0: Prolog

7 1 0
                                    

|| Koki  


"Najpierw wybuch, później pył, a na końcu ziemia, pokryta roślinnością, kryształami i pięknem, o jakim nam się nie śniło. Wspaniała wizja, a jednak nie prawdziwa. Naszą planetę, stworzyło coś innego, coś czego nie można było opisać z początku. Gdy urosło w siłę, żywiąc się energią z jądra Ziemi, mieszanką Słońca i Księżyca, którą przyciągał do siebie swym bytem, przybrał ciało bliżej nieokreślone. Kwitnącą kulę odkrył byt zwany Ojcem, przybyły na Ziemie na długo przed Kaguy'ą. Przybrał postać postaci stworzonej przez światło i wodę. Przemierzając planetę w jeden dzień, pozostawił za sobą jeziora, rzeki i strumienie. Z kwiatów wiecznie kwitnących wiśni stworzył ptaki, a z prochu pod stopami, istoty wykluwające się z jaj, i tę które potrzebowały matki. Ze skał utworzył skrzydlate bestię, w pełni mu posłuszne. Gdy obszedł świat dookoła, zapełniając go dziwami jakich jeszcze nie było, stwórca wypełznął z pod skorupy, ukazując przed nim swe obliczę.
Przybrał postać kreatury, straszniejszej niż wieczny mrok i całe zło kryjące się wśród gwiazd. Ciało miał długie i chude, jak pień młodego drzewa. Kolor bestii przypominał ten z którego zrobione są gwiazdy. Ciało pokryte futrem jak i łuskami. Opancerzone jak i upierzone. Ogon długi tak by opleść Ziemie na dwa razy, a łap odstających od cienkiego cielska było tuzin. Łeb szeroki, z nosem wielkim, i otworem gębowym, szerokim jak księżyc w pierwszej kwadrze. Białe zęby, każdy jeden od innego bytu, układały się w nierówne cztery rzędy. Oko wielkie, czerwone i lśniące, niczym rubin w otoczce z czystej, płynnej lawy.
Ojciec widząc to monstrum, zrozumiał że pobierał on każdą kończynę, którą stworzył w ciągu tego dnia. Wykorzystał jego energię do transformacji. Dlatego też, gdy porozumiewał się z bestią, używał określenia Pasożyt.
Tak więc go ochrzcił, i kazał mu opuścić planetę pełną nowego życia, mówiąc, że nie ma już tu miejsca dla tak ogromnej bestii jaką był biały stwór. Ten zaś, głosem jakby piekielnym, niosącym się aż po kraniec ostatniej gwiazdy, rzekł
- To mój dom. Ja, stworzyłem go od podstaw, od małej, popielnej kuli. Czerpałem z niego garściami, pozwalając mu rozkwitać. Ja nadałem mu sens, ja nadałem mu istnienie. Ty zaś, przybywasz do mojego domu, wycierasz swe stopy w moją ziemie, dotykasz mych kwiatów i liści. Tworzysz swych ludzi i poddanych, a prawo do tego nadałeś sobie sam. Wstydź się, biała istoto. Twe czyny zostaną ukarane. Jako stwórca tego świata, dokonam wyroku.-
Po tych słowach machnął swym ogonem, i zmiótł każde żywe stworzenie, które osiedliło się na planecie, i te szybujące wysoko na niebie, i te kryjące się w głębinach mórz. Ojciec, na ten widok pierwszy raz w swym życiu poczuł gniew. Przyzwał on siłę planety, i Słońca i mórz które stworzył. Sprowadził trzęsienia, erupcje, grzmoty i wichury, by przegnać bestię z tego świata. Rozpętała się wielka bitwa, która trwała trzy dni i trzy noce. Ojciec pokonał białą bestie, a jego ducha zaklął w ciele jedynego stworzenia które przetrwało na Ziemi. Biały wąż stał się bytem astralnym, a jego moc posłużyła Białemu Ojcu do odbudowania jego dzieła. Świat stał się mniej rajski, lecz ponownie zakwitły kwiaty i odnowiło się życie. Ojciec oddał swą duszę i siłę Słońcu, które stało się siłą dla zielonej kuli, natomiast duch białego potwora, błąkał się po świecie, od początków jego tułaczki myśląc o odzyskaniu swej mocy i pierwotnego domu. Tak oto narodziła się Ziemia, oraz życie na niej panujące. Lata później pojawił się człowiek, a reszta historii jest wam znana..."

Babcia Minung zawsze opowiadała tą historię dzieciom w sierocińcu. Chciała by młodziki uczyły się jej wersji powstania świata. Uważała to za jedyną i słuszną prawdę. Jednak ja byłam nieco ponad to. Wiedziałam że babcia była nieco szalona. Jej historię nie robiły na mnie najmniejszego wrażenia.

Siedziałam przy oknie, wpatrując się w padający wiecznie deszcz. Wioska skryta w Deszczu była bardzo depresyjna, jak zwykle. Mimo nasuwającego się zmęczenia,  z niecierpliwością wypatrywałam tej dziewczyny. Zawsze pojawiała się na dachu, tuż obok sierocińca. Była taka fajna!

Miała piękne, długie włosy, w kolorze gwiazd! Moja mama miała takie same. Jej widok przypominał mi o starych czasach, gdy byłam w domu. Miałam szczęście że zawsze siedziała na dachu, odwrócona do mnie bokiem. Mogłam widzieć ją bardzo wyraźnie. Jej oczy miały kolor zielonych liści. Nie było w nich błysku, ani życia. Mimo że nigdy nie słyszałam jej głosu, wiedziałam, że musi być piękny!  Jej wzrok mówił o jej smutku. Jej usta również, nigdy nie widziałam aby się uśmiechała ani razu.

 Zawsze obserwowała ulicę przez parę minut, pozwalając swym włosom, ciemnym ubraniom i porcelanowej cerze, moknąć. Potem zeskakiwała z dachu, i znikała w cieniu wioski. Nigdy mnie to nie dziwiło, po prostu lubiłam na nią patrzeć. To było przyjemniejsze, niż słuchanie wymyślonych historii, babci Minung...













[Od autorki]
Tak więc, publikuje prolog tego opowiadania, gdyż, chcę zobaczyć waszą reakcje. 
Historię będę pisać przez długi czas, ale na pierwszy rozdział nie będziecie długo czekać, obiecuje. Tym czasem, ja się z wami żegnam. Mam nadzieje, że prolog przypadł wam do gustu.
 

~~HvH/WtW/PH ~~ 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 30, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Szepty w Deszczu, historia kunoichi [Naruto]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz