Patrzyłem jak moja córka odwraca się ode mnie i rusza do wyjścia. Chciałem ją zatrzymać, ale nie miałem takich szans. Straż chowała się przed nią po kątach, a ja sam odczuwałem odrobinę strachu przed jej potęgą. Mimo to, gdy już nieco się otrząsnąłem z tego chwilowego zamyślenia ruszyłem za nimi.
–Saja! Poczekaj, proszę– zawołałem nie zważając na to co pomyślą moi towarzysze. W tym momencie czułem, że tracę własne dziecko i nie mogłem sobie na to pozwolić. Jak na złość w tym samym momencie z piętra zbiegła Sulpicja.
– Co się dzieje ? Saja skarbie, kim jest ten przystojny mężczyzna?– zapytała, a dziewczyna posłała jej promienny uśmiech.
– To mój chłopak mamo– odparła i wiedziałem, że nie to zaskoczyło tak bardzo moją żonę, ale fakt, że Saja po tak wielu latach nazwała ją swoją matką. Od dawna nie widziałem własnej żony w takiej euforii. Rzuciła się Saji na szyję tuląc ją i jej gratulując, a potem zaczęła całować na powitanie Carlosa.
Mimo tego całego zgrzytu, on zachowywał się jak przystało na dżentelmena i ujawszy dłoń mojej żony oddał na niej pocałunek. Tym samym Sulpicja od razu go polubiła. Nie mogłem więc właśnie w takiej chwili pozwolić im obojgu odejść. Moja córka nie mogła żyć bez tego wampira. On jak widać nie mógł też bez niej i choć szlag mnie trafiał, kiedy widziałem ich razem to teraz musiałem ich zatrzymać. Sulpicja była dla mnie skarbem i od tak dawna się nie uśmiechała. Tak wiele wycierpiała przez te lata, gdy sądziła, że Saja nie żyje i nie mogłem jej tego zrobić, po prostu nie umiałem.
– Saju pokaż swojemu chłopakowi jego komnatę. Mam nadzieję, że zgodzi się u nas zostać– odparłem.
– Och tak koniecznie – zawtórowała moja żona.– A gdzie ja mam głowę, a jak ci na imię ?– zapytała zwracając się do Carlosa. Saja nieco się zmieszała. Atmosfera zrobiła się odrobinę spięta.
–Carlos – przedstawił się uprzejmie wampir, a Sulpicja spojrzała na mnie.
–Ten Carlos? – zapytała, a ja skinąłem głową.
– Mamo my nie możemy tutaj zostać– zaczęła Saja.
– Możecie, a wręcz musicie. Skoro tu chodzi tylko o miłość to nie pozwolę sobie stracić córki przez zazdrość jej ojca – Odparła.
Spojrzałem na nią i na Saję.
– Ja wcale nie jestem zazdrosny – warknąłem.
– Kochanie zachowujesz się jak typowy ojciec nastolatki –odparła. Saja spojrzała na matkę z rozbawieniem.
– Mój wiek znacznie szybciej jest policzyć w mileniach– odparła
– Albo epokach– dodał Carlos. Saja spojrzała na niego spod byka.
– Uważasz, że jestem stara? – zapytała, a on zaśmiał się cicho.
– Nie tak stara jak ja – odparł i cmoknął ją w policzek na co dziewczyna zachichotała. Sulpicja miała rację. Oni byli jak dzieci. Młode i zakochane. Naprawdę zachowywałem się jak przewrażliwiony.
– Saja idźcie do siebie z Carlosem. Tylko pamiętajcie, ściany mają uszy– mruknąłem.
– Tak, tak i kamery– wytknęła mi córka.
– Kamery? Zamontowałeś to ustrojstwo w jej pokoju? Jak ci nie wstyd– Sulpicja zaczęła okładać mnie dłonią. – Już my sobie porozmawiamy– odparła i szarpiąc mnie za ramię poprowadziła w stronę naszej sypialni.
– Ale kochanie...– jęknąłem.
– Powodzenia tatusiu– krzyknęła za mną Saja i ruszyła z Carlosem na górę, a ja zostałem wciągnięty do sypialni i rzucony na łóżko.
– Zaraz cię wyleczę z tego kryzysu wieku średniego – odparła i przywarła do moich ust w gorącym pocałunku. Tak dawno nie dotykała mnie ani nie przytulała się do mnie, że teraz czułem się jak pijany od samej jej bliskości.
– Jestem na twoje rozkazy, o pani– odparłem pozwalając jej przejąć kontrolę.
***Diego***
Stałem jak wryty. Jane w porę odciągnęła mnie na bok, gdy Aro ruszył za tą zakochaną dwójką. Teraz, kiedy widzieliśmy jak jego żona ciągnie go w stronę jednej z komnat nie mogliśmy wydobyć z siebie słowa.
– Czyli nie musisz odchodzić?– zapytała nagle blondynka.
– Na to wygląda– odparłem i spojrzałem na nią. Jej oczy wręcz śmiały się do mnie.
– W takim razie pójdziemy na spacer– odparła.
– Jest dzień – stwierdziłem, a wtedy Alec podszedł do mnie i wręczył mi czarny płaszcz z kapturem.
– Tylko pamiętaj, jeśli złamiesz jej serce to ja będę zmuszony cię zabić i nie zrobię tego delikatnie – ostrzegł mnie, a jego mordercze nieco psychopatyczne spojrzenie dało mi do zrozumienia, że na tego gościa to lepiej uważać.
– To zrozumiałe– odparłem i wyciągnęłam ku niemu dłoń. On omiotł mnie wzrokiem i uśmiechnął się drwiąco.
– Nie no ręki to ci nie podam. Za wiele nas dzieli –przyznał.
–Alec!– syknęła Jane zawstydzona zachowaniem brata. Potem uśmiechnęła się do mnie, a ja ująłem ją pod ramię uprzednio zakładając czarny płaszcz.
– Prowadź señorita – odparłem, a Jane zaśmiała się i pociągnęła mnie do wyjścia.
***
Weszłam z Carlosem do swojego pokoju. Carlos usiadł na moim łóżku, a ja zmierzyłam go gniewnym wzrokiem.– Dlaczego to zrobiłeś? Dlaczego poszedłeś do mojego ojca?– zapytałam nie mogąc zrozumieć jak mógł zrobić coś tak głupiego.
– Chciałem twojego szczęścia. Naszego szczęścia. Sądziłem, że Aro zaakceptuje fakt, że cię kocham i chciałem mu też pokazać, że dla ciebie jestem w stanie zaryzykować wszystko – przyznał.
– Gdyby cię zabił to rzeczywiście tryskałabym radością – przyznała.
– A propos dlaczego leciała ci krew? Wystraszyłem się, kiedy zobaczyłem co się dzieje– odparł podchodząc do mnie.
– To nic takiego. Zawsze dzieje się, gdy używam tego krzyku. Tylko, że kiedy użyłam go po raz pierwszy po prostu wszystkich uśpił. Wyłączył na chwilę, a teraz czułam jak ich życia wchodzą we mnie. Zupełnie jakbym przez całą noc pożywiała się ludzką krwią– przyznałam.
– Jesteś niesamowita i niebezpieczna. Muszę o tym pamiętać – przyznał, a ja spojrzałam w te jego śliczne fioletowe oczy i pocałowałam go czule. Szybko jednak ta czułość zmieniła się w dzikość i rzuciłam nim na łóżko, które zatrzeszczało od nagłego ciężaru.
– A twoi rodzice ? Co jeśli usłyszą? – zapytał, kiedy całowałam go po szyi. W tej samej chwili usłyszeliśmy dochodzące z komnaty na dole jęki Sulpicji i odgłos pękającego zagłówka. Spojrzałam zszokowana na Carlosa, a on na mnie i oboje zanieśliśmy się śmiechem.
– Jak widać są zajęci tym samym kotku– mruknęłam i zabrałam się za rozpinanie jego spodni. Uniósł biodra pomagając mi tym samym szybciej się ich pozbyć. Jego członek był już gotowy na mnie. – Obiecuję, że tego nie zapomnisz na długo – odparłam rozpoczynając grę wstępną.
___________________________________
Kolejny rozdział
Mam nadzieję, że wam się podoba 😄 trochę się rozkręciłam, ale nie chcę wam dawać za dużo scen erotycznych, bo jeszcze uznacie że to erotyk nie fantastyka no i nie wiem w jakim wieku jesteście🥰
Tamże będzie ciekawie, ale ze smakiem no i czekam na wasze komentarze oraz gwiazdki 😁
Pozdrawiam
Roxi
CZYTASZ
Look in my eyes
FanfictionSaja przez wiele stuleci ucieka. Musi się ukrywać, gdyż z jednej strony polują na nią dwaj bracia, Carlos i Diego, a z drugiej w każdej chwili może zacząć szukać jej Aro, biologiczny ojciec stojący na czele Volturie, który jak na razie nie wie, że...