Rozdział 2

29 4 0
                                    

 - Niesamowity ruch, Ryjówcza Łapo! - zawołała do niej Rdzawy Pyszczek, obserwując swojego ucznia, próbującego wydostać się ze ścisku brązowej kotki. Uczennica uśmiechnęła się do niej, schodząc z Kaszlącej Łapy. Jej spojrzenie powędrowało w stronę jej własnej nauczycielki. Siedziała na skraju Kotliny Treningowej, wydawała się nieobecna. Czy w ogóle widziała jej trening?

- Wszystko w porządku, Plamista Łąko? - zapytała, nie uzyskując odpowiedzi. Szara kocica jedynie spojrzała krótko na Ryjówczą Łapę i skinęła jej głową niezrozumiale, jakby to mówiło jej cokolwiek. Nigdy nie rozumiała, dlaczego inni nie mogą odpowiedzieć normalnie. Najlepiej w przynajmniej stu słowach, konkretnie wyjaśniając, o co im chodzi.

- To nie fair! - wciął się lekko oszołomiony Kaszląca Łapa, podchodząc do kotek po chwilowym epizodzie pokonanego leżenia na ciepłym piasku. - Ryjówcza Łapa w ogóle nie dała mi fory.. gdyby wzięła pod uwagę mój stan, z pewnością bym wygrał. - wymamrotał widocznie urażony, smagając ogonem. W czasie głodu Kaszląca Łapa chodził na dwa polowania dziennie, strasznie się zaniedbując, aby jego ciężarna, a później karmiąca, matka mogła być dobrze odżywiona. Był to oczywiście niezwykle honorowy gest, ale kocur potrafił być taki irytujący! Minął ponad księżyc od końca najgorszego głodu, a on ciągle zachowywał się, jakby lekki wietrzyk miał zaraz zdmuchnąć go do Klanu Gwiazdy.

- Nieprawda.. - odparła szczerze zdziwiona, patrząc na łapy ucznia, które miejscami były brązowe od ziemi - Prawie w ogóle nie używałam tylnych łap. Myślę, że miałeś dużą szansę na wygraną, ale byłeś za wolny. - dodała, przechylając głowę na bok. Strzygnęła uchem, poirytowana wyjątkowo dziś głośnymi dźwiękami zwierząt w norach pod ich nogami. Kaszląca Łapa prychnął tylko cicho i, spoliczkowany lekko ogonem swojej mentorki, odwrócił od kotki obrażony wzrok i począł myć swoje szorstkie, krótkie futro.

Na chwilę zapadła niezręczna cisza. Rdzawy Pyszczek podniosła łapę i umyła swojego ucznia między uszami, gdyż ten miał widoczne problemy z dosięgnięciem w to miejsce. Kaszląca Łapa zmrużył oczy oskarżycielsko, ale nic nie powiedział, pozwalając kocicy usunąć błoto z jego krótkiego futra. Plamista Łąka poruszyła uszami, wzrok wbijając w swoje jasnoszare nogi. Ryjówcza Łapa czasami zazdrościła Kaszlącej Łapie mentorki. Plamista Łąka jest świetną wojowniczką i to ogromny zaszczyt być uczennicą samej zastępczyni, ale szczerze mówiąc kotka od tych wszystkich rzeczy wolałaby miłego mentora, który spędza z nią czas poza treningami i z którym może nawiązać prawdziwą, dłuższą rozmowę.

- Zbiera się na deszcz. - stwierdziła wreszcie Rdzawy Pyszczek, spoglądając w stronę wstającej z miejsca zastępczyni.

- Naprawdę? - Ryjówczą Łapę zalała fala podekscytowania. Koteczka spojrzała w niebo, aby upewnić się, że słowa wojowniczki są prawdziwe. Czekała na to niemal od połowy księżyca! Odkąd dowiedziała się od klanowego medyka, Tęsknego Spojrzenia, od którego czasami brała lekcje ziół, że krótko przed deszczem w lesie pokazują się żaby i żuki, gdzieś z tyłu głowy miała pomysł na zorganizowanie wyprawy, w czasie której będzie mogła zobaczyć te zwierzęta, a może nawet je złapać.

- Dlaczego jesteś taka podekscytowana? - zainteresował się Kaszląca Łapa, lekko przekrzywiając głowę, aby móc spojrzeć na brązową uczennicę bijącą łapami o podłoże. - Deszcz to taki rodzaj pogody, jakim rodzajem zwierzyny jest królik... - powiedział, wystawiając z obrzydzeniem język. Ryjówcza Łapa przez chwilę zastanawiała się o co mu chodzi, ale z kontekstu wywnioskowała, że rudy kocur chyba po prostu nie lubi królików.

- Nie chodzi mi o wyjście na deszcz. Też tego nie lubię. - wzdrygnęła się, myśląc o tym, jak mokre futro przylepiające się do jej skóry i ciężkie krople spadające za każdym razem doprowadzają ją do szału. - Po prostu Tęskne Spojrzenie opowiedział mi, że wiele razy zaraz przed deszczem widział, jak ze swoich kryjówek wychodzą żaby, żuki i inne takie... Chciałabym zobaczyć czy to prawda. - wyjaśniła uczniowi, spoglądając wyczekująco na Plamistą Łąkę. Kocica w dalszym ciągu wpatrywała się w swoje łapy, lecz jej uszy były uniesione. Słuchała rozmowy kotów, przy okazji tworząc w ziemi niezrozumiałe szlaczki. Kaszląca Łapa pogrążył się w myślach, uderzając końcówką ogona o ziemie.

Wojownicy - Zdradliwa Rzeka // Historie Klanowe Tom IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz