Rozdział 51

8 0 0
                                    

Vanessa

Naprawdę świetnie bawiliśmy się tego wieczoru. Gdy wracaliśmy do domu, usłyszałam znajomy głos. To był Leo, grał na placu w środku nocy:

- To Leo! - krzyknął, Fabian.

- Znasz go? - zdziwił się, Eric.

- To syn naszego zarządcy rancza. - odpowiedział, Fabian. - Byłego zarządcy... widzisz kto tam śpiewa, Vanesso? - spytał, a ja bałam się odwrócić. - Leo! - nagle muzyka ucichła. - Chodź, idziemy! - Fabian złapał mnie za rękę I siłą zaciągnął w stronę ukochanego. - Co za niespodzianka! Nie spodziewałem się tu Ciebie, Leo. Chodź tu! - Fabian mocno go do siebie przytulił, a ja nie wiedziałam, gdzie się schować. Wstydziłam się przed Leo, że zobaczył mnie w środku nocy z Fabianem. - Co tu robisz?

- Szukam szczęścia. - odpowiedział, Leo.

- A co z twoim projektem na ranczu?

- Dobrze, czekamy na owoce.

- Potrzebujesz czegoś?

- Nie... mieszkam u krewnych. - zawstydził się, Leo.

- Dam ci do siebie telefon. Zadzwoń to pogadamy. - Fabian wyciągnął wizytówkę.

- Dzięki. - uśmiechnął się, Leo. Nagle Fabian wyciągnął z portfela pieniądze i włożył je do pojemnika Leo. - Przestań! Daj spokój! - zatrzymał go, Leo. - O tej porze wiele zarobię. - Fabian cofnął się.

- Jak chcesz. Trzymaj się i zadzwoń...

- Na pewno!

- Do widzenia. - pożegnałam się oburzona i poszłam za Fabianem. Nie spodziewałam się, że Leo tak zarabia na życie. Nie mógł mi nic zapewnić.

Gdy dotarłam do domu, od razu dostałam telefon od Leo:

- Vanesso... pozwól mi wyjaśnić. - prosił, Leo.

- Dlaczego mnie okłamałeś?

- Złościsz się bo śpiewam, żeby zarobić?

- Bo śpiewasz na ulicy! - syknęłam.

- Bałam się, że nie zrozumiesz I mnie zostawisz!

- Okłamałeś mnie, muszę kończyć. - rozłączyłam się. Nie mogłam ciągle żyć w złudzeniach.

Fabian

Wróciłem do domu I mimo, że świetnie bawiłem się tego wieczoru, gdy kładłem się do łóżka, ciągle myślałem o Clarze. Nie wiedziałem, kiedy zdołam o niej zapomnieć.

Rankiem odwiedziła mnie mama:

- Wyprowadzasz się? - spytała.

- Nie... pakuję się. Muszę kupić meble... powoli na wszystko zarobię. - zasunąłem walizkę.

- Widzę, że już podjąłeś decyzję...

- Zacznę żyć ze swojej pracy.

- Możesz wziąć meble stąd.

- Dzięki. - zaśmiałem się.

- Usiądź. - poprosiła, mama. - Czyli czyścisz wszystko?

- O co ci chodzi? - zdziwiłem się.

- Przecież wiesz... o Vanessę. Bądź szczery bo znów ją skrzywdzisz.

- Jesteśmy tylko przyjaciółmi.

- I to jej wystarcza?

- Wie, że tylko tyle mogę jej dać.

- Odwiedzaj mnie czasem... kocham cię. - poprosiła, mama.

Za wasze grzechy (część 2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz