❤50❤

477 14 5
                                    

Minął tydzień. No i nie wytrzymałem co tu więcej mówić.

Wszedłem do szpitala starając nie zwracać na siebie uwagi. Wysiadłem z windy na odpowiednim piętrze i schowałem sie za rogiem  bo słyszałem, że przy sali MiJin ktoś jest. Rozmawiali. Chcąc nie chcąc podłsuchałem.

-Nie męczmy jej. Wystarczająco wycierpiała a efektów nie widać.-domyśliłem sie, że to pewnie lekarz. Po tych słowach serce zabiło mi szybciej jakbym zaraz miał paść na zawał.

- Nie. Nie ma takiej opcji. Tyle to trwa, musi sie coś zmienić, jest na pewno sposób. Wysil sie rozumiesz!? Nie za to ci płace.-powiedziała roztrzęsiona kobieta, zapewne jej matka.

Lekko wyjrzałem i zobaczyłem dreptającą kobiete w te i spowrotem. Miała krótkie włosy, lekko roztrzepane. Obok stał mężczyzna . Wyglądał jakby szczęście po prostu w nim zdechło i dało kopa w tyłek na pożegnanie.

- Kochanie...dość. Nie chce więcej patrzeć na jej zmęczoną, bladą twarz. Dajmy jej odpocząć..-podszedł do niej i złapał jej  dłoń w swoją. Oczy kobiety sie zaszkliły i delikatnie pokiwała głową po czym odbiegła wgłąb korytarza, później było słychać już tylko płacz.

Gdy odeszli wszedłem do sali. Zobaczyłem jak lerzy i patrzy za okno. Podszedłem i usiadłem na brzegu łóżka. Chodź bolało to starałem sie zachować spokój aby jej nie wystraszyć.

- Długo szedłeś.- spojrzała na mnie uśmiechając sie lekko.

- Były korki..-położyłem swoją rękę na jej policzku i pogładziłem kciukiem. Jej skóra była chłodna i taka  delikatna.

- Już ci wierze. Zobacz...jakie piękne niebo..-spojrzałem za okno, chmury na niebie  wygladały jak małe kłębuszki ułożone w linie jedne za drugimi. Słońce, które zbierało się do snu, oświetlało nam jeszcze szpitalny pokój.

- Prawda. Prawie dorównuje ci urodą...

-Kochane..szkoda, że nie prawdziwe..

- To szczera prawda, nigdy bym ci nie skłamał w taki sposób- mówiłem spokojnie jakby wcale o niczym nie wiedział.

- Daj spokój..wiem, że wyglądam  strasznie...troszkę gorzej sie czuje ale mi przejdzie..-westchnęła lekko.

- Wiem słoneczko..wiem..-nie chciałem jej mówić. Nie mogłe sprawić aby nagle stała sie smutna a złudna nadzieja, która jej pozostała nagle znikła..- Może pójdziemy jutro nad rzekę??..Są tam piękne zachody słońca. Spodoba ci sie..

- Tak...dawno nie wychodziłam..szum strumyka i ciepłe promienie słońca..nie mogę się doczekać..-uśmiech był szerszy tym razem. Trudno  opisać co czułem...

Nie wiedziałem co myśleć ale wiedziałem co robić...dać jej odejść w spokoju...ona odejdzie ale to co mi podarowała nigdy nie zniknie. Wola walki, opanowanie, nadzieja do rzeczy niemożliwych i...humor..pomimo ciężkich dni. Jednym słowem dała mi szczęście,którym była ona sama.

Powoli sie nad nią pochyliłem. Spojrzałem w oczy na ułamek sekundy i musnąłem jej usta. Gdy sie odsunałem miała zamknięte oczy. Wyglądała jakby spała. Jej  twarz była taka spokojna jakby śniła o czymś czego pragnęła zawsze. Biegania po łące boso,jedzenia pizzy z przyjaciółmi, oglądanie zachodu słońca przy płynącej rzece...










No moje kochane muchomory wena mnie wzięła to macie wyczekany koniec książki za którym jęczeliście tyle czasu. Jeśli ktoś zakumał metaforę z zachodzącym słońcem i płynącym strumykiem to gratuluje. Mam pomysły na inne książki z tej serii więc  piszcie mi kogo mam usadzić tym razem. Wybierzcie którego do kiedyś tam.

Taehyung

Namjoon

Hoseok

Seokjin

Jeongguk

Proszę pisać mi tu czy może być zakończenie czy raczej chujnia z grzybnią.❤👉

Snapchat || Park JiminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz