Rozdział 8

2.8K 244 21
                                    

Indygo pojawi się pod koniec tygodnia. Miłej nocy!

****

Lekarz, którego dopytywałam o moją ranę, okazał się bardzo wyrozumiały. Poprzednio rzadko nawiązywałam z nim większy kontakt, niż to było konieczne. Przeważnie stroniłam od niepotrzebnych rozmów, ale kwestia mojego ciała była absolutnie ciekawa. Zdawałam sobie sprawę, że zostanie paskudna blizna, ale każdy wojownik ponosił rany bitewne. Czy ja byłam wojowniczką? Bynajmniej. Czy byłam w stanie skopać parę złych tyłków? Oczywiście. Jak mawiają, nie każdy bohater nosi pelerynę, ale do tego określenia również mi było daleko. Ojciec nauczył mnie walczyć, ale czasem przeciwnik miał większe umiejętności i najlepsze co można było w tej sytuacji zrobić to uciec. Nie każdy potrafi się poddać, ale wielokrotnie słyszałam, że trzeba wiedzieć, kiedy skapitulować, aby później wziąć odwet. Wstanie z kolan to nie wyczyn, wrażenie robi chęć walki. Te zasady zawsze mi wpajano i jak widać, nie wyszłam na nich najgorzej. Żyłam, a to było najważniejsze.

Z Ravilem moje stosunki uległy poprawie. Nie byliśmy opryskliwi dla siebie nawzajem i poniekąd, można powiedzieć, że doszliśmy do niemego konsensusu. Był to duży krok do przodu. Częściej wychodziliśmy razem, a nawet parę razy zostawił mnie samą. Zawsze czułam na sobie podejrzliwy wzrok byków, którzy mnie nie odstępowali, ale nie narzekałam.

Od kilku dni mogłam również cieszyć się towarzystwem Rai, która przychodziła z małym Igorem. Dzieciak był rozkoszny i wcale nie dziwiłam się jego ojcu. Chciał zapewnić bezpieczeństwo swojej dziewczynie i synowi. Uważał mnie za potencjalne zagrożenie, czego nie mogłam mieć mu za złe.

– Jesteś gotowa na obiad ze wszystkimi? – zapytała rozentuzjazmowana Rai, tym samym wyrywając mnie ze szponów mych myśli. – Cieszę się, że tata nie miał nic przeciwko. Chyba zaczął cię tolerować, a to wiele znaczy. On nie akceptuje wielu osób, więc możesz czuć się zaszczycona – zaśmiała się dźwięcznie.

– Nie mogę się doczekać – odparłam bez polotu. – Nie do końca jestem przekonana co do tego pomysłu. Nie przeszkadza mi jedzenie w samotności. – Wzruszyłam ramionami i zsunęłam stopy na podłogę.

Dziewczyna rozdziawiła buzię w szoku. Zamrugała pospiesznie powiekami i nałożyła ręce na talię, chcąc w ten sposób górować nade mną.

– Nie możesz tak mówić. – Pokręciła głową. – Ten obiad może ci pomóc w porozumieniu z moim tatą. To okazja, której nie należy przegapić. Nie liczę, że od razu zostaniesz przez niego we wszystko wtajemniczona, ale zacznie spoglądać na ciebie w dużo lepszym świetle. Wiem, że nie powinnam tego mówić, ale jakby nie patrząc, jesteś córką mężczyzny, który chciał mu odebrać żonę – skrzywiła się.

Machnęłam ręką, co bardziej przypominało odganianie natrętnej muchy.

– Zdaję sobie z tego sprawę, ale każdy z nas ma przeszłość. Żadne dziecko nie odpowiada za swoich rodziców i to, co robili w czasach swojej młodości. Błędy należą do tamtych czasów, a ja nie utożsamiam się z niczym, co robił Raymond.

– Oczywiście, że nie – skrzywiła się. – Słyszałam kiedyś twoją rozmowę z Ravilem i powinnaś ostro go zrugać za to, co mówił i jak się do ciebie odzywał.

Nie rozumiałam, o którą rozmowę jej chodziło, ale nie chciałam jeszcze bardziej pogrążać chłopaka w jej oczach. Nie byłam donosicielką, skarżenie wręcz mnie odrzucało.

– Nasz stosunki się polepszyły, jeśli o nim mówisz. Już nie skaczemy sobie do gardeł jak wcześniej, a wierz mi, było na co popatrzeć. – Mimowolnie zachichotałam, zakrywając usta dłonią.

– Cieszę się, że wasze kontakty uległy poprawie. Mam dwóch braci, jak wiesz... Rodion od zawsze był nieprzystępny, brutalny i uparty. Ravil nieco go przypomina, ale jego dusza nie jest tak splamiona. Od zawsze był bardziej uczuciowy i przyjazny, niż Rodion, ale nigdy nie odsłaniał się przed nowo poznanymi osobami. Doceń to, że się otwiera. Czasem trudno do niego dotrzeć.

Russian GentlemanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz