Nie sądzę, by mój ojciec wiedział o Carlosie. To zapewne był sprawdzian. Może czeka po prostu kiedy dostanie Carlosa jak na tacy. Jednak teraz, kiedy nie miałam już u siebie kamer mogłam mieć go cały czas przy sobie. Carlos i Diego siedzieli więc ze mną w pokoju, jednak nasze wspólne milczenie nie było tym czego się spodziewałam.
– Macie jakiś plan? – zapytałam, a oni pokręcili głowami w zamyśleniu.
– Mój plan skończył się, gdy cię znalazłem. Dalej miałem nadzieję na to, że zgodzisz się uciec, ale ty nie chcesz tego zrobić– przyznał Carlos. Diego się z nim zgodził. Widać myśleli oni podobnie.
– Nie mam zamiaru uciekać od rodziny. Chciałabym to załatwić w sposób, który nie będzie dla nikogo krzywdzący– odparłam patrząc na nich wystarczająco ostro, by obaj to zrozumieli.
– Saja zdajesz sobie sprawę, że nasze położenie w tej chwili jest naprawdę ryzykowne ? Twój ojciec pragnie mojej śmierci i z pewnością się ucieszy, kiedy stanę przed nim prosząc o twoją rękę. Diego jest tu twoim gościem, ale na każdym kroku pilnuje go straż i zabrania opuszczać gmach, tak też można wywnioskować, że jest tu po prostu więźniem– wyjaśnił Carlos rozsiadając się na ogromnym łóżku.
Już miałam podejść do niego i odrobinę się przytulić, kiedy do pomieszczenia wpadła Jane. Ujrzawszy Carlosa posłała mu mordercze spojrzenie i gdybym go nie zasłoniła własnym ciałem z pewnością potraktowałaby go swoim darem.
– Jane, proszę– odparłam prawie szeptem. Ta westchnęła i odpuściła sobie atak.
– Nie no jasne, trzymaj w swoim pokoju dwóch mężczyzn w żadnym stopniu z tobą nie spokrewnionych. Twój ojciec będzie przeszczęśliwy, gdy się o nich dowie– podsumowała, a ja jęknęłam zrezygnowana. Sytuacja była naprawdę napięta.
– Możesz nie mówić Aro?– zapytałam, a Carlos przytulił się do moich pleców. Jane patrzyła na nas surowo, ale w końcu jęknęła.
– Wiesz, że właśnie wykorzystujesz to, że się przyjaźnimy?– zapytała, a Diego zrobił dwa kroki w jej stronę i ujął jej dłoń.
– Myślę, że ta kwestia nas łączy madame. Co prawda nie mieliśmy okazji poznać się w odpowiedni sposób, ale liczę, że poświęcisz mi odrobinę swojego czasu, abyśmy mogli nadrobić to co nam umknęło. Zacznę może od początku. Nazywam się Diego Juan Miguel de la Cruz i jestem bratem tego tutaj, którego pragniesz zamordować– przyznał, a ja wtuliłam twarz w ramię Carlosa, by stłumić śmiech. Jane patrzyła na Diego z takim zaskoczeniem jakby co najmniej zrobił się zielony i zaczął latać.
– Jane– odparła po chwili. Żadnej obelgi, krzyku czy zadawania bólu? Czyżby Diego jej się spodobał?
– Piękne imię dla pięknej kobiety. Co powiesz na mały spacer, słońce już zaszło, więc nikt nie zwróci na nas uwagi. Nie wiem czy zniosę choćby jeszcze chwilę patrząc jak tych dwoje się migdali ze sobą– przyznał, a ja spojrzałam na niego z wyrzutem.
– Hej, my tu jesteśmy!– mruknęłam, ale i Diego i Jane nas zignorowali. Blondynka na dodatek uśmiechnęła się do niego promiennie.
– Myślę, że spacer obojgu nam dobrze zrobi– odparła, a potem gdy Diego zaoferował jej swoje ramię, ujęła go pod rękę i wyszli z pokoju pogrążeni w nic nie znaczącej rozmowie.
– Nigdy nie spodziewałbym się tego, co właśnie się wydarzyło – przyznał Carlos całując mnie w kark. Wstałam i usiadłam mu na kolanach, tak, że patrzyłam wprost w jego oczy.
– Tęskniłeś? –zapytałam z nadzieją.
– Ciągle tęsknię
– Co robiłeś przez te wszystkie lata?– zapytałam przybliżając usta do jego ust.
– Byłem twoim cieniem– przyznał, a ja musnęłam wargami jego usta.
– Kochasz mnie jeszcze?– zapytałam rozpinając jego koszulę.
– Do szaleństwa– wyszeptał wprost do mojego ucha.–A ty? Kochasz mnie? – zapytał powoli rozrywając materiał mojej sukienki.
– Nigdy nie przestałam– odparłam i przywarłam ustami do jego ust. Opadliśmy na poduszki zrywając z siebie ubrania zupełnie jakby każde z nas odpakowywało swój prezent na gwiazdkę. Carlos przerzucił mnie przez siebie i w sekundę znalazłam się pod nim. Zaczął całować moje piersi brzuch, a potem zaczął pieścić moją łechtaczkę. Odruchowo uniosłam biodra do góry, stając się być jak najciszej, aby nie wdarła się do mnie straż. Carlos niespodziewanie wszedł we mnie, a jęk rozkoszy wydobył się z moich ust. Z początku poruszaliśmy się powoli raz za razem kosztując swoich ust. Potem zaczął poruszać się szybciej,a ja wygięłam się jeszcze mocniej i oplotłam go nogami pozwalając, by wszedł jak najgłębiej.
Całował mnie namiętnie i szeptał raz za razem moje imię, aż doprowadził mnie do orgazmu i po chwili sam również zadrżał z rozkoszy w następnej chwili opadając na mnie całym ciałem. Wyszedł ze mnie powoli wciąż patrząc mi w oczy i pocałował mnie w czoło. Potem leżeliśmy przez chwilę wtuleni w siebie i kompletnie nadzy nie zważając już na to co będzie.
Czułam, że nic i nikt nie zdoła nas rozdzielić, a jeśli tylko spróbuje to go zniszczę bez względu na to kim będzie. Carlos przyciągnął mnie do siebie zupełnie jakby czytał w moich myślach i gładząc mnie dłonią po plecach pozwolił bym przerzuciła nogę przez jego nogi i wplotła się w jego ciało jak w idealny fragment układanki. Wtulona w jego nagie ciało słysząc zaledwie szmer jego oddechu o którym zapominałam także i ja sama, czułam się po raz pierwszy od wielu, wielu lat naprawdę szczęśliwa.
– Obiecaj, że mnie nie zostawisz– poprosiłam ciszej niż planowałam. Jego mięśnie na moment się napięły, lecz zaraz przytulił mnie jeszcze bardziej.
– Będę przy tobie tak długo na jak długo mi tylko pozwolisz– wyszeptał, a ja odchyliłam głowę i pocałowałam go w czubek nosa.
– Bardzo cię kocham– odparłam szczerze patrząc głęboko w jego oczy.
Uśmiechnął się do mnie tak promiennie, że poczułam wręcz ucisk w środku.
– Jak wyżej księżniczko– odparł i pocałował mnie ponownie domagając się pieszczot. Miałam nadzieję, że Jane zadba o to, by nikt nie zbliżył się do mojego pokoju, bo ktokolwiek by nam teraz przeszkodził zginąłby w męczarniach.
_________________________________________
Kolejny rozdział
Chciałam dodać go na dzień dziecka, ale niestety miałam nocne zmiany i totalny brak sił. Zatem rozdzialik pojawia się dzisiaj
Jestem ciekawa jak się wam podobał,więc piszcie komentarze i czekam też na jakieś gwiazdki 😁😁😋
Pozdrawiam
Roxi
CZYTASZ
Look in my eyes
FanfictionSaja przez wiele stuleci ucieka. Musi się ukrywać, gdyż z jednej strony polują na nią dwaj bracia, Carlos i Diego, a z drugiej w każdej chwili może zacząć szukać jej Aro, biologiczny ojciec stojący na czele Volturie, który jak na razie nie wie, że...