Skandal #3

499 63 15
                                    

CZY TO NAPRAWDĘ KONIEC?! CHRISTIAN REESE ZŁOŻYŁ POZEW ROZWODOWY!

Wyrzuciłam gazetę, zanim mnie podkusiło, aby dalej ją czytać. Nie chciałam o nim nic dowiadywać. Nie chciałam wiedzieć, że on w ogóle jeszcze żyje. Nie chciałam wiedzieć, że zaczął się rozwodzić z idealną wybranką!

— Ja pierdolę! — Uderzyłam dłonią o blat, czując targające mną emocje. Nadal ten dupek mnie wkurzał! — Kurwa!

— Rosalyn? Wszystko w porządku? — Poczułam na ramieniu drobną dłoń Niny, kiedy niepewnie do mnie podeszła. Oddychałam gwałtownie, kręcąc głową. Chyba nie byłam w stanie wydusić z siebie żadnego innego słowa, które nie byłoby przekleństwem. — Mogę ci jakoś pomóc?

Ponownie zaprzeczyłam. Nie była w stanie mi udzielić pomocy. Musiałam sobie sama poradzić z tym demonem.

— Jakbyś czegoś potrzebowała, to wystarczy, że powiesz. — Nina odsunęła się, rzucając mi spojrzenie pełne troski, po czym odeszła. Pewnie przyszła tylko przez to, że nie umiałam się opanować. — Wiesz o tym, prawda? Jesteśmy po twojej stronie.

— Wiem i nie mam bladego pojęcia, czym sobie na to zasłużyłam. — Usiadłam zrezygnowana na krzesełku barowym, chowając twarz w dłoniach. Poczułam jak ponownie położyła mi dłoń na ramieniu. — Boże. To wszystko jest takie popieprzone.

— Spokojnie, skarbie. — Och, Nino, na pewno się tak szybko nie uspokoję. Nie po tym jak ten dupek znów zaczął zaprzątać moje myśli. — Dlaczego jesteśmy z tobą? Widziałam jak zrobiłaś wszystko dla małej. Nie poddałaś się. To zaszczyt dla ciebie pracować, chociaż sama w siebie nie wierzysz.

— Nie mam w co wierzyć. Ciągle mnie przy niej nie ma. Mogłam wybrać spokojne życie, gdzieś na uboczu, gdzie nie byłaby narażona na te hieny dziennikarskie! — syknęłam, niesprawiedliwie wyżywając się na opiekunce Cornelii. Nie była niczemu winna. — Do tego Hollywood przywiodła mnie moja durna ambicja! A teraz zbieram jej plony!

— To zemsta, skarbie, a nie ambicja. — Uśmiechnęła się ciepło. Odgarnęła mi z czoła rude loki, które dzisiaj żyły swoim własnym życiem. — Wychodzisz codziennie do pracy. Możesz sobie pozwolić na luksus, jakim jest prywatność. Mała to rozumie.

Zacisnęłam usta, dusząc w zarodku szloch. Nie mogłam płakać. Musiałam być silna. Zwłaszcza, że to dzisiaj była jedna z gali, na której mogłam go zobaczyć. Wraz jego ukochaną żoną.

* * *

— Caryca umarła.

Odwróciłam się zaskoczona w stronę Hayden Reese, która popijała szampana, wbijając pełne wyższości spojrzenie w tłum przed nami. Nie wyglądała tak jakby rzeczywiście z jej ust padły tego typu słowa. A jednak doskonale wiedziałam, kogo miała na myśli.

— Złego diabli nie biorą... tak słyszałam — mruknęłam w odpowiedzi, szukając wzrokiem jednego z kelnerów. Jeśli miała rację, to musiałam się napić. A potem zatańczyć na grobie tej starej wiedźmy.

— Na każdego przychodzi pora, nawet na nią. — Uniosła wyżej brodę, nie zwracając uwagi na pogardliwy wzrok dwóch kobiet, które stały niedaleko nas. Przy mówieniu ledwo poruszała ustami, jakby nie chciała, aby ktokolwiek zobaczył, że ze mną rozmawia. — Chris nie odpuści. Wiesz o tym równie dobrze co ja.

— Nie mam najmniejszego pojęcia, o czym mówisz — odpowiedziałam obojętnie, chociaż czerwona lampka zapaliła mi się w głowie. On nie miał prawa wiedzieć. Sam zrezygnował z tego wszystkiego.

— Doskonale wiesz, ale nie poruszę tego tematu tutaj. — W końcu na mnie spojrzała. Kobieta idealna: duże, piwne oczy otoczone wachlarzem czarnych rzęs, jasne włosy finezyjnie upięte i trójkątna twarz bez żadnych skaz. Idealna modelka, stojąca u boku jednego z największych dziennikarzy... aż do teraz. Złożył pozew rozwodowy; cóż za ironia. — On wie o niej. I doskonale wie, dlaczego trzymają się ciebie te wszystkie... skandale.

Demon z Hollywood - ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz