Meksyk, północ
"... i nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode złego. Amen".
Duchowny Xie Lian przeżegnał się, pocałował krzyżyk zawieszony na łańcuszku na szyi i wstał z klęczek. Podszedł do miski z wodą zostawioną na niewielkim stoliku i przepłukał twarz oraz dłonie.
Do meksykańskiego miasteczka przybył o poranku nocnym autobusem. Nie był księdzem, który odprawiał msze co niedzielę w kościele i nie był też osobą świecką. Przyjął święcenia, ale za powołanie nie miał pomagania osobom żywym, tylko duchom. Pojawiał się, gdzie ginęły osoby, a ich dusze zatrzymywały się pomiędzy Ziemią a Niebem i nie miały swojego miejsca. Nie mogły zaznać spokoju, mając w świecie doczesnym niedokończone sprawy lub umierając nagle. Taki był jego ostatni potrzebujący – duch zamordowanej kobiety. Zginęła we własnym domu, uduszona przez włamywacza, który przestraszył się, że ktoś go nakrył i zabił właścicielkę.
To jej dwudziestoletnie dzieci wezwały Xie Liana.
Od czasu nieszczęśliwego incydentu, już od ponad miesiąca, duch kobiety pojawiał się w domu i nie dawał mieszkańcom spokoju. Przedmioty upadały bez niczyjej ingerencji, światło przygasało, nagle w pomieszczeniu robiło się przeraźliwie zimno, jakby ktoś zabrał każdą cząstkę ciepła, choć był środek lata. Ponadto w nocy słychać było kroki i dyszenie, ale nikt niczego i nikogo nie widział. Wołano miejscowych księży i ludowych szamanów, ale nikt nie potrafił pomóc. Dlatego sprowadzono specjalistę w dziedzinie duchów.
Egzorcyzmy trwały pięć godzin i skończyły się zaledwie dwa kwadranse wcześniej. Przebiegły pomyślnie. Duch kobiety został odesłany w zaświaty, jej rodzina uspokojona, a zmęczonemu duchownemu zaproponowano nocleg. Oczywiście skorzystał. Rzadko brał od ludzi zapłatę, chyba że był to obiad lub, jak w tym przypadku, miejsce do spoczynku. Lubił pomagać, bezinteresownie, bo takich jak on na świecie było niewielu, a uwięzionych nieumarłych – dużo. Cierpieli, nie mogąc dostać się na "drugą stronę", więc jeśli posiadał dar, by im pomóc, robił to dla nich, nie dla siebie i własnej korzyści.
Mężczyzna nie był postawny, średni wzrostem, o nieco przydługich brązowych włosach, często luźno związanych, aby nie wpadały mu do oczu. Po rozpuszczeniu sięgały łopatek. Za to tęczówki miały przyjemną barwę kawy z mlekiem. Jego oblicze cechowała łagodność, na ustach zawsze błąkał się delikatny uśmiech, a głos przywodził na myśl kojący deszcz, który po parnym dniu pozwalał swobodnie odetchnąć lub jak płynny, słodki miód na drapiące, suche gardło – słuchało się go, czując wypełniającą ciało i duszę słodycz.
Wytarł mokre dłonie o ręcznik i rozejrzał się po zajmowanym pomieszczeniu. Było niewielkie i skromnie umeblowane – jednoosobowe, wąskie łóżko, szafka nocna, jedna szafa na ubrania, stół i krzesło. Ściany pomalowano na niebieski kolor, który zbladł z czasem i wyglądał jak niebo przesłonięte białymi chmurami. W oknie wisiała poszarzała firanka. Łazienka była jedna i wspólna z domownikami. Pozwolono mu wykąpać się pierwszemu, ale przez wysoką temperaturę panującą w ciągu dnia, nawet teraz jego skóra już zaczynała się robić ciepła i klejąca od potu.
Skończył cowieczorną modlitwę i zgasił światło, zapalając świecę w kaganku na niskiej szafce. Dawała przyjemne światło. W białym podkoszulku oraz luźnych krótkich spodenkach położył się na pościeli na łóżku. Dzień był tak intensywny, że dopiero teraz przypomniał sobie, iż nie miał nic w ustach od śniadania, które zjadł w niewielkim barze, gdy wysiadł z autokaru. Ale nie czuł głodu ani pragnienia.
Myślał o duchu kobiety, której pomógł przekroczyć bramy niebios. Miała żal, że odeszła za szybko, że nie pozwolono jej się nacieszyć życiem, pożegnać z dziećmi, zobaczyć wnuków i pomóc w ich wychowaniu. Dlatego odmawiała opuszczenia domu. Xie Lian wytłumaczył, że z tego powodu jej własne dzieci boją się tu mieszkać i pragną dla niej szczęścia oraz spokoju. Po godzinach rozmów, duch dobrowolnie poddał się egzorcyzmowi. To nie był trudny przypadek. W swoim życiu zmagał się z różnymi duchami: gorszymi, bardziej mrocznymi, takimi, które chciały przejąć jego ciało, aby mordować lub zamordować jego, odbierają mu energię życiową.
CZYTASZ
"Anioł-Demon Stróż" || HuaLian || 2-Shot
FanfictionPrzepis na to, aby niewinna rozmowa dwóch naturalnych wrogów zmieniła się w noc pełną zduszonych westchnień i uścisku rozpalonych ciał? Nic prostszego! Wrzucić do jednego pomieszczenia przystojnego demona i ufnego egzorcystę, sprawić, by jeden z n...