Skandal #1

593 65 13
                                    

ROSALYN FLINT Z KOLEJNYM KOCHANKIEM! PONOWNIE ZDRADZIŁA SWOJEGO NARZECZONEGO!

Przewróciłam oczami, przerzucając na odpowiednią stronę gazetę. Oczywiście, musieli mi zrobić takie zdjęcie, aby wyglądało to na nocną schadzkę kochanków.

— Naprawdę to zrobiłaś? — Upiłam łyk kawy, nawet nie racząc mojego rzekomego narzeczonego jakimkolwiek spojrzeniem. — Rose.

— Nie mów tak do mnie.

Wiedziałam, że się skrzywił. Zawsze to robił, gdy go upominałam. Och, pewnie był wściekły. Nie miał jednak prawa zwracać się do mnie w taki sposób. Tylko jedna osoba to robiła, a ją chciałam wymazać ze swojej pamięci. Na zawsze.

— A jak mam do ciebie mówić? Nawet na galach każesz mi się do ciebie zwracać pełnym imieniem — warknął, wstając ze swojego krzesła. Zaczął chodzić w kółko, pewnie mając nadzieję, że z nim szczerze porozmawiam. Przewróciłam oczami, bo doskonale powinien wiedzieć, że to na mnie nie zadziała. — To nie wyjdzie, jeśli będziesz tak się zachowywać!

— To powiedz im prawdę — odparłam znudzona, przeglądając kolejne strony.

Hollywood było naprawdę przereklamowane. Każdy się zachwycał nowymi kreacjami, wzruszającymi, pełnymi kłamstw wyznaniami i skandalami, o których czytelnicy dowiedzą się przy śniadaniu, a zapomną już przy obiedzie.

— Ty też wtedy zostaniesz z niczym.

Uniosłam na niego spojrzenie. Idealny, przyszły partner - piękne, złote włosy, cudowny uśmiech i niebieskie jak lazur oczy, patrzące się romantycznie na kobietę u jego boku. Dopiero w domu zmieniał się w obrażonego chłopca, bojącego się wyznać, że jest homoseksualny, bo to by zrujnowało jego karierę perfekcyjnego amanta.

I ja, niewdzięczna wiedźma, która go niby zdradzała.

— Mój drogi — zaczęłam powoli, odkładając gazetę na stolik. Rzucił mi zachmurzone spojrzenie, pewnie wiedząc, co zaraz usłyszy. — To ty skamlałeś, abym cię przygarnęła. Wiedziałeś, że cię toleruję... w porównaniu do twoich innych znajomych.

— Znowu się kłócicie?

Rzuciłam zaniepokojone spojrzenie w kierunku małej dziewczynki, która ściskała dużego, połatanego misia w rękach. Ciemnobrązowe włosy spływały falami na jej plecy, a duże zielone oczy wpatrywały się we mnie rozpaczliwie.

— Nie martw się, skarbie. — Wstałam, zaciskając mocniej pasek od szlafroka, który miałam na sobie. Podeszłam do niej, klękając. — Nie kłócimy się. Po prostu mamy z Eric'iem różne zdania na pewien temat i musimy je sobie wyjaśnić.

Gdyby nie to, że dowiedział się o istnieniu mojego największego sekretu, to już dawno bym go wyrzuciła ze swojego życia. Czasami jednak się przydawał, gdy musiałam wywołać pewne... komplikacje.

— Poczytasz mi? Nina przyjdzie dopiero później, gdy pojedziesz do pracy, mamusiu.

Pogłaskałam ją po tych pięknych, jedwabistych włosach. Miała je bezsprzecznie po tym dawcy nasienia.

Miałam go wyrzucić ze swojej pamięci, ale trudno było mi to zrobić, gdy patrzyłam na prawie jego damską kopię w postaci małej dziewczynki przede mną.

— Oczywiście, że ci poczytam, kochanie. — Rzuciłam ostre spojrzenie Eric'owi, na co przewrócił oczami, wsuwając dłonie do kieszeni materiałowych szortów. Wiedziałam, że chciał kontynuować dalej naszą rozmowę, na co ja nie miałam najmniejszej ochoty. Teraz potrzebowała mnie Cornelia. — Pożegnaj się z wujkiem. On też zaraz jedzie do pracy.

Demon z Hollywood - ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz