
DEREK: Naprawdę się cieszę. - oznajmił z szerokim uśmiechem. Nie mógł uwierzyć, że tak szybko mu wybaczyłam. Po moich słowach, Derek zaczął się przybliżać, a ja wiedząc co chce zrobić, szybko się odsunęłam.
--Jestem z Isaac'iem. - powiedziałam nieśmiało, nie patrząc na mężczyznę. Nie chciałam go ranić, ale taka była prawda. Byłam w związku z Lahey'em i nie miałam nawet zamiaru go zdradzać. Z Derek'iem byłam szczęśliwa, ale to minęło. Teraz kocham Isaac'a i na nim mi zależy.
DEREK: Jasne. - odparł ze smutkiem w głosie. Nagle w oddali ujrzał swoją betę.
ISAAC: Hej. - przywitał się nieśmiało, obejmując mnie w talii, a patrząc jednak na Hale'a. Ta sytuacja była bardzo niezręczna, więc postanowiłam wejść do domu. Derek patrzył na nas, jak do niego wchodzimy i nie tracąc czasu na stanie przed domem, postanowił wrócić do loftu.
Dom Scott'a
McCall wciąż myślał o moich słowach. Mimo, że wiedział jak będzie postępować w przyszłości, moje słowa nie mogły wypaść mu z głowy.
"Przykro mi, że przestałeś to robić." - to zdanie krążyło mu w głowie. Słyszał głosy, mówiące właśnie to. Czuł się poniekąd jak Lydia, gdy słyszy głosy. Miał wrażenie, że stoją za nim osoby, mówiące to.
Ludzie, którzy nie dadzą mu spokoju, póki nie zrozumie tak naprawdę, że miałam rację, a on się mylił.To uczucie przerwało mu pukanie do drzwi. Szybkim tempem ruszył, by je otworzyć i w progu ujrzał Malię.
MALIA: Hej. - przywitała się, wchodząc do środka. - Chcę z tobą porozmawiać. - dodała nieśmiało.
SCOTT: Ja pierwszy muszę coś ci powiedzieć. - spojrzał na nią i dodał. - Bardzo cię przepraszam za słowa, które powiedziałem parę dni temu. Naprawdę to była głupota, nie licząc już w jakich okolicznościach ci to powiedziałem. Jestem idiotą i nie pierwszy raz coś niszczę. Proszę cię, wybacz mi. Jeżeli nie chcesz być ze mną, ja to zrozumiem, ale wybacz mi. - mówił szybko, nie dając dojść do słowa dziewczynie. McCall był pod wrażeniem tego, co powiedział, ponieważ nie był dobry w przeprosinach, ale dziś, gdy ujrzał Malię, coś w nim pękło. Większość tego co powiedział było szczere. Kłamstwem było jednak zdanie, w którym mówi, że zrozumie ją, gdy z nim zerwie. W głębi serca nie chciał zrywać. Kochał ją ponad wszystko, ale presja jaką wywołał głównie kotołak, przyczyniła się do unikania siebie nawzajem.
CZYTASZ
Łowca od podstaw Tom II •SKOŃCZONE•
ContoEmma Argent - łowczyni, która dołączyła do stada Scott'a.🏹 W Beacon Hills było spokojnie przez długi czas, ale nic nie może trwać wiecznie. Kolejne niebezpieczeństwo jest w drodze.🌔